Dać ludziom prawo do siebie

Nikt z nas nie ma prawa do kapłaństwa. To nie jest prywatny biznes potrzebny do spełnienia się. Mamy prawo być ochrzczeni w Kościele i słuchać Słowa. W drodze, 1/2010



Powiedział ksiądz, że nie można życia w kapłaństwie sprowadzić do ćwiczeń duchowych, a jednocześnie bardzo często się mówi, że ksiądz powinien znajdować czas na systematyczną modlitwę, na odprawianie rekolekcji. Jeśli na te ćwiczenia duchowe ksiądz nie znajduje czasu, to nawet jeśli będzie aktywny, ofiarny, otwarty na ludzi, to bardzo prawdopodobne, że się pogubi.

Tak. Ale nie dlatego ksiądz ma odbywać rekolekcje, że narzucił sobie regulamin ćwiczeń, tylko dlatego, że zdążył odkryć w seminarium, że bez nich nie potrafi żyć.

Jednak tego księdza bardzo często ocenia się po tym, co robi albo jak z tymi ludźmi żyje, a nie po tym, jak się modli.

Kto ocenia?

Parafianie, ludzie, wśród których żyje. Mówią: to jest dobry ksiądz, bo robi to i tamto. Po owocach ocenia się księdza. Czy możliwe jest kapłaństwo czyste, bez tego całego entuurage’u? W końcu spotyka się księży, którzy są po prostu święci…

…a nie zbudowali żadnego kościoła. Są tacy, do których ludzie ustawiają się w ogromnych kolejkach, by się wyspowiadać i nie zastanawiają się, czy ktoś stawiał kościół czy nie. Są tacy, których ludzie zawsze poproszą o modlitwę, wyczuwają w nich inną stronę życia. Oczywiście ludzie nie lubią, kiedy ksiądz nic nie robi – ksiądz nie jest wezwany wyłącznie do życia kontemplacyjnego. Jeśli ma takie powołanie, to idzie do kamedułów. Bycie księdzem w świecie daje ludziom prawo do niego. To jest prawo do człowieka, który ma doświadczenie tego, co Boże.

Rodzi się pytanie: jak on sobie zorganizuje modlitwę. Tutaj każdy ma własne doświadczenie. Tu nie ma reguł. Czasem w seminarium pojawia się pytanie: „Proszę księdza rektora, czy my musimy mieć zawsze rozmyślanie o szóstej rano? To jest przecież nieludzka pora!”. Moje doświadczenie jest takie, że jeśli nie znajdę czasu na dłuższą modlitwę myślną rano, to jej nie znajdę w ciągu dnia. Dlaczego? Bo w ciągu dnia ludzie mają do mnie prawo. Kiedy kapłan trafi do parafii, to od godziny ósmej będzie w szkole, potem ze szkoły wróci, zje obiad, potem chwila, żeby coś przygotować, następnie spotkania z najróżniejszymi grupami, a w międzyczasie ktoś przyjdzie, zadzwoni, a on nie może powiedzieć, że nie otworzy drzwi, bo akurat ma czas na medytację…

Wtedy późno pójdzie spać i wstanie również później, bo po wyjściu z seminarium wreszcie nie będzie musiał wstawać o wpół do szóstej.

Dlatego musi sobie nastawić budzik na wpół do szóstej. Nie tu, gdzie go sprawdzi przełożony, który ma akurat dyżur w kaplicy i zauważy, że go nie ma. Sam musi sobie nastawić ten budzik. A jeśli będzie taka potrzeba, to na dziesięć po czwartej. To jest kwestia uczciwości. Chrystus się modlił nocami, bo w dzień był dla ludzi.

Nie można udawać, że się jest wśród ludzi. Charyzmat księdza diecezjalnego znaczy ni mniej, ni więcej, tylko odnalezienie się w byciu dla ludzi. Jeśli ksiądz chce być człowiekiem duchowym, to musi znaleźć czas na modlitwę, ale nie kosztem ludzi, tylko kosztem siebie. Bo jeśli nie będzie człowiekiem modlitwy, to nie uciągnie swojego życia. Poza tym ludzie mają do niego prawo jako do człowieka duchowego. Tylko że nie chodzi mi o absolutny heroizm, o siłacza. Ksiądz to nie doktor Judym. Gdy okazało się, że intensywność pracy kardynała Wojtyły zagraża jego życiu, w chwili gdy otrzymywał kalendarz na nowy rok, od razu wpisywał dwa tygodnie odpoczynku – jeden w zimie, jeden w lecie. I to były nienaruszalne terminy.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...