W małżeństwie jedynie miłość jest nieodwołalna. Wszystko inne można odwołać. Wspólne mieszkanie, wspólne wychowywanie dzieci, współżycie seksualne, wspólnota majątkowa - to wszystko ma miejsce pod warunkiem, że także współmałżonek kocha i że nie krzywdzi członków rodziny. Niedziela, 22 kwietnia 2007
To, że cię kocham, nie daje ci prawa, byś mnie krzywdził, a mnie nie daje prawa do tego, bym złamał przysięgę małżeńską
Coraz częściej porady poszukują małżonkowie, którzy znajdują się w skrajnej sytuacji. W kontekście małżeństwa i rodziny sytuacja skrajna ma miejsce wtedy, gdy przychodzi kochać współmałżonka, który przeżywa poważny kryzys, a w konsekwencji nie kocha innych ludzi, lecz przeciwnie - wyrządza bolesne
krzywdy swoim bliskim. W polskich realiach najczęściej w takiej sytuacji znajduje się żona, którą mąż krzywdzi, nadużywając alkoholu, dopuszczając się zdrady małżeńskiej i stosując przemoc. Rolą każdego doradcy katolickiego jest w takiej sytuacji uświadomienie cierpiącej żonie tego, że małżonek nie ma prawa jej krzywdzić. Również w małżeństwie jedynie miłość jest nieodwołalna. Wszystko inne można odwołać. Wspólne mieszkanie, wspólne wychowywanie dzieci, współżycie seksualne, wspólnota majątkowa - to wszystko ma miejsce pod warunkiem, że także współmałżonek kocha i że nie krzywdzi członków rodziny. Jeśli jednak ktoś wyrządza okrutne krzywdy swoim bliskim i nie zmienia swego postępowania mimo ich roztropnych i stanowczych interwencji, wówczas ostatecznym rozwiązaniem jest separacja małżeńska, czyli miłość na odległość. Separacja trwa dopóty, dopóki błądzący nie uzna swego błędu i dopóki nie przestanie krzywdzić.
Błędne postawy
W obliczu poważnego kryzysu małżeństwa i rodziny grożą dwie błędne postawy. Błąd pierwszy polega na biernym poddawaniu się krzywdzie i popadaniu w bezradność. Błąd drugi polega na tym, że krzywdzony małżonek broni wprawdzie siebie i dzieci przez krzywdą, ale czyni to przez rozwód i zawarcie nowego,
cywilnego związku. W ten sposób krzywdzony małżonek łamie przysięgę małżeńską i w konsekwencji oddala się od Boga i od własnego sumienia. Przyjrzyjmy się bliżej obydwu tym błędnym postawom.
Błąd pierwszy to bierne poddawanie się krzywdzie w obliczu małżonka, który złamał przysięgę małżeńską, gdyż przestał kochać i stosuje przemoc. W takiej sytuacji dosyć często krzywdzony małżonek myli miłość z biernością czy tolerowaniem zła, czuje się bezradny, a czasem nawet traktuje zaistniałą sytuację jako wolę Bożą. W tego typu sytuacjach zadaniem katolickiego doradcy jest stanowcze przestrzeganie przed myleniem miłości z naiwnością. Cierpienie naiwne ma miejsce wtedy, gdy ktoś nas poważnie krzywdzi, a my nie bronimy się przed tą krzywdą mimo tego, że nasze cierpienie wcale nie mobilizuje błądzącego do zmiany zachowania. Trwanie w tego typu cierpieniach nie jest naśladowaniem Chrystusa, lecz wyrazem naiwności czy bezradności. W Ogrójcu Chrystus przyjmuje cierpienie nie dlatego, że chce cierpieć, lecz
dlatego, że jest pewien, iż Jego cierpienie przemieni wiele osób, które uwierzą w Jego miłość. Inaczej zachowuje się Jezus wówczas, gdy w czasie przesłuchania przed arcykapłanami żołnierz uderza Go w twarz. Teraz broni się stanowczo: "Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?" (J 18, 23). Czyni tak dlatego, że w tym przypadku zgoda na krzywdę i cierpienie byłaby naiwnością. Bijący Jezusa żołnierz nie był w stanie przemienić się dlatego, że Jezus cierpiał z jego powodu.