„Seks” – to słowo dziś prowadzi nie tyle w rankingu najważniejszych pojęć ludzkości, co w codziennych wyborach milionów internautów. Dlaczego? Nawet pytać nie wypada, by nie narazić się na śmieszność. Pytać jednak trzeba, bo zjawisko to odsłania mroczne oblicze współczesnego człowieka, które coraz wyżej podnosi czoło. Posłaniec, 5/2007
„Seks” – to słowo dziś prowadzi nie tyle w rankingu najważniejszych pojęć ludzkości, co w codziennych wyborach milionów internautów. Dlaczego? Nawet pytać nie wypada, by nie narazić się na śmieszność. Pytać jednak trzeba, bo zjawisko to odsłania mroczne oblicze współczesnego człowieka, które – ośmielone pozorną anonimowością internetu – coraz wyżej podnosi czoło. Czas najwyższy w to czoło popukać!
Głowa nie od parady
Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że najbardziej seksualnym organem człowieka jest… głowa. Jeśli z głową coś jest nie tak, to i całą przyjemność diabli wezmą. Gdyby było inaczej, nie śmialibyśmy się z anegdotki o starszym panu, który siedzi u lekarza i skarży się, że idąc ulicą, ogląda się za młodymi kobietami. Na uspokajające tłumaczenia lekarza, że to normalne, że on sam często zachowuje się podobnie, staruszek odpowiada: Wiem, ale ja nie pamiętam, dlaczego. Śmiejemy się z tego dowcipu, bo wszyscy rozumiemy, dlaczego mężczyźni oglądają się za kobietami. Ale czy na pewno? Czy rzeczywiście wiemy, dlaczego mężczyźni oglądają się za kobietami i vice versa? A może każdy ogląda się z innego powodu? Rzecz jest intrygująca i bynajmniej nie tak banalna, jak sugeruje dowcip. Warto zatrzymać się i głębiej zastanowić nad tym machinalnym zachowaniem, które stanowi symboliczny wyraz czegoś o wiele ważniejszego: zainteresowania płcią (ang. sex) drugiego człowieka. Warto ruszyć głową, tym bardziej, że nie tylko ryby psują się od głowy. Ludzie jeszcze bardziej!
Będziecie patrzeć, a nie zobaczycie!
Do myślenia daje nam przede wszystkim proces postrzegania. Dla jasności wywodu sprowadźmy go do związku między okiem a mózgiem. Oko rejestruje obiekty i ich obraz przesyła do mózgu, gdzie zostaje on odczytany i błyskawicznie skojarzony z całą nabytą wcześniej wiedzą i doświadczeniem, wywołując dalej odpowiednie reakcje w organizmie. Zazwyczaj od razu rozpoznajemy to, co już znamy, a to, co widzimy po raz pierwszy, porównujemy z tym, co już kiedyś widzieliśmy. W sytuacji utraty pamięci lub innych zaburzeń mózgu nawet znajome obiekty nagle stają się obce i odarte z głębszych znaczeń. W omawianej kwestii zatem jest problemem nie tyle to, co się ogląda, ale co się widzi, bo to świadczy o nas (by nie powiedzieć kompromituje nas) bardziej niż cokolwiek innego. I tak patrząc na przechodzącą kobietę, jeden widzi ucieleśnienie piękna i harmonii, ale drugi, stojący obok, może w ogóle nie zobaczyć kobiety, lecz tylko mroczny przedmiot własnego pożądania. Różnica tkwi nie w oglądanym przedmiocie, ale w patrzącym człowieku: w jego dawnych i aktualnych stanach świadomości. Ktoś już dawno zwrócił na to uwagę, podkreślając oczywiste – choć wirtualne (czyli możliwe do zaistnienia w rzeczywistości) – skutki takiego niewłaściwego spojrzenia: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa (Mt 5, 28). Ogromnego znaczenia nabiera zatem proces edukacji, zwłaszcza edukacji seksualnej, która – w dobie współczesnej kultury obrazkowej – coraz częściej jest nauką patrzenia.