Jaki jest dzisiejszy następca św. Piotra, sługa ubogich? Czy jest papieżem młodzieży, jak jego wielki poprzednik? Czy potrafi nawiązać z młodymi trwały i skuteczny kontakt?
Światowe Dni Młodzieży są jednym z dzieł Jana Pawła II. Wychowawca i przyjaciel, profesor, kapłan, towarzysz wakacyjnych wypraw kochał młodzież i czuł się młody. Był blisko młodych, szukał ich i dał się im znaleźć. Wysportowany, działający, cierpiący czy umierający – potrafił kochać i zrozumieć. Potrafił wymagać. Student, kapłan, biskup i papież – był z młodymi jak ojciec i brat.
Coraz bardziej zaciera się w pamięci jego żywy obraz. Był papieżem kilku pokoleń. Zaczęło się drugie dziesięciolecie od jego śmierci, a zatem najmłodsi znają go jak przez mgłę. Dla starszych stał się papieżem ich młodości, dojrzewania, pierwszych miłości i życiowych decyzji. Młodszym pozostają świadectwa, filmy, pamiątki, relikwie, pomniki, ślady obecności wielkiego Papieża. Wadowickie muzeum jest jednym z miejsc, gdzie ziemskie życie Karola Wojtyły zdaje się trwać, krakowskie sanktuarium natomiast przez pamiątki łączy z nim w wieczności.
Dla tych, którzy dziś wchodzą w dojrzałość, być może zbliżoną rolę odegra Franciszek, choć takie wybory nie dokonują się z urzędu, nie decydują o tym duszpasterska strategia, medialny marketing czy PR. Pan Bóg ma swoje drogi i sam wzbudza proroków.
Papież spraw ludzkich
Jaki jest dzisiejszy następca św. Piotra, sługa ubogich? Czy jest papieżem młodzieży jak jego wielki poprzednik? Czy potrafi z młodymi nawiązać trwały i skuteczny kontakt? Tak było w Brazylii, zobaczymy, jak będzie w Krakowie. Pierwsze trzy lata pontyfikatu pokazują, że papież Franciszek mówi językiem prostym, o sprawach życiowych, unika spekulacji, trudnych wywodów. Nie da się jednak opisać tego, co dopiero się zaczęło i właśnie się rozkręca. Wydaje się, że młodzież słucha Papieża. Miliony czytają jego tweety, śledzą go na Facebooku, wielu słucha medialnych przekazów. Dlaczego? Media pokazują Papieża, który chce Kościoła na wyciągnięcie ręki, ubogiego, pokornego. Kościoła, który nie puszy się na salonach, nie przegląda w pałacowych lustrach, lecz dzieli płaszcz z ubogim, okrywa nagość grzesznika. Powinien jak Biedaczyna z Asyżu wyrzec się oznak panowania, ziemskich przywiązań. Taki Kościół wydaje się bliższy pragnieniu człowieka, zwłaszcza młodego, pełnego marzeń i snów. Media jednak mniej mówią o wymaganiach, jakie Papież stawia, o tym, że w gruncie rzeczy jego przekaz jest Piotrowy, to znaczy oparty na skale, na wiekowej Tradycji, Piśmie, Objawieniu. Franciszek jest papieżem Kościoła, który ma być światłem i solą. Taki Kościół, by być autentyczny, nie słodzi, nie ściemnia, czasem razi i szczypie.
Młodzież przełomu
Jaka jest dzisiejsza młodzież? Szuka prawdy, ale nie chce na wszystko gotowych odpowiedzi. Łatwo się zapala, ale trudniej wiąże się na dłużej. Chce wzruszeń, ideałów, czasem nie z tej ziemi, nawet jeśli miłość sprowadzi do paru kresek androidowej aplikacji, przelotnej przygody. A jednak w głębi nie przestaje tęsknić. Mówi się, że dziś idoli wybiera się na chwilę. Młodzieżowy panteon gwiazd i gwiazdeczek jest pojemny jak historia pamięci. Dlatego nie można liczyć zbiorów nazajutrz po zasiewie. Trzeba spokojnie uprawiać ziemię, aż coś wyrośnie.
Młodzież dziś jest inna, niż była kiedyś, i wcale nie taka, jaka będzie w przyszłości. To ludzie z bagażem doświadczeń, języków, dyplomów i kursów, lecz często bez pracy, bez nadziei na przyszłość. W niektórych krajach południa Europy co drugi młody nie ma zatrudnienia. To pokolenie przełomu, który wkrótce się dokona. Zmienił się świat, inny jest sposób komunikacji. Zmieni się coś więcej. Lansowane przez dziesięciolecia na poziomie polityki, przekazu, kultury ryzykowne standardy życia zaczynają się nie sprawdzać, a jednocześnie to one wytworzyły status konsumenta wrażeń. Dziś świat ma twarz młodzieńca, który chce zrobić fikołka, by wywrócić stary porządek. Papież, który potrafi wyjść poza standardy, zaprotestować, jasno powiedzieć, co myśli, płynąć pod prąd mimo sędziwego wieku, może dużo wyrazić i będzie słuchany.
Papież bliski
Tron Piotrowy, na którym zasiada Franciszek, cieszy się dużym szacunkiem. Tak było za Jana Pawła II i tak jest dzisiaj. Po fali kryzysów, oskarżeń i antykościelnych kampanii trzeba było szczerości, pełnej otwartości i ryzyka, na co mógł zdobyć się Papież z Argentyny, by nazwać rzeczy po imieniu, bez ceremoniału, strojenia w konwenanse.
Papież Franciszek jest na czasie. Przyszedł z dalekiego kraju, dalej niż znad Wisły. Potrafi wzruszać. Ma w sobie Boże szaleństwo i świeżość młodzieńca.
Czy świat zna Papieża? Czy młodzi go znają? Stara się być bezpośredni, kruszy bariery ekranu, zasieki ochrony. Chce być jak najbliżej człowieka. Czy mu się to udaje? Kto chce, wyobraża sobie, że zrobi sobie selfie z Papieżem, że pojedzie z nim tramwajem na krakowskie Błonia, napisze, a Papież być może oddzwoni. Może nieoczekiwanie spotka Papieża zagubionego w rzymskim traffico w starym niebieskim focusie, a może nawet na którymś z placów wtopionego w tłum.
Pogadać z nim chciałby pewnie każdy, bez tremy i obaw. Papież stawia proste pytania. Czasem rezygnuje z udzielenia odpowiedzi. Po prostu mówi, że jej nie zna. Nawet jeśli Kościół już dawał odpowiedź, zaprasza rozmówcę do wspólnej drogi, by poszukać prawdy. Stąd zadziwia bądź gorszy, gdy mówi, kimże jest, by sądzić lub wiedzieć.
Plac św. Piotra pęka w szwach na audiencjach z Franciszkiem. Papież podbił serca wielu. Czy ludzie, szalejąc za nim, bardziej lubią Kościół? Nie zawsze. Ale on Kościół kocha i troszczy się czule o jego grzeszników. Nie osądza, choć czasem zgodzi się na karę. Walczy o ubogich, biednych i słabych, więc oberwie się tym, co czują się silni. Franciszek jednak, jak sam podkreśla, nie walczy z człowiekiem. Muszą o tym pamiętać ci, którzy chcą go postawić na przeciwnym brzegu, uczynić sternikiem jego własnej łodzi. To Papież Kościoła. Puste i zarosłe kurzem konfesjonały odżyły, gdy ludzie zobaczyli, że Papież się spowiada. On sam wie, że też grzeszy. To prawda, po spotkaniu z Franciszkiem ludzie ze spokojnym sercem będą się kłócić z proboszczem bądź złościć na biskupa, ale jeśli uczciwie słuchają Papieża, ich spór przemieni się w miłość. Gdy słucha się uważnie Franciszka, Kościoła nie da się nie kochać.
W drodze do Krakowa
Światowe Dni Młodzieży to duszpasterskie spotkanie Biskupa Rzymu z młodzieżą całego świata. Młodzież usłyszy od niego świadectwo, jak w dzień Pięćdziesiątnicy, słowa pewne i ożywcze jak woda wyprowadzona ze skały, co oczyszcza i daje życie. Czy zaniosą to przesłanie na cały świat? Czy będzie to dobry zaczyn miłości Boga i wierności korzeniom?
Do Krakowa spieszą setki tysięcy młodych. Niektórzy nie kryją obawy. Świat dziś jest inny, niż był jeszcze przed chwilą. Gospodarze robią wszystko, by było gościnnie, rodzinnie i bezpiecznie. Każdemu wolno się zatrzymać, przerwać bieg. Wszystko da się obejrzeć przez internetowy streaming albo zobaczyć na telebimie, wygodnie siedząc z przyjaciółmi w piwnym ogródku restauracji.
Sporo więc nie przyjdzie, ale w podkrakowskich Brzegach stawią się setki tysięcy wybranych, może milion albo dwa tych, którzy staną się nowym pokoleniem Franciszka. Widzieć a być, przeczytać a przeżyć, słyszeć a usłyszeć – to nie to samo. Pielgrzymom przyglądać się będzie z pobliskiego Solvayu Jan Paweł II ze swoim przesłaniem: „Nie lękajcie się!”.
Spotkanie z Piotrem, którego „wcieleniem” jest dzisiejszy Papież, ma prowadzić do Chrystusa. Fascynacja osobą może być przelotna, płytka, niepełna i nietrwała. Bazowanie na gadżetach może kiedyś w umysłach zostawić popiół, który nawet nie użyźni gleby. Ale tu chodzi o spotkanie Kościoła, młodzieży świata, z Piotrem, który przybrał imię Franciszek, i znaczy coś więcej, bo gdzie Piotr, tam Kościół, żywy Chrystus. Piotrowa łódź płynie do Brzegów, a na niej Kościół jutra, młodzież, nadzieja na przyszłość.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.