Kiedy w latach 70. XIX wieku francuski prezydent odwiedzał Rosję, w Petersburgu po raz pierwszy odegrano oficjalnie „Marsyliankę”, wcześniej zakazaną jako hymn rewolucyjny. Sto lat później pojawiła się szansa, że Rosję odwiedzi biskup Rzymu. Jego wizyta byłaby czymś stokroć ważniejszym i bardziej szokującym. Przewodnik Katolicki, 1 kwietnia 2007
Część ówczesnych komentatorów powiadała, że to w istocie nie ciasnota doktrynalna i strach przed katolicyzmem, ale osobista niechęć hierarchów prawosławnych do Papieża Polaka. Po niedawnej wizycie prezydenta Putina w Watykanie widać, że komentatorzy ci się mylili. Od dwóch lat biskupem Rzymu jest Niemiec, zdecydowanie bardziej sceptyczny wobec niekontrolowanej ofensywy ekumenizmu. Papież, który z rosyjskim prezydentem przez pół godziny rozmawiał bez tłumacza, po niemiecku. Ale projekt pielgrzymki papieskiej do Moskwy nie posunął się nawet o krok. Wbrew oczekiwaniom Putinowi nie towarzyszył metropolita Kirył, minister spraw zagranicznych Cerkwi. Patriarchat szybko zdementował też pogłoski, iż rozmawiano o spotkaniu Papieża z Aleksym II na neutralnym gruncie w Austrii czy Szwajcarii. A sam Putin podkreślał, że wizyta na Wzgórzu Watykańskim to zaledwie przystanek w podróży do Włoch i Grecji. Strach przed katolicyzmem, który był niemal 1000 lat temu motorem tzw. schizmy wschodniej, nie wygasł. Bo w istocie to nie przyczyny doktrynalne a polityczne stoją na drodze papieskiej pielgrzymki do Moskwy. Pielgrzymki, która pozostaje niespełnionym testamentem Jana Pawła Wielkiego.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»