Szacuje się, że dziś od 180 do 200 mln chrześcijan podlega różnego rodzaju restrykcjom. Niektóre ze współczesnych krajów jako żywo przypominają Rzym czasów Nerona. Ot, choćby Korea Północna czy Arabia Saudyjska, gdzie wyznawanie chrześcijaństwa grozi śmiercią. Przewodnik Katolicki, 24 luty 2008
Podobno jednak Wasze plakaty naruszają także „neutralność kulturową”. W kontekście ogłoszeń reklamujących np. agencje towarzyskie, bo i takie trafiają się w pojazdach MPK, owa „troska” o pasażerów brzmi cokolwiek śmiesznie...
Tramwaj to miejsce publiczne, do którego może wsiąść i wysiąść każdy, rządzi się więc prawami przestrzeni publicznej. Ponadto MPK jest spółką ze stuprocentowym udziałem miasta Poznania. Nie jest to więc żadna instytucja prywatna, w której wszystko zależy od kaprysu jej właściciela. Dlatego dyrektor MPK nie może sobie ot tak, po prostu, wchodzić w rolę cenzora, chyba że uzna, iż naruszamy prawo. Ale wtedy, jak już mówiłem, winien powiadomić prokuraturę.
A jakie są Pańskim zdaniem prawdziwe powody stojące za odmową MPK?
Naprawdę nie jestem w stanie dojść racjonalnych przyczyn tej decyzji.
Mogę jeszcze zrozumieć motywację, z jaką mieliśmy do czynienia podczas naszej akcji plakatowej przed dwoma laty – wtedy część osób spanikowała, bo obawiała się ataków islamistów. Próbowano wówczas wpisywać naszą akcję w falę niepokojów, jaka rozlała się po Europie w związku z karykaturami Mahometa.
Tyle tylko, że my ani dwa lata temu, ani też teraz w ogóle nie pokazywaliśmy sylwetek prześladowców. Wtedy przedstawialiśmy konkretne ofiary prześladowań, w tym roku zaś skupiliśmy się na represjach, jakie dotykają chrześcijan.
Jeśli zaś ktoś zarzuca nam, że uprawiamy politykę, to odpowiadam, że upominanie się o kogoś, kogo spotykają tortury tylko dlatego, że się żegna znakiem Krzyża, jest przede wszystkim kwestią przyzwoitości. No bo kto, jeśli nie chrześcijanin, ma się upominać o prawa drugiego chrześcijanina...?
Dyrekcja MPK straszy jednak ewentualnymi międzynarodowymi konsekwencjami Waszych działań...
Od prowadzenia polityki międzynarodowej jest rząd i prezydent, a nie dyrektor MPK. I dyrektor Tulibacki naprawdę nie musi tłumaczyć się przed żadnymi zagranicznymi dyplomatami ze swoich decyzji. Dlatego opowieści o wezwaniu „na dywanik” przez tureckiego konsula brzmią raczej groteskowo.
A międzynarodowe konsekwencje? Cóż, zawsze kiedy człowiek upomina się o prześladowanych, naraża się tym samym ich prześladowcom. Kiedy podejmowane były w Polsce akcje w obronie Czeczeńców, to narażaliśmy się na gniew mocarstwa nuklearnego, od którego jesteśmy jeszcze dodatkowo uzależnieni w zakresie dostaw energetycznych. I wtedy jakoś nie słyszałem, żeby było w tym coś złego. Dlaczego więc nie możemy dziś upominać się o prawa Koreańczyków, Saudyjczyków czy Hindusów? No, chyba że jeśli prześladuje się chrześcijan, to wszystko jest w porządku...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.