Wiara Kościoła, że najdoskonalszym wyobrażeniem Słowa Bożego nie jest ani stworzony świat, ani święte księgi, lecz człowieczeństwo Jezusa Chrystusa, pociąga za sobą w konsekwencji głębokie przekonanie chrześcijan, że udział w Słowie Bożym (a tym samym w Bogu) człowiek zdobywa nie tyle przez znajomość spraw ziemskich i boskich, ile przez sposób życia na wzór Jezusa.
Życie i nauczanie oraz śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa wniosły w Naród Wybrany tak wielką nowość, że w bardzo krótkim czasie wyłoniła się z niego nowa wspólnota religijna, mająca własną tożsamość i oryginalne doświadczenie Boga. Chrześcijaństwo wyrosło z judaizmu i do dziś ma tego świadomość, jednak judaizmem nie jest. Dzięki przyjściu Chrystusa, którego kulminacją jest Jego śmierć i zmartwychwstanie, Kościół bowiem radykalnie inaczej zaczął postrzegać Słowo Boga, z czego wyrosło nowe, oryginalne doświadczenie religijne. Ta nowość wyraża się między innymi w umieszczeniu przez Ojców Kościoła w samym centrum głoszenia doktryny chrześcijańskiej Jezusa Chrystusa jako Słowa w ludzkim ciele będącego doskonałym obrazem czy też wyobrażeniem Boga.
Udział w Bogu dzięki Słowu
Jak zauważył w swoim wykładzie wygłoszonym 12 września 2008 roku podczas spotkania z przedstawicielami świata kultury w Kolegium Bernardynów w Paryżu Benedykt XVI, chrześcijanie szukając Boga, zawsze kroczyli drogą Jego Słowa ofiarowanego ludziom w księgach pisma, skutkiem czego „wewnętrznym wymogiem poszukiwania Boga jest kultura słowa”. Głębsze zrozumienie „kultury słowa”, czyli tak oczywistego i wszechobecnego między ludźmi procesu przekazywania myśli, nigdy nie było w Kościele tylko i wyłącznie pogłębieniem świadomości antropologicznej, ale przede wszystkim wpływało na teologię.
Choć w doświadczeniu indywidualnego człowieka wejście w komunikację z innymi ludźmi dzięki zdolności wyrażania myśli przez słowo jest doświadczeniem pierwotnym, w doktrynie chrześcijańskiej – obejmującej spojrzeniem porządek całego kosmosu – pierwszym, który komunikuje siebie przez słowo, jest Bóg. Nasz udział w słowie jest natomiast pochodną stworzenia na obraz i podobieństwo Boga, który jest Słowem i przez Słowo się wyraża.
Starożytny hymn ku czci Ducha Świętego, do dziś śpiewany w Kościele, w pierwszej strofie przyzywa Stwórczego Ducha, by nawiedził umysły (mentes) tych, którzy do Niego należą – choć w rozpowszechnionym przekładzie polskim mowa jest o „duszach”. Gdy zaś w kolejnych strofach opisywane jest działanie Ducha, mowa jest między innymi o tym, że daje On ludzkim gardłom zdolność mówienia. Atanazy z Aleksandrii, opisując stworzenie człowieka, stwierdza natomiast, że Bóg „uczynił ludzi według swojego obrazu i dał im moc własnego Logosu, aby jako posiadacze pewnego cienia Logosu i byty logiczne (logikoi) mogli trwać w szczęśliwości” (De Incarnatione Verbi, 3). W chrześcijaństwie umysł i obecne w nim słowo mają sens głębszy niż antropologiczny: są traktowane jako udział w samym Bogu.
O boskim Logosie, który napełnia całe stworzenie, mówili też filozofowie greccy, ale to teologowie Kościoła początkowo intuicyjnie przeczuwali, a po zwalczeniu pokusy arianizmu bardzo otwarcie, wręcz zuchwale, uznali to przenikające wszystko boskie Słowo, którego cień nosimy w naszych umysłach i które realnie jest w nas obecne przez naszą „logiczność”, za samego Boga, a nie za Jego emanację, jakieś pierwsze stworzenie, które jest poza Nim. Ten element doktryny chrześcijańskiej wyrażany w określeniu Słowa jako współistotnego Ojcu ma znaczenie zupełnie fundamentalne, gdyż wnosi w doświadczenie chrześcijańskie prawdę o udziale człowieka w samym Bogu, a nie tylko oczywiste również dla żydów i muzułmanów poddanie człowieka Bożemu Słowu. Stąd w odróżnieniu od innych religii monoteistycznych Kościół prowadzi ludzi do posłuszeństwa Bogu nie jedynie przez Prawo, które jest słowem zewnętrznym, ale przez Ducha pochodzącego od Ojca i Jego Słowa, obecnego w umysłach ludzkich, będącego słowem wewnętrznym, „duszą naszej duszy”. A ponieważ także Duch jest współistotny Bogu, Jego tak ścisłe zjednoczenie z ludzką naturą ośmiela Kościół do głoszenia prawdy o przebóstwieniu człowieka dokonującym się dzięki rzeczywistemu udziałowi w Słowie Boga.
Obraz doskonały
Takie ukształtowanie sposobu myślenia o relacji człowieka z Bogiem ma swoje źródło w gronie Dwunastu uczniów Jezusa, którzy dostrzegli w Nim wcielone Boskie Słowo. Nic więc dziwnego, że w każdym kolejnym pokoleniu właśnie dzięki odkryciu, kim jest Jezus Chrystus, pojawiają się nowi chrześcijanie i Kościół niejako rodzi się na nowo. Dlatego ciągłość doświadczenia chrześcijańskiego w dziejach zachowywana jest dzięki głoszeniu wiary apostolskiej, czyli tego, w co uwierzyli Apostołowie o Jezusie Chrystusie: kim On jest i co z tego wynika.
Kluczowym terminem w opisie wiary apostolskiej w Chrystusa u greckich Ojców Kościoła jest słowo „obraz” (eikon). Wieczne Słowo Boga będące Nim samym i równe Mu w swej naturze jest Jego obrazem, czyli jakby sposobem wyrażania się. I jest to sposób tak doskonały, że Słowo można śmiało nazwać Synem podobnym we wszystkim do Ojca. Równocześnie dzięki wcieleniu i przyjęciu ludzkiej natury Słowo Boga stworzyło własny, doskonały obraz możliwy do uchwycenia ludzkimi zmysłami: człowieka, Jezusa z Nazaretu. Bóg wyraża zatem siebie w wieczności przez Słowo, zaś Słowo wyraża siebie w świecie ludzi przez człowieka, Jezusa Chrystusa.
Spory teologiczne pierwszych wieków dotyczyły właśnie tej podwójnej „doskonałości obrazu”: najpierw wiecznego Słowa względem Boga, potem człowieczeństwa względem Słowa. Pokusa nazywana dziś herezją arianizmu oddzielała Logos od samego Boga i została przezwyciężona potwierdzeniem pełnego udziału Słowa w boskiej naturze. Późniejsze spory teologiczne toczyły się o obronienie w Jezusie dwóch pełnych natur: boskiej i ludzkiej oraz ich doskonałego zjednoczenia. Na skutek tych debat Kościół odrzucił jako herezję postrzeganie Chrystusa jako jakiejś wyjątkowej natury będącej mieszaniną boskości i człowieczeństwa, która miałaby zrealizować się tylko i wyłącznie w Nim samym (monofizytyzm), bo w takim wypadku człowieczeństwo przestałoby być doskonałym obrazem Słowa, a stałaby się nim właśnie ta niepowtarzalna natura Chrystusowa. Odrzucając ten sposób rozumowania, teologowie Kościoła uznali za herezję równocześnie rozwiązanie mu przeciwne, które co prawda zachowywało w Chrystusie obie natury, ale nie doceniało ich jedności, rozdzielając boskość od człowieczeństwa (nestorianizm). Skutek takiego myślenia byłby bowiem ostatecznie dla fundamentów chrześcijaństwa równie szkodliwy: człowieczeństwo oddzielone od bóstwa w Chrystusie nie mogłoby już być doskonałym obrazem Słowa.
Ostatecznie ortodoksja chrześcijańska mówi o jednym Panu, Jezusie Chrystusie, który jest i Bogiem, i człowiekiem. Spoiwem dwóch natur jest zaś Słowo, które w swej boskości jest wiecznym obrazem Boga, a jako wcielone wyobraziło Boga przez człowieczeństwo.
Praktyczne konsekwencje: „trzy księgi” Słowa Bożego
Chrześcijańska wiara jednym aktem przyjmuje nie tylko jednego Boga, ale także jednego Pana, Jezusa Chrystusa, będącego Słowem Boga istniejącym w dwóch naturach: boskiej i ludzkiej, przez co tworzy oryginalną teologię Kościoła postrzegającą Boga jako byt, który we własnej naturze ma udzielanie czy też komunikowanie samego siebie. Fakt, że jest On Ojcem i Synem lub Rozumem i Słowem, jak często mówili o Nim Ojcowie Kościoła, czyni z Niego kogoś będącego w nieustannym darze z siebie, w nieustannym dialogu. Bóg jest Bogiem Słowa i to Słowa, które człowiek może przyjąć i dzięki temu mieć udział w Bogu przez Ducha Bożego.
Tego rodzaju teologia leżąca u podstaw religii chrześcijańskiej sprawia, że fundamentem religijnego życia Kościoła jest odczytywanie Słowa Bożego. A ponieważ jak napisał Jan Ewangelista: „Wszystko przez Nie się stało”, chrześcijanie są przekonani, że „księgą” Słowa Bożego jest wszystko, co istnieje, bo „bez Niego nic się nie stało, co się stało” (J 1, 3).
Nie wpadając w panteistyczny błąd utożsamienia Boga ze stworzeniem, Kościół traktuje stworzony świat jako pierwsze wyrażenie się Bożego Słowa. Skoro akt stwórczy dokonał się przez Boże Słowo, świat staje się wyrazem tego Słowa, Jego obrazem czy wyobrażeniem i dzięki temu zdolne jest mówić o Bogu.
Święty Karol od Jezusa zapisał w swoich notatkach, że „wiara zdziera maskę ze świata i sprawia, że człowiek we wszystkim dostrzega Boga”, w czym w pełni zgodny jest ze św. Augustynem, który powiedział: „Zapytaj wszystko, co istnieje, a wszystko odpowie ci: spójrz i zauważ, jakie to piękne. Piękno tego, co istnieje, jest jakby wyznaniem” (Mowa 241, 2). Używa przy tym słowa confessio, które chrześcijanie wiążą z wyznawaniem wiary. To przekonanie, że stworzenie samo w sobie jako istniejący świat z jego prawami składa niejako wyznanie wiary w piękno Boga, każe Kościołowi traktować wszechświat jako pierwszą „księgę”, w której można odczytać Słowo Boga. Poznawanie świata dokonywane w wierze chrześcijańskiej jest równocześnie przyjmowaniem wyobrażonego w nim Słowa Bożego.
Na skutek grzechu człowieka doskonałe dzieło stwórcze Logosu wymagało jednak zbawczego działania Słowa w historii rodzaju ludzkiego, które utrwalone zostało w Świętych Pismach będących kolejną „księgą” Bożego Słowa. Uprzywilejowane miejsce Biblii w Kościele jest bezdyskusyjne, jednak chrześcijańskie podejście do świętych tekstów jest warte uwagi, gdyż różni się ono od podobnych zjawisk w innych religiach. Znamienne jest oczywiste dla wszystkich ortodoksyjnych teologów chrześcijańskich rozróżnienie między literą tekstu a jego duchem. Skoro Słowo Boga jest w swej naturze boskie, nie jest ono utożsamiane ze słowami Pisma Świętego, ale w nich odkrywane. Chrześcijanie nie tyle słowa Biblii po prostu przyjmują, uczą się ich na pamięć i wcielają w życie, ile je medytują, rozważają czy wręcz „trawią”, żeby przez opowiedziane w niej wydarzenia i zapisane pouczenia proroków, mędrców czy apostołów dotrzeć do samego Słowa, którego święte teksty są tylko i aż wyrazem. Biskup Jakub z Sarug w VI wieku po Chrystusie tak modlił się przed lekturą Biblii: „Przez obcowanie ze świętym Słowem niechaj Duch pozwoli mi zstąpić na Twe głębiny […]. Rozum przybliża się ku drogocennym klejnotom ukrytym przez świętych autorów. To Ty nakazałeś zamknąć je tam, niczym w szkatule. Każde słowo Pisma o Tobie mówi”.
Zatem również w kontekście Pisma Świętego możemy mówić o Słowie, które dzięki Biblii podało nam swój obraz i dla ludzi, którzy po nią sięgają, wyobraża się w niej zarówno przez naukę podaną na sposób ludzki przez prawodawców, proroków czy mędrców, ale także przez wydarzenia, w których dostrzegano wyraźne działanie Boga. Pismo Święte nie jest dla chrześcijan boską „instrukcją obsługi”, ale jakby mikroświatem stworzonym przez Boże Słowo na przestrzeni wieków, podobnie jak w akcie stwórczym to samo Słowo stworzyło wszechświat, w który trzeba się zagłębić i wsłuchać, by usłyszeć samo Słowo. Nic więc dziwnego, że Roman Brandstaetter w jednym ze swoich wierszy zwraca się do Pisma Świętego słowami: „Biblio, ojczyzno moja”.
Koniec tworzenia Pisma Świętego i zamknięcie kanonu świętych tekstów wiąże się w Kościele z wiarą w pojawienie się ostatecznego wyrazu Słowa: człowieka Jezusa Chrystusa. On jest tak doskonałym danym nam wyobrażeniem Słowa będącego z kolei doskonałym obrazem Boga, że stał się nie tylko najważniejszą „księgą” tego Słowa, ale równocześnie rzucił światło i wymusił reinterpretację wcześniejszej „księgi”. To, co wcześniej było traktowane jako rzeczywiste wyobrażenie Słowa: Prawo Mojżesza i wszystkie instytucje religii żydowskiej, w Kościele utraciło swoją pozycję i stało się jedynie wyobrażeniem, zapowiedzią czy „typem” Chrystusa, jak mówili Ojcowie Kościoła. On jest Prawem, On jest prawdziwym szabatem, świątynią, nowym Adamem, miedzianym wężem na pustyni, Jozuem wprowadzającym do Ziemi Obiecanej i samą Ziemią Obiecaną.
Wiara Kościoła, że najdoskonalszym wyobrażeniem Słowa Bożego nie jest ani stworzony świat, ani święte księgi, lecz człowieczeństwo Jezusa Chrystusa, pociąga za sobą w konsekwencji głębokie przekonanie chrześcijan, że udział w Słowie Bożym (a tym samym w Bogu) człowiek zdobywa nie tyle przez znajomość spraw ziemskich i boskich, ile przez sposób życia na wzór Jezusa. Jeśli żyjemy jak Pan, również w nas wyraża się Boże Słowo, co św. Ireneusz ujął w znaną maksymę: „Chwałą Boga jest człowiek żyjący” (Przeciw herezjom IV, 20,7).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.