Jezus z obrazu „Ecce homo” jest podobny do malarza: kiedy zestawimy autoportret Chmielowskiego z tym wizerunkiem, zobaczymy to samo szerokie czoło, blisko osadzone oczy i niewielkie usta. Różnicę stanowią oczy, które na autoportrecie spoglądają z otwartością na widza, a na obrazie Ubiczowanego znikły pod powiekami. eSPe, 83/2008
Jezus z obrazu „Ecce homo” jest podobny do malarza: kiedy zestawimy autoportret Chmielowskiego z tym wizerunkiem, zobaczymy to samo szerokie czoło, blisko osadzone oczy i niewielkie usta. Różnicę stanowią oczy, które na autoportrecie spoglądają z otwartością na widza, a na obrazie Ubiczowanego znikły pod powiekami. Być może malarz próbował powiedzieć: „Ecce ego” – „Oto ja. Oto cała prawda o moim wciąż niedokończonym, a już zniszczonym projekcie na samego siebie.”
Jednak rany i ból to jedynie część opowieści, którą można wyczytać z obrazu przyszłego św. Brata Alberta tak, jak grzeszność i zdolność do zadawania cierpienia jest zaledwie częścią opowieści o człowieku. Migoczące za plecami Jezusa złoto to także zapowiedź poranka zmartwychwstania, które co prawda nie usunie z ciała Zmartwychwstałego ran, ale zmieni ich znaczenie – staną się powodem Jego chwały. Stanowią przecież namacalny dowód na to, że przyjął On na siebie konsekwencje grzechu – bycie w oczach innych ludzi kimś poniżej swojego pochodzenia i zasługującym na skazanie – i tak wykupił nas od śmierci.
Widzimy natomiast Jezusa, który mało od aniołów był pomniejszony, chwałą i czcią ukoronowanego za cierpienia śmierci, iż z łaski Bożej za wszystkich zaznał śmierci. Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko, który wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienie. Tak bowiem Ten, który uświęca, jak ci, którzy mają być uświęceni, z jednego (są) wszyscy (Hbr 1.9–11).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Miejscem, w którym mieszka Bóg, dla Żydów była świątynia. Jezus przekracza granicę świątyni...