Najważniejsza jest miłość. Bez niej „byłbym niczym”. Jeśli więc kapłan nie miałby w sobie miłości do ludzi, „nic mu nie pomoże”, jak podkreśla Biblia. Dlatego mówienie o wzorze kapłana tylko na czasy dzisiejsze to pewne zawężanie problemu, bo kapłan jest kapłanem na zawsze, na każdy czas. Niedziela, 2 marca 2008
Diakon Michał Ceglarek: – Co Ojciec sądzi o księżach, którzy ostatnio porzucili kapłaństwo?
O. Leon Knabit OSB: – Jestem przekonany, że zabrakło im ufności, a może niekiedy wiary. Próbuję to tłumaczyć w ten sposób: jeśli tak naprawdę wierzę do samego końca, że Jezus stoi przy mnie, Jezus kochający, który mi tyle dobra uczynił, to wtedy nawet myślą nie mogę od Niego odejść ani przestać ufać. Pan Jezus mówi przecież: „Zawierz mi, Ja jestem przy tobie i mi na tobie zależy”.
– Ci kapłani są jednak chyba bardzo poranieni, i to często z zewnątrz...
– Z pewnością tak. Nie wytrzymali może jakiejś niesprawiedliwości, złego potraktowania, rażącej niekonsekwencji. Zawsze u podstaw takiego odejścia leży kryzys wewnętrzny, a reszta, np. związek z kobietą, jest zwykle rzeczą wtórną. Kapłani, którzy odeszli, na pewno mieli łaskę do tego, żeby sobie z trudnościami poradzić czy odeprzeć ewentualne pokusy. Nawet jak wydawało im się, że uczucia zaczynają nad nimi panować, powinni pamiętać, iż wobec Chrystusa można sobie i z uczuciami dać radę. Bóg bowiem jest zawsze większy od tego, co mnie spotyka.
– Jak w takim razie reagować na głosy tych, którzy twierdzą, że w Kościele katolickim brakowało im wolności, że nie mogli się dalej rozwijać, i kiedy „wyszli” z Kościoła i z kapłaństwa, wtedy tak naprawdę poczuli się wolni?
– To jest absolutna ułuda. Przecież ci kapłani ślubowali biskupowi posłuszeństwo, nikt ich nie zmuszał, by wstąpili do seminarium na warunkach, jakie były im dokładnie przedstawione. Dlaczego potem, nagle gdy w kapłaństwie pojawiły się trudności, powiedzieli: „Na to zgodzić się nie mogę, Panie Jezu, tyle to ci nie dam”. Zło w Kościele jest i ono razi. To jest ludzka strona Kościoła i trzeba o tym wiedzieć. Nie da się jednak reformować Kościoła na własną rękę, bo to zawsze powoduje bolesne rozdarcie.
– Czyli potrzebna jest pokora?
– Na pewno tak.
– A co by Ojciec powiedział księdzu czy diakonowi, który mówi: „odchodzę”, „byłem głupi, przyjmując święcenia”, „zaczynam nowe życie”?
– Zastanów się, pomyśl, zdradzasz Chrystusa… Ale jesteś wolny, możesz odejść. Pan Jezus powiedział św. Faustynie: „…Tłumaczę ludziom, wyjaśniam, przestrzegam, czasem nawet karzę w jakiś sposób, ale jeśli nie chcą mnie posłuchać mimo wszystko, to wtedy pozwalam, żeby zrobili, co chcą”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.