Młodych trzeba słuchać, a przede wszystkim żyć razem z nimi ideałami. W nich jest mnóstwo zapału i wzniosłych idei, jeśli widzą w kimś uczciwość, pokorę prawdziwego ucznia Jezusowego, pójdą za nim. Przewodnik Katolicki, 6 września 2009
A jeśli trafia już do kościoła, naturalnie porównuje, np. mówców. Resztę proszę sobie dopowiedzieć. I wreszcie wśród młodych ludzi dominuje potrzeba przeżyć, doświadczeń, autentyczności. Dlatego odszedłem prawie zupełnie od wykładów, w których studenci biernie uczestniczą i ich to nie kręci, nawet od dyskusji, gdy nie są do niej przygotowani. W zamian za to wspólnie przeżywamy Ekstremalną Drogę Krzyżową, Rekolekcje w Mieście (nawet przez 8 tygodni codziennie) czy wolontariat. Gdzie jest ewangeliczne szaleństwo, tam są młodzi; gdzie nie ma – zostaje przyzwyczajenie.
Jeden ze znanych polskich kapłanów stwierdził, że zarówno rodzice, jak i działalność Kościoła nie pomagają młodym w podjęciu decyzji pozostania w nim…
Uważam, że każdy odpowiada za siebie; rodzic, wychowawca, kapłan. Jeśli człowiek żyje wiarą, powinien żyć życiem intensywnym, poszukiwać prawdy. Natomiast dzieci czy młodzież mogą temu towarzyszyć. Zbyt wielu ludzi niby w swoim życiu spełnia normy Kościoła, a jednak nie szuka prawdy, życia ewangelicznego, co w konsekwencji odbija się na braku poszukiwań w tej sferze u młodych ludzi.
Natomiast bez sensu jest stwierdzenie, że po to szukam prawdy, żeby poprowadzić młodych ludzi! Nie, to ja sam zawsze muszę szukać. Często jest tak, gdy pytam matki: modlisz się? Tak, modlę się z dzieckiem. Czyli sama może by się nie modliła. Zatem ta modlitwa nie wypływa z jej serca, z jej wewnętrznej potrzeby, a dziecko to doskonale wyczuwa z mowy ciała.
Weszłam na forum młodych ludzi, by przeczytać, co sami piszą o powodach, dla których odchodzą z Kościoła. Padają stwierdzenia, że wiara jest zbyt trudna bądź niewygodna, stawia konkretne wymagania, które kłócą się z ich rozumieniem szczęścia. Brak im autorytetów w Kościele. Młodzi zarzucają Kościołowi także zakłamanie oraz nieustannie podnoszą problem czystości przedmałżeńskiej.
- Obserwuję moich studentów i widzę, że na tle rówieśników ich życie jest fascynujące. Wybierają służbę wolontariatu, zarządzają akcjami, organizują happeningi, wyjazdy w góry, kręcą filmy, piszą artykuły, robią mnóstwo rzeczy. Gdy zadaję pytanie, jak wygląda ich życie na tle kolegów i koleżanek, mówią, że osób podobnie żyjących w ich wieku nie ma wiele, ponieważ ich rówieśnicy raczej koncentrują się na przebywaniu w pubach czy na sprawianiu sobie przyjemności. Zastanawiam się, czy w Kościele jest dla młodych ludzi, tak jak u mnie się to dzieje, miejsce dla rozwoju i takiego pozytywnego zakręcenia.
Oczywiście, nie wszyscy muszą chcieć żyć w takich wymaganiach i tak intensywnie, ale jeśli nie ma takich wzorców, to poprzeczka jakości życia chrześcijańskiego systematycznie spada w dół. Jeśli chodzi o kwestię seksu, to obniżenie wymagań Kościoła w tej kwestii niczego by nie zmieniło. Młodzi ludzie żyją w świecie wolnego rynku, wybierają między koncertem, pubem, spotkaniem z przyjaciółmi a przyjściem do kościoła. Pytanie, dlaczego mieliby przyjść do kościoła, nawet gdybyśmy obniżyli wymagania wobec seksu, czy z tego powodu przyjdą do kościoła?
Przecież oni to mają gdzie indziej. Nie o to tutaj chodzi. Wręcz odwrotnie. Chodzi o pokazanie szczerych, prawdziwych ludzi, którzy żyją tymi wymaganiami i to powinno fascynować i fascynuje. W jakimś sensie zarzut zakłamania w Kościele także tego właśnie dotyczy, gdyż młodzi szukają w nim prawdziwego życia, ludzi, którzy żyją ideałami. Jak tego nie znajdują, to porównują ze swoim idealizmem i mówią – nie, to nie jest to i nie w tym miejscu. Wówczas odchodzą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.