Nikt z nas nie ma prawa do kapłaństwa. To nie jest prywatny biznes potrzebny do spełnienia się. Mamy prawo być ochrzczeni w Kościele i słuchać Słowa. W drodze, 1/2010
Wspominając o czystym kapłaństwie, odwołujemy się do doświadczeń naszego prowincjała, który będąc w Chinach i ucząc się języka, nie prowadził żadnej działalności i odkrywał, że sensem jego kapłaństwa jest sprawowanie Eucharystii, w której nie uczestniczy żaden wierny. Nie sprawował jej dla ludzi, ale dlatego, że to mu zostało powierzone. Czy jest w życiu księdza miejsce na bezinteresowność posługi, sprawowanie Eucharystii niezależnie od jej aspektu duszpasterskiego?
Absolutnie tak. Oczywiście ksiądz jest posłany ze swoją wiarą, żeby ją przekazywać. Jeśli chce ją przekazywać, to zaprasza ludzi na Eucharystię, którą sprawuje. To, że nikt zaproszenia nie przyjmie, nie przekreśla posłania. Zwracam jednak uwagę, że Chiny to sytuacja ekstremalna, w Polsce niespotykana, choć udziału wiernych nie mierzy się w liczbach, które się komuś marzą. Gdy spada liczba wiernych, ukazuje się bezinteresowność księdza odprawiającego Eucharystię czy przygotowującego spotkanie dla pięciu ministrantów, a nie dla pięćdziesięciu pięciu, jak to by było lat temu dwadzieścia.
Wbrew pozorom, dla młodego księdza jest to wielkie wyzwanie, bo kiedy on wstępował do seminarium, to kościół był w siedemdziesięciu procentach wypełniony ludźmi, a gdy wychodzi i jest posłany w inny rejon niż ten, z którego przyszedł, to się okazuje, że w jakiejś mierze nie jest tak potrzebny, jakby się spodziewał. Jeśli nie potrafi się ucieszyć trzema kandydatami na ministrantów, tylko mówi, że za rok zrobimy nowy nabór, bo ma nadzieję na sześciu, to sprzeniewierza się temu, do czego jest posłany. Tu się weryfikuje sens kapłaństwa.
Gdy mowa jest o czystym kapłaństwie, warto wspomnieć o właściwym rozumieniu Kościoła. Jest On wspólnotą ludzi, którzy mają różne charyzmaty. W Polsce żyjemy jeszcze w takim Kościele, w którym ksiądz albo chce, albo musi robić wszystko. To jest totalna nieprawda, która wynika z zaszłości. My się nimi tłumaczymy i bronimy, ale gdybyśmy przestali się bronić, to musielibyśmy otworzyć się na rzeczywistość Kościoła, gdzie ksiądz nie musi wszystkiego robić, nie musi o wszystkim decydować, nie musi wszystkiego przypilnować, bo ludzie zrobią to świetnie bez niego.
Ksiądz jest posłany, żeby głosić Słowo i przewodniczyć liturgii, którą wszyscy razem sprawujemy. Musi być kimś, kto zbiera tę wspólnotę przy Chrystusie. I koniec. Reszta może być zrobiona, i to znacznie lepiej, przez pozostałych członków tej wspólnoty. Dopóki nie będzie tak, że nasz Kościół będzie Kościołem wyzwolonych charyzmatów ludzi świeckich, Kościołem księży zainteresowanych charyzmatami poszczególnych ludzi w wspólnotach, to nie będziemy mieli czystego kapłaństwa.
Póki to nie nastąpi, ksiądz będzie studiował technologię zakładania rynien albo zbierania funduszy na remont zabytkowego kościoła, które potem będzie musiał rozliczyć przed instytucjami Unii Europejskiej. Po co on to robi, skoro w parafii ma pięciu albo sześciu ludzi, którzy to zrobią tysiąc razy lepiej i szybciej? Po stronie świeckich potrzebna jest gotowość zaangażowania charyzmatów dla wspólnoty Kościoła, w którym żyją, po stronie księdza jest konieczność zaufania, że jego parafianie zrobią to, co on chce robić, tylko ich trzeba do tego zaprosić.
Czyli następnym wymiarem kapłaństwa jest wydobywania charyzmatów, które są w ludziach?
Ksiądz jest człowiekiem, który gromadzi Kościół. Ale to nie ma być zapędzanie baranów do zagrody, tylko rozbudzanie w ludziach poczucia wspólnoty, współtworzenia Ciała Chrystusa. Wspólnota Kościoła jest wspólnotą Ciała.
rozmawiali Roman Bielecki OP i Paweł Kozacki OP
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.