Sumienie, godność i lustracyjne echa

Trudno znaleźć w dzisiejszych niespokojnych czasach kogoś, o kim moglibyśmy ze spokojnym zaufaniem powiedzieć, że zabiera głos w tej debacie, bo kieruje nim troska o zbawienie dusz chrześcijańskich. Przegląd Powszechny, 6/2007



Te osoby opiniotwórcze sprawiły, że nad tymi archiwaliami unosi się – choć coraz mniej wyraźnie – widmo zaocznego wyroku. Ten zaoczny wyrok streszcza się w słowach jakże często w ostatnich latach używanych w publicznej debacie: „ubeckie teczki”, „szambo”… Te same osoby sprawiły też, że w debacie publicznej błąka się jeszcze, choć wprawdzie już nieco po kątach przekonanie, że te archiwa NIC [podkr. moje, K.S.] nie wnoszą do naszej wiedzy o Polsce sprzed 1989 roku.

Wydaje mi się, że w tym stwierdzeniu jest charakterystyczna dla bezlitosnego polemisty przesada. Zakładam jednak, że akurat osoby opiniotwórcze mają pewien zasób kultury ogólnej i wiedzą, jaką kopalnią skarbów są np. dla archeologów stare śmietniki i szamba, i ile kryminalnych zagadek może dzięki nim rozwikłać zręczny detektyw. Poważna debata publiczna dotyczy raczej tego kto, kiedy i w jakich okolicznościach ma prawo albo i obowiązek do materiałów archiwalnych pozostawionych przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa sięgać.

Jest bowiem wiele racji i powodów, dla których w różnych dziedzinach życia istnieją prawne, kulturowe a niekiedy nawet religijne normy, których na ogół staramy się przestrzegać. Mają one różną rangę i różny zakres. Czasami są to tylko reguły dobrego wychowania. Nie należy np. czytać czyjejś prywatnej korespondencji, nawet pisanej na otwartych kartkach pocztowych. Ale po latach można – jak o tym świadczą liczne publikowane zbiory listów lub prywatnych dzienników. Nie należy nikogo, nawet niechcący, podsłuchiwać. Ale czasami trzeba, jeśli się chce np. zapobiec atakowi terrorystów czy niespodziewanej agresji ze strony wrogiego państwa. My, katolicy, jednak uważamy, że tajemnica spowiedzi jest święta i ma do niej prawo nawet ktoś, kogo słusznie można podejrzewać o zbrodnię. Nie dla wszystkich musi to być oczywiste. My na grobach i w nekrologach piszemy Requiescat in Pace i ja uważam, że bez bardzo ważnych powodów powinniśmy pozwolić zmarłym spoczywać w pokoju i odmawiać za nich z możliwie czystym sercem „Wieczny Odpoczynek”. W naszej kulturze prawnej nikogo nie wolno zmuszać do zeznań na temat bliskiej mu osoby, a w kulturze ogólnej opowiadać publicznie o występkach zmarłego ojca czy nieobyczajności matki. Czy istnieją od tego wyjątki? Tak, znane są w historii i literaturze, ale nie powinny one osłabiać normy ogólnej.

Czy w obszernej przecież książce „Tropem SB. Jak czytać teczki?” jest jakieś poważniejsze odniesienie do rodzących się wątpliwości? Moim zdaniem nie. We „Wstępie” autor wyraża swoje fundamentalne przekonania. Pisząc o decyzji prezesa IPN-u Leona Kieresa („bariera druga”) zabraniającej udostępniania materiałów dziennikarzom powiada: Prezes Kieres zareagował w ten sposób na atmosferę narastającej histerii i ostrzeżenia przed „dziką lustracją” itp., które bardzo wzmogły się w związku z „listą Wildsteina” , a omawiając decyzję Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych („bariera trzecia”) stwierdza kategorycznie: Tłem tej decyzji, podobnie jak i decyzji prezesa Kieresa, były ostre kontrowersje polityczne związane z ujawnieniem „listy Wildsteina”.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...