Prawdziwa przyjaźń ma swoje źródło nie w intelekcie – jakby chcieli niektórzy, ale w sercu, w uczuciach. Głębia ludzkiego serca jest niezbadana, dla niektórych wręcz niebezpieczna. Jeśli tylko mogą, to najchętniej tę „część z ciała” omijają, jak omija się ruchome piaski. Głos Karmelu, 5/2006
Nie od razu! Wszystko jest procesem…
Ostrożnie ze stwierdzeniami, że można od razu i bezpośrednio dojść do miłości Boga bez mozolnego procesu dojrzewania w relacji z drugim. W drodze to nie intelekt sprawia kłopoty, lecz uczucia, które wychodzą ze zranionego serca. Bo to drugie wywołuje we mnie to, co jest, a nie to, co chciałbym, aby było. Tu zaczynają się schody, choć łatwiej byłoby wsiąść do windy razem z Małą Teresą. To co jest, wiąże się z kruchością, słabością, egoizmem, myśleniem o sobie, złością i zaborczością. Im bliższa relacja i bardziej autentyczna, tym więcej kruchości może ujrzeć światło dzienne. W takich sytuacjach lepiej wziąć wartości z „wyższej półki” i poustawiać serce, okrzyczeć je, że chodzi tam, gdzie nie powinno. Usprawiedliwić to wartościami pseudoduchowymi, wzniosłymi, które przytłumią nieprzyjemne napięcie, zamiast je właściwie wykorzystać do rozwoju. Tu trzeba wielkiej roztropności i zgody na to, co jest. Co ciekawe, że właśnie, to co jest „tu i teraz” staje się drogą do Boga i do człowieka. Życia samemu się nie wymyśla, lecz pokornie przetwarza, podejmując je w prawdzie.
Czy można kochać drugiego całym sobą?
Przyjdziecie utrudzeni i obciążeni… – pociesza Ten z sercem cichym i pokornym. On nikogo nie potępia za serce brudne, złośliwe, wściekłe, zaborcze, przywiązane do stworzeń. On będąc mocnym przyjął słabą naturę wraz ze wszystkim, co w człowieku się kryje. Zbliżył się w ciele, aby można było go dotykać, odczuwać... Pozwala na bliskość kobietom, mężczyznom, dzieciom i starszym. Pragnie, by wybierano go na przyjaciela i cieszy się tymi, którzy to robią. On nie czeka z przyjaźnią aż wszyscy będą dojrzali, poukładani, bez grzechu. On jest przyjacielem grzeszników i tych, którzy się źle mają. On stwarza klimat, aby kochać całym sobą. Jego przyjaźń staje się modelem dla naszych ludzkich relacji, a On często odwoływał się do serca, pragnąc by serce było przy Nim.
Człowiek natomiast bardzo boi się kochać drugiego całym sercem. Ma wrażenie, że tylko Boga można kochać ze wszystkich sił, natomiast siebie i drugiego – tylko „fragmentarycznie”. Te samy procesy ludzkich relacji wyjaśnia nam psychologia. Jedna ze szkół wypracowała teorie całościowych relacji z obiektem. Autorzy zauważyli tendencje do cząstkowych relacji. W jednej osobie „kocham” tylko to co duchowe, może jeszcze to psychiczne, ale z ciałem mogą pojawić się już trudności. Boimy się ciała, jego atrakcyjności i potrzeb. Jakże często brakuje głębokiego wejścia w drugiego i w jego potrzeby; inaczej mówiąc, brakuje całościowego zaangażowania, przynajmniej w jedną z relacji. Ta fragmentaryczność nie daje sercu pełnej satysfakcji, bo ono wydaje się być „zaprogramowane” na smakowanie pełni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.