Sumienie, godność i lustracyjne echa

Trudno znaleźć w dzisiejszych niespokojnych czasach kogoś, o kim moglibyśmy ze spokojnym zaufaniem powiedzieć, że zabiera głos w tej debacie, bo kieruje nim troska o zbawienie dusz chrześcijańskich. Przegląd Powszechny, 6/2007



Wybrałem do przeczytania książkę autora, którego znam od dawna, bardzo lubię i cenię. W dodatku jest to książka o środowisku, które znam osobiście od dawna. Autorem jest Roman Graczyk, tom ukazał się w Wydawnictwie Znak (Kraków 2007, ss. 312). Nosi tytuł: „Tropem SB” a w podtytule ma jeszcze: „Jak czytać teczki?”

Jeśli jest to początek nowej serii w wydawnictwie, to dałbym jej wspólny tytuł: „Poradnik amatora”. Dla wtajemniczonych przez lekturę niniejszego szkicu albo „Oddziału chorych na raka” dodałbym jeszcze: „Poradnik amatora gry na ksylofonie”.

Książka ta jest adresowana do bardzo szerokiego kręgu odbiorców. Wydawca założył bowiem – informuje nas autor we „Wstępie” – że istnieją tacy potencjalni czytelnicy, którzy mieliby ochotę albo samodzielnie rozpocząć kwerendę w IPN-ie, albo też są ciekawi, jak to można robić. Wiadomo, że rzecz nie jest prosta – chodzi zatem o pokazanie tych trudności i ewentualnie sposobów ich omijania. Choć autor nie jest specjalistą we wszystkich dyscyplinach przydatnych do studiowania ogromu zgromadzonych w Instytucie dokumentów, konsekwentnie realizuje cel zarazem skromny i ambitny, którym było napisanie miniprzewodnika po archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, powstałego na podstawie własnej próby kwerendy. Skromność autora dobrze wyraża zdanie: Niniejsza książka (...) raczej nie wniesie niczego istotnie nowego do prac fachowych badaczy. Powściągliwą ambicję ukazują w cytowanym zdaniu słowa: „raczej” i „istotnie nowego”. Jednak cel inny, prawdziwy, ambitny zarysowany jest wcześniej: szerzej – powiada autor – chodzi o ogólną ocenę wiarygodności dokumentów pozostawionych przez UB/SB.
Cel pierwszy miniprzewodnika, albo raczej poradnika dla początkujących, został z pewnością zrealizowany: uzbrojeni w niego poszukiwacze z pewnością śmielej będą przekraczać progi Instytutu, mimo że dostępu do tych archiwów strzegą umundurowani strażnicy i zamki z elektronicznymi kodami. Potem, jak się dowiadujemy, są bariery prawne: pierwsza, druga, trzecia, wszystkie szczegółowo opisane, przerażające nowicjuszy ale dla uzbrojonych w nasz „Poradnik” możliwe do sforsowania.

Już w tym miejscu prostoduszny czytelnik zadać musi sobie pytanie dlaczego nagromadzono tyle trudności na drodze tych, którzy mieliby ochotę poszperać w tych teczkach, albo są po prostu ciekawi, jak to można zrobić. Na to pytanie znajdzie czytelnik nie jeden raz powtarzaną odpowiedź formułowaną zawsze z najwyższą polemiczną pasją. Kto proponował nie tylko, by uniemożliwić dostęp do tych materiałów archiwalnych, ale je zatopić w głębinach oceanu, zalać betonem, spalić? Tego rodzaju propozycje składały osoby w najwyższym stopniu opiniotwórcze odpowiada wielokrotnie i z narastającym obrzydzeniem autor „Tropem SB”.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...