„Zakazane” rekolekcje?

Czytając „Beskidzkie rekolekcje” dr Wandy Półtawskiej, podążając szlakiem rekolekcyjno-pamiętnikarskim, nie sposób zagłuszyć w sobie prośby o przyzwolenie poznania przede wszystkim Tego, który rozedrze niebiosa, aby nam powiedzieć, czym jesteśmy w Jego oczach (por. Iz 63, 19). Przewodnik Katolicki, 12 lipca 2009



Jej zapiski, opatrzone datą, w zamyśle autorki niemające stać się rodzajem biografii, stanowią niezwykłe świadectwo wewnętrznego dojrzewania do pełnej jedności z Chrystusem, do przyjęcia Jego ofiary, a także odkrycia swego powołania apostolstwa, obok małżeńskiego i rodzicielskiego. Myliłby się ten, kto uważałby, że autorka nie przeżywała rozterek jako żona i matka, że nie cierpiała, gdy niedziele poświęcała na pracę w duszpasterstwie rodzin, zamiast spędzać ten czas z własnymi dziećmi.

Z wielkim przekonaniem, uporem i wytrwałością, naznaczona doświadczeniami z wojennej przeszłości, obrazami mordowania przez Niemców noworodków, od których trudno się uwolnić, oddała się walce o obronę życia, zwłaszcza nienarodzonych, zaangażowała się w poradnictwo rodzinne, w szerzenie idei świętości rodziny.

Tym wszystkim dzieliła się z Bratem, a on obdarzył ją ogromnym zaufaniem. Powierzył jej organizację Instytutu Teologii Rodziny przy krakowskim Wydziale Teologii, potem na akademii Teologicznej w Krakowie. Wykładała medycynę pastoralną w krakowskim seminarium, a także w Instytucie Jana Pawła II przy Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie. W 1983 została członkiem Papieskiej Rady Rodziny, a 11 lat później Papieskiej Akademii Życia.

O co chodzi?

Ale ta książka odsłania również osobę kierownika duchowego, jego notatki z rozmyślań, „który czyta wszystko, porobi znaki, zrobi małą syntezę”, jego pełne troski o przyjaciół i ich rodzinę listy, słowa pozdrowienia, empatii i zapewnienia o swej pamięci, jego duchowość mistyka, pośrednika, a także duszpasterskie pragnienie opieki nad tymi, których Bóg postawił na jego drodze, i więzów przyjaźni między kobietą a kapłanem. Ich myśli i refleksje niejako przenikają się i uzupełniają, korelują ze sobą, kompensują, co nie jest oczywiście bez znaczenia w obliczu żywego wciąż zamieszania medialnego, ognia krytyki, wokół publikacji, nie tylko na gruncie polskim.

Cała sprawa przypomina burzę w szklance wody. O co tak naprawdę chodzi? Być może nie wszyscy zrozumieli lekcje, których udzielał nam Jan Paweł II podczas swych pielgrzymek do Polski, nie wszyscy sięgnęli po lekturę jego pism, dokumentów, nie odczytali jasnego przesłania Ewangelii, które głosił. Ba, w wygodny dla siebie sposób odczytali również „Beskidzkie rekolekcje”...

Szukającym taniej sensacji w interpretowaniu tej relacji, przekazującym półprawdy, niekiedy wyrwane z kontekstu zdania, a także domniemaniom jakoby miałaby ona zaszkodzić procesowi beatyfikacyjnemu Jana Pawła II, pragnę przypomnieć, że na pytanie dr Półtawskiej, „czy spalić te notatki?”, Papież odpowiedział: „Szkoda”.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...