Nie możemy udawać, że to skandal, którego się nie spodziewaliśmy. Rzecz była łatwa do przewidzenia już od lutego 2014 r., kiedy w Belgii zezwolono na eutanazję nieletnich.
To, o czym poinformowano 17 września – pierwsza w Belgii eutanazja nieletniego – jest tylko prostą konsekwencją tamtej, budzącej wielkie emocje nawet w samej Belgii ustawy.
W Belgii pierwsza ustawa legalizująca eutanazję przyjęta została w 2002 r. Dwanaście lat później, w lutym 2014 r., kolejna ustawa umożliwiła dokonywanie eutanazji na nieletnich bez żadnych ograniczeń wiekowych. Belgia nie jest zresztą w tym smutnym procederze sama.
Holenderskie przesuwanie granic
W Holandii historia legalnej eutanazji zaczęła się w 1973 r., kiedy to jedna z lekarek na prośbę swojej ciężko chorej matki podała jej śmiertelną dawkę morfiny. Gdy została za to skazana – na zaledwie tydzień więzienia w zawieszeniu na rok! – lekarze napisali do ministra sprawiedliwości list otwarty, w którym przyznawali, że oni również winni są takiego samego przestępstwa. Holenderskie Stowarzyszenie Lekarzy zwróciło się do sądu o rozstrzygnięcie, który z obowiązków lekarza jest ważniejszy: obowiązek nieodbierania życia czy obowiązek redukowania cierpienia, w tym przypadku poprzez skracanie życia nieuleczalnie chorym. I cokolwiek dalej mówić będziemy o eutanazji, pytanie to warto zapamiętać, tu bowiem leży sedno całej sprawy.
W Holandii już w 1984 r. przestano wszczynać postępowania przeciwko lekarzom powodującym śmierć pacjenta na jego życzenie, jeśli jego fizyczne lub psychiczne cierpienie było nie do zniesienia i wielokrotnie prosił on o odebranie mu życia. W 1991 r. przepisy uszczegółowiono, żeby zminimalizować ryzyko nadużyć. W tym samym roku blisko 2 proc. zgonów w Holandii nastąpiło w wyniku eutanazji. Formalnie jednak eutanazja nie była legalna aż do 2002 r., kiedy to znowelizowano kodeks karny i wprowadzono Ustawę o zakończeniu życia na żądanie i pomocnictwie w samobójstwie, wyłączającą odpowiedzialność karną sprawcy eutanazji. Lekarz kończący życie drugiej osoby powinien być przekonany, że żądanie pacjenta jest dobrowolne i przemyślane, że jego cierpienie jest trwałe i nie do zniesienia, oraz wraz z pacjentem dojść do przekonania, że nie istnieje żadna rozsądna alternatywa. Konieczna jest również konsultacja z innym, niezależnym lekarzem. Holenderskie prawo dopuszcza również możliwość wcześniejszego złożenia oświadczenia woli, które może być użyte, gdy pacjent znajdzie się w śpiączce lub z innych powodów nie będzie mógł wyrazić swojej prośby o śmierć. Do niedawna prawo to stanowiło, że osoba poddana eutanazji musi mieć przynajmniej 12 lat, a do 16. roku życia musi mieć zgodę rodziców. Od 2006 r. rozszerzono je na noworodki z „ekstremalnymi defektami”, jeśli eutanazji zażądają rodzice. Obecnie w Holandii trwają prace nad rozszerzeniem tego prawa na dzieci poniżej 12. roku życia. Minister zdrowia na badania dotyczące takiej eutanazji przeznaczyła 450 tys. dolarów.
Skutki poza kontrolą
Skutki wprowadzenia tego prawa zaskoczyły nawet tych, którzy starali się o jego wprowadzenie. Między 2007 a 2013 r. liczba eutanazji w Holandii wzrosła o 151 proc. Lekarze alarmują, że proceder wymknął się im spod kontroli. W 2014 r. eutanazji dokonywano średnio na 13 osobach dziennie. Coraz wyższy jest procent osób z zaburzeniami psychicznymi, uśmiercanych za pomocą eutanazji. Nikt już nie umiera w wyniku ciężkich chorób: lekarze boją się odmawiać chorym i ich rodzinom, wcześniej więc dokonują eutanazji. W kraju powstały tzw. mobilne kliniki śmierci, które przyjeżdżają do chorych proszących o eutanazję: śmierć zadaje pacjentowi lekarz, który go nie zna, zalicza jedynie trzy obowiązkowe i wymagane prawem wizyty. Zwolennicy eutanazji za cel postawili sobie, żeby każdy, kto przekroczy 70. rok życia, mógł umrzeć natychmiast, jeśli tylko tego zapragnie, bez względu na stan zdrowia. Dodatkowo, zwłaszcza w szpitalach i domach opieki, bardzo często stosuje się praktykę zaprzestania podawania płynów i pokarmów, kończącą się w praktyce śmiercią głodową pacjenta. W ten sposób zabijani są już nie tylko ludzie nieuleczalnie chorzy w ostatniej fazie choroby, ale również niepełnosprawni, starzy, cierpiący na depresję. Bywa, że jedyną przyczyną eutanazji jest samotność: proszą o nią ludzie, którym nikt nie zaoferował innej pomocy. Eutanazji dokonano również na kobiecie, która nie chciała mieszkać w domu opieki, oraz na małżeństwie z Belgii, które nie chciało być obciążeniem dla dorosłych dzieci.
Otwarte furtki
Wprawdzie eutanazja legalna jest tylko w trzech krajach: Holandii, Belgii i Luksemburgu, jednak kolejne zaczynają już otwierać furtki dla tego procederu. W Luksemburgu w 2009 r. weszła w życie stosowna ustawa, mocno zresztą krytykowana przez Kościół i dużą część środowisk medycznych. O eutanazję może prosić pacjent ciężko i nieuleczalnie chory za zgodą dwóch lekarzy i konsylium ekspertów, po dokładnym przebadaniu sprawy przez specjalną komisję, złożoną z lekarzy i przedstawicieli społeczeństwa.
W Niemczech sytuacja jest prawnie złożona. Wprawdzie eutanazja wykonywana zarobkowo przez lekarzy nie jest legalna, ale legalne jest „wspomagane samobójstwo”, jeśli pacjent życzy sobie zaprzestania sztucznego podtrzymywania go przy życiu. Wolno również za zgodą chorego podawać mu środki łagodzące cierpienie, które jednocześnie przyspieszają śmierć. Nie ma w Niemczech jednoznacznego uregulowania kwestii tak zwanego samobójstwa wspomaganego. Wprawdzie osoba z rodziny może podać śmiertelnie choremu tabletki nasenne powodujące śmierć, ale po ich podaniu ma obowiązek – pod groźbą kary więzienia – udzielenia natychmiastowej pomocy lub wezwania lekarza.
We Francji na początku 2016 r. uchwalona została ustawa zezwalająca na tzw. sedację, czyli wprowadzenie pacjenta – oczywiście na jego żądanie – w stan głębokiego uspokojenia i płytkiego snu, aż do powolnej śmierci. Wolno jest również zaprzestać podtrzymywania życia, łącznie z nawadnianiem i karmieniem. Jeśli pacjent nie jest zdolny do wyrażenia swojej woli, decyzję konsultuje się z rodziną.
W Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii, gdzie eutanazja nie jest legalna, nie jest jednocześnie karane wspomaganie samobójstwa.
Świat się nie zgadza
Obecnie w Europie w wyniku eutanazji umierają nie tylko terminalnie chorzy i siedemnastolatek, którego ból według jego lekarza był „nie do zniesienia”. O śmierć proszą tam także cierpiący na depresję, tracący wzrok, chorzy na alzheimera, przestępcy seksualni, samotni lub po prostu zmęczeni życiem. Eutanazja jest stawiana na równi z każdą inną śmiercią i traktowana równie naturalnie.
Świat nie przechodzi obok obojętnie. Emerytowany prezes Papieskiej Akademii Życia kard. Elio Sgreccia skomentował śmierć belgijskiego 17-latka, mówiąc, że podjęta decyzja sprzeczna jest nie tylko z odczuciami wszystkich religii, ale również z ludzkim instynktem. Biskupi włoscy przypomnieli, że życie jest święte, a wierzący i niewierzący powinni dawać świadectwo o wartości życia. Niemiecka fundacja ochrony pacjentów zarzuciła politykom europejskim brak aktywności w sprawie praw człowieka w Belgii.
W kontekście niedawnej śmierci nieletniego Belga można zadawać pytania o to, czy i w jakim wieku dziecko może świadomie podjąć decyzję o swojej śmierci. Można pytać, w jakim wieku zaczyna rozumieć, czym jest śmierć. Pytanie to jednak od początku jest źle postawione: przecież nawet dorosły tego nie rozumie. Wyobraża ją sobie i wie, jakie są jej fizyczne skutki, ale nie przeszedł przez nią, więc nie może powiedzieć, że ją zna. Decydując się na eutanazję, decyduje się na nieznane.
Najważniejsze pytanie, jakie w tym kontekście powinno być zadane, to nie pytanie o moralność decyzji o własnej śmierci, ale o antropologię. To pytanie o to, kim jest człowiek? Z czego wynika jego godność i kto ma władzę nad jego życiem? To wreszcie to samo pytanie, które zadali sobie na początku współczesnej historii eutanazji holenderscy lekarze: co jest ważniejsze? Czy lekarz ma przede wszystkim nie odbierać życia – czy ma przede wszystkim chronić przed cierpieniem? Tam, gdzie zabraknie Jezusa, cierpienie traci jakikolwiek sens, staje się czystym złem. Wtedy i odpowiedź na pytanie o eutanazję staje się boleśnie oczywista.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.