Zmartwychwstanie to wielka frajda

Największym moim zmartwychwstaniem był moment, kiedy pokochałem siebie. Przekonałem się, że wcale nie muszę nie lubić tego faceta, którego codziennie widzę w lustrze. I że jestem „w dobrej wersji”, a stwarzając mnie, Pan Bóg się nie pomylił. Niedziela, 12 kwietnia 2009



– Przed chwilą Ojciec mówił, że Bóg jest doskonalszy niż nasze wyobrażenia o Nim, a nawet ja chcę zbawienia innych ludzi, choćby moich bliskich.

– To możesz się za nich modlić. Możesz powiedzieć: Panie Jezu, wykorzystaj moją modlitwę, moje cierpienie, ja chcę za nich odrobić tę lekcję, a Ty daj im nagrodę. Taka jest misja Kościoła, żeby być sakramentem zbawienia; by to, co Jezus uczynił dwa tysiące lat temu, czynił dzisiaj w nas. My też nosimy Jego umieranie, biczowanie, śmierć i zmartwychwstanie. Skoro jesteśmy jednym ludem Bożym, możemy też za innych oddawać swoje życie.

– Czy perspektywa zmartwychwstania daje Ojcu nadzieję?

– I to jaką! Skoro człowiek Jezus zmartwychwstał, to człowiek Stanisław Jarosz też zmartwychwstanie. W ciele przemienionym: takim, które pokazał Jezus na górze Tabor. Nie cały umieram. Mam nieśmiertelną duszę, i to jest dla mnie radosna wiadomość.

Do tego codziennie mogę z martwych powstawać w codzienności. Z tych śmierci, które niekoniecznie muszą być śmierciami cmentarnymi: z grzechów i konsekwencji grzechów.

Dla mnie perspektywa zmartwychwstania objawia się także w tym, że jestem spokojniejszy i pokorniejszy w znoszeniu cierpienia. Bo zmartwychwstanie nierozerwalnie związane jest przecież z krzyżem. Nie ma drogi do zmartwychwstania bez krzyża. Ten krzyż mogę przeklinać, ale nie ucieknę od niego. Nie da rady go ominąć.

Ale krzyż może być obłaskawiony.

– Co to znaczy?

– To znaczy, że mogę chcieć brać krzyż każdego dnia, bo wiem, że Chrystus da mi siłę do jego dźwigania. I że będę mógł, jak Maryja, powiedzieć: „niech mi się stanie według Twojej woli”.

– Ile razy w życiu można zmartwychwstawać?

– Myślę, że w życiu wciąż trzeba zmartwychwstawać. Tu i teraz, na ziemi, musimy wciąż się podnosić i zaczynać od nowa. Co to znaczy konkretnie? Na przykład: przyjmować poglądy Jezusa na życie społeczne, na małżeństwo, rodzinę, prawo, ekonomię. Przemieniać życie wokół nas.
Cząstkę zmartwychwstania stanowi wreszcie każda Msza św. Skoro w moim ciele pojawia się ciało Jezusa, a w mojej krwi – Jego krew, to jest to skrawek wieczności.

– Czy lubi Ojciec Wielkanoc?

– Taaak, nawet bardzo!

– Dlaczego?

– Bo kiedyś, jak byłem mały i głodny, to na stole pojawiły się jajka i kiełbasa na śniadanie.

– A teraz?

– Dla mnie Wielkanoc stanowi początek wszystkich świąt. Czuję się tak, jakby cząstka mnie w jakiś sposób powstała z martwych. I cieszę się, że śmierci nie ma, że została zwyciężona. Zmartwychwstanie daje mi zupełnie inną perspektywę. I niesie dużo nadziei.

Ale, kochana, musimy kończyć...

– Cieszę się, że Ojciec znalazł dla mnie czas.

– A czy to mój czas? To czas Pana Boga!




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...