Pan Jezus jest prawdziwym człowiekiem. Skoro jednak jest On zarazem Synem Bożym, pojawia się pytanie, czy nie wynikają z tego jakieś realne konsekwencje dla Jego człowieczeństwa. Innymi słowy, czy we wszystkim jest On takim samym człowiekiem, jak my W drodze, 3/2009
Pod sam koniec VI wieku Eulogiusz, patriarcha Aleksandrii, zwrócił się do ówczesnego papieża, św. Grzegorza Wielkiego z zapytaniem, co sądzi o nauce głoszonej przez grupę mnichów z Jerozolimy, którzy – powołując się na werset Mk 13,32 – twierdzili, że Pan Jezus nie zna dnia ani godziny Sądu Ostatecznego. Patriarsze wydawało się, że nauka ta uwłacza Człowiekowi Doskonałemu, którym przecież jest Pan Jezus.
Św. Grzegorz był wtedy ciężko chory i odpisał Eulogiuszowi ze znacznym opóźnieniem, dopiero w sierpniu 600 roku. Papież zgodził się z patriarchą, że nauki owych mnichów nie wolno w Kościele tolerować. Zwrócił przy tym uwagę na to, że w Piśmie Świętym Bóg nieraz przemawia do ludzi na sposób ludzki i nie przypisujemy Mu przecież z tego powodu ludzkich ułomności. Kiedy np. Bóg mówi Abrahamowi: „Teraz poznałem, że boisz się Boga” (Rdz 22,12), nikt przecież nie słyszy w tych słowach kwestionowania Bożej wszechwiedzy.
Co zaś do wiedzy Pana Jezusa o dniu Sądu – konkluduje św. Grzegorz – ponieważ Pan Jezus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem, „dzień i godzinę Sądu zna Bóg i Człowiek, a to dlatego, że ten Człowiek jest Bogiem” (List 10,21).
W poglądach wspomnianych mnichów papież Grzegorz dopatruje się inspiracji nestoriańskich. Według nestorian kim innym jest Syn Boży, który jest prawdziwym Bogiem, a kim innym Syn Maryi, który jest prawdziwym człowiekiem. Jak wiadomo, wiara katolicka stanowczo wyznaje, że bóstwa i człowieczeństwa nie da się w Panu Jezusie podzielić ani rozdzielić, a zarazem one się w Nim nie mieszają ani nie ulegają zmianie. Zatem Człowiek, Syn Maryi, jest tym samym przedwiecznym Synem Bożym, przez którego świat został stworzony.
Tutaj przypatrzymy się następującemu problemowi: Jest dogmatem wiary – przyjmują go zarówno katolicy, jak praktycznie wszyscy inni chrześcijanie – że Pan Jezus jest prawdziwym człowiekiem. Skoro jednak jest On zarazem Synem Bożym, pojawia się pytanie, czy nie wynikają z tego jakieś realne konsekwencje dla Jego człowieczeństwa. Innymi słowy, czy we wszystkim jest On takim samym człowiekiem, jak my.
Rzecz jasna, odpowiedzi na to pytanie będziemy szukali w Ewangeliach oraz w innych księgach Nowego Testamentu.
„Kto z was zarzuci Mi grzech?”
Zauważmy najpierw, że Jezus był człowiekiem niewyobrażalnie piękniej niż my. Jego człowieczeństwo nie było bowiem w żaden sposób zdeformowane grzechem. To ze względu na Jego świętość i bezgrzeszność Jan Chrzciciel wzbraniał się spełnić Jego prośbę o chrzest: „To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?” (Mt 3,14).
Wszedł wtedy Jezus w wody Jordanu, ażeby – sam będąc bez grzechu – wziąć na siebie grzechy świata. Apostoł Paweł napisze później: „On to [Bóg Ojciec] dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą” (2 Kor 5,21).
W innych słowach, ale to samo powtarzali również inni apostołowie. „Wiecie, że On się objawił po to – mówił apostoł Jan – aby zgładzić grzechy, w Nim zaś nie ma grzechu” (1 J 3,5). „On grzechu nie popełnił – przywoływał Piotr proroctwo Izajasza – a w Jego ustach nie było podstępu” (1 P 2,22). Również sam Pan Jezus jednoznacznie przypisywał sobie bezgrzeszność. „Kto z was zarzuci Mi grzech?” – zapytał kiedyś wprost swoich przeciwników.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.