Bez górników z Jastrzębia nie byłoby sukcesu Wybrzeża

Mój ojciec 40 lat pracował w kopalni pod ziemią w przodku. I gdy trzeba było brał udział w strajku okupacyjnym, głodowym. Zjechał do kopalni i tam podjął z innymi głodówkę. Nie robił tego tylko dla siedmiorga swoich dzieci, dla żony, ale dla dobra wszystkich ludzi pracy. Przewodnik Katolicki, 29 listopada 2009



Dlaczego tak ważne dla górników były te wolne soboty?

– Wolna sobota zabezpieczała wolną niedzielę. Jeśli była wolna tylko niedziela, to i tak część załogi górniczej musiała zjeżdżać do kopalni, by przygotować cały front robót na następne dni. Gdy była wolna sobota, to te prace przygotowawcze robiono właśnie w sobotę, wtedy niedziela dla wszystkich była już naprawdę wolna.

Po trzech godzinach wrócono do rozmów i...

– Udało się. Jedna z pań zapytała premiera: „Czy wolne soboty są dla wszystkich, czy tylko dla górników?” Premier potwierdził, że dla wszystkich. I tak górnicy wywalczyli te soboty nie tylko dla siebie, ale i pozostałych Polaków. Potem już wszystko poszło bardzo prosto...

Szło prosto, aż tu przychodzi 13 grudnia 1981 roku i Stan Wojenny. Czy jako kapelan górniczej „Solidarności” myślał Ksiądz wtedy: „Cały nasz trud poszedł na marne? Nie zwyciężymy tego zbrodniczego systemu?”

– Nie myślałem tak nawet przez chwilę. I wie Pan, wierzyłem w to bardzo mocno, że „Solidarność” zmartwychwstanie i od razu zacząłem mówić górnikom, że teraz nadszedł czas, by idee „Solidarności” pogłębić. Chodziło mi o to, że my na Śląsku nauczeni doświadczeniami strajków, w których mogliśmy liczyć tylko na siebie musieliśmy stworzyć wokół górników własny zespół intelektualistów, który ich wesprze w przyszłości.

I tak w Jastrzębiu powstał Klub Inteligencji Katolickiej. Przez te wszystkie lata Stanu Wojennego, kształciliśmy w nim swoich doradców i kiedy w 1988 roku wybuchł samotny strajk górników Jastrzębia, mieliśmy już własne zaplecze intelektualne. Oczywiście było kilku spadochroniarzy jak Lis, Szczepański, czy Wielowiejski, ale to oni sami się do nas zgłosili. I tak wykorzystaliśmy ten stan wojenny. Zawsze przez ten czas wierząc, że Polska, Solidarność zmartwychwstaną, że są tylko powalone, a nie zniszczone.

I Zmartwychwstała, mamy teraz wolną Polskę... Kiedyś górnicy walczyli o godność człowieka i szacunek dla wykonywanej przez siebie pracy, ale i wolne soboty i niedziele. Z jakimi problemami dziś muszą zmagać się wydobywający węgiel?

– Górnicy dziś przede wszystkim boją się prywatyzacji. Nie rozumieją jej w momencie, gdy kopalnie przynoszą zyski, a po węgiel energetyczny w Jastrzębiu ustawiają się kolejki kontrahentów nie tylko z Polski, Europy ale i Świata. Boją się, że prywatny właściciel zacznie ludzi zwalniać.

Mimo, wielu katastrof poprawiło się bezpieczeństwo w kopalniach. Katastrofy nie wynikają z tego, że górnicy to samobójcy, a dyrektorzy to mordercy. To jest żywioł. Wybuch gazu, ogień, tąpnięcia ziemi, zawały – z tym wszystkim niezależnie od tego czy ktoś pracuje w kopalni rok czy 30 lat musi się liczyć. Każdy górnik jest tego świadomy, że jego zjazd pod ziemię może być ostatni. Pamiętam jak mój tata, codziennie przed wyjściem do pracy w kopalni, żegnał się z mamą, ze mną i rodzeństwem tak jakby miał już nie wrócić i wszystkim nam na czole kreślił znak krzyża.

Specyfika pracy sprawia, że każdy kto pracuje pod ziemią musi nauczyć się odpowiedzialności, także za innych, miłości bliźniego. Potem spod ziemi przenosi to na życie rodzinne, relację z sąsiadami. To jest ten wspaniały górniczy etos i to do dziś się nie zmieniło...




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...