publikacja 19.10.2009 19:03
W dziedzinie seksualnej - jak w każdej dziedzinie – w obliczu różnych dylematów i trudności chrześcijaństwo proponuje rozwiązania optymalne, czyli najlepsze, a nie takie, które są najłatwiejsze. Przewodnik Katolicki, 18 października 2009
Czy istnieją jakieś wytyczne w sprawie liczby dzieci w małżeństwie: jak najwięcej, „ile Bóg da", ile fizycznie będziemy w stanie urodzić? Czy to sprawa indywidualna, rozstrzygana w ludzkim sumieniu? Czy spowiednik ma prawo wypytywać o motywy albo coś w tej materii nakazywać?
- Decyzja o rodzicielstwie i liczbie dzieci należy wyłącznie do małżonków! Niczego nie można im tu nakazać. Nie ma w tej dziedzinie żadnych wytycznych z góry. Socjolodzy czy politycy mogą i powinni wskazywać na zależność między liczbą dzieci a przetrwaniem danego narodu czy wydolnością systemu emerytalnego w danym społeczeństwie. Z kolei księża mogą i powinni wskazywać na związek między miłością małżeńską a miłością rodzicielską. Im bardziej małżonkowie są pewni wzajemnej miłości, tym bardziej pragną się tą miłością dzielić z dziećmi i tym mądrzejsze podejmują decyzje w sprawach liczby potomstwa oraz w kwestii właściwego momentu przekazania życia dzieciom.
Jakie są „ważne powody” odkładania poczęcia na jakiś czas? Kto o tym decyduje?
- W każdej dziedzinie życia są sytuacje, w których rozsądny człowiek ma powody, by odłożyć na później realizację swoich najpiękniejszych i najważniejszych nawet marzeń, na przykład decyzję o zawarciu małżeństwa. Jeśli małżonkowie kochają siebie wiernie i nieodwołalnie, to marzą o dzieciach, a jednocześnie podejmują roztropne decyzje w tej sprawie. Słusznym powodem odłożenia decyzji o przekazaniu życia dziecku są na przykład poważne problemy zdrowotne któregoś z rodziców albo któregoś z już urodzonych dzieci czy trudności finansowe. Faktem jest, że statystycznie najmniej dzieci mają najbogatsi ludzie. To też potwierdza, że przekazywanie życia dzieciom to przede wszystkim kwestia miłości, a nie zamożności.
Czy NPR może być stosowane grzesznie, czyli jako zamaskowana forma antykoncepcji?
- Nie, gdyż człowiek jest zobowiązany w sumieniu do naturalnego (czyli ekologicznego, osiąganego mocą świadomości i wolności) planowania rodziny. Kochający się małżonkowie współżyją setki, a niektórzy tysiące razy. Z tego punktu widzenia przekazywanie życia dzieciom jest wyjątkiem, a podstawowym celem współżycia jest wyrażanie i potwierdzanie wzajemnej miłości, bliskości i czułości małżonków. NPR to ułatwia, a nie utrudnia.
Jak skomentowałby Ksiądz fragment encykliki „Humanae vitae” w odniesieniu do NPR: „Odrzucić również należy wszelkie działanie, które - bądź to w przewidywaniu zbliżenia małżeńskiego, bądź podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków - miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego” (16).
- Ten fragment encykliki z definicji nie odnosi się do NPR, gdyż mówi o działaniach, które wychodzą poza NPR. Przypomnę, że naturalne planowanie rodziny opiera się na znajomości cyklicznej płodności pary ludzkiej i oznacza, że jeśli małżonkowie nie uważają za odpowiedzialne przekazanie życia dziecku tu i teraz, to w takiej sytuacji współżyją w okresach poza owymi 5-6 dniami, w których są płodni jako para. Nie podejmują natomiast żadnych dodatkowych działań, które miałyby na celu uniemożliwienie poczęcia dziecka. Jeśli takie dodatkowe działania podejmują, to znaczy że wyszli już poza NPR.