Do niedawna wydawało się, że modne w Europie hasło Chrystus tak, Kościół nie! dotyczy ześwieczczonego Zachodu, jednak coraz częściej taką postawę odnajdujemy i w katolickiej Polsce. Wielu współczesnych w naturalny sposób zwraca się do Boga, nie akceptuje jednak instytucji Kościoła. Posłaniec, 1/2008
Dzisiejszy człowiek odrzuca rzeczywistość krzyża. Cała współczesna cywilizacja nakierowana jest na sukces, a życie w niej staje się przysłowiowym “wyścigiem szczurów”. Nasza kultura oparta na technologii i dobrobycie prowadzi do przekonania, że tak naprawdę wszystko załatwimy sobie sami. Słabość czy cierpienie traktujemy jako porażkę, a śmierć jako “wypadek przy pracy” w procesie leczenia. W tak przeżywanej kulturze – mimo rozwiniętych systemów socjalnych – nie ma faktycznie miejsca dla człowieka słabego, niepełnosprawnego i cierpiącego. Usuwa się ich do wyspecjalizowanych ośrodków pomocy, coraz częściej pojawia się postulat eutanazji.
Kościół tymczasem głosi coś przeciwnego. Słabość to naturalna kondycja człowieka, której doświadczenie rodzi tym większe zaufanie i buduje jedność. Było mi dane odkryć to we wspólnotach “Wiara i Światło”, z którymi związałem się na kolejnych kilkanaście lat mojego życia. Są to wspólnoty skoncentrowane wokół ludzi upośledzonych umysłowo, na ogół odrzucanych przez dobrze się mające społeczeństwo. Dane mi tam było poznać niezwykłą wartość tych właśnie ludzi, często zdeformowanych przez biologię, którzy ograniczeni w swej inteligencji znacznie bardziej realizują się w sferze uczuć i miłości. To tam po raz pierwszy poczułem się do końca zaakceptowany. Nie dlatego, że mam określone zalety – wyłącznie dlatego, że jestem. Tam do końca poznałem przyjaźń. Wspólnoty te – proszę uwierzyć – są jednymi z najbardziej radosnych miejsc na tym świecie. Niezależnie od ogromu cierpienia, jakie można tam zobaczyć.
I to jest właśnie jedna z najgłębszych tajemnic, jakie Kościół niesie światu. Życie nigdy nie kończy się na krzyżu, ale zawsze prowadzi ku radości Zmartwychwstania. Nigdzie poza Kościołem nie jesteśmy w stanie tego odkryć. Dobitnie ukazał nam to Jan Paweł II, który do ostatniego tchnienia uświadamiał nam sens cierpienia. Niektórzy mówią, że była to jego ostatnia – nie napisana, ale jakże ważna – encyklika.
Bardzo ważną funkcją Kościoła jest strzeżenie depozytu, czyli całej pełni wiary, którą powierzył nam Bóg. Zadanie to pozostawił Chrystus apostołom i ich kolejnym ziemskim następcom. Stąd hierarchiczna struktura Kościoła. Jest ona niezbędna, gdyż inaczej nauczanie Kościoła mogłoby zostać rozmyte. Ostatnio w Polsce – na przykładzie byłych sióstr betanek z Kazimierza – mieliśmy okazję doświadczyć, jak bardzo niebezpieczne jest prywatne interpretowanie zasad wiary. Uniwersalny autorytet Kościoła został tam zastąpiony prywatnym, partykularnym autorytetem miejscowej przełożonej. Widzieliśmy, jakie cierpienie stało się udziałem młodych dziewcząt, ofiar tego eksperymentu.
Podobne mechanizmy możemy obserwować w historii niektórych Kościołów tradycji protestanckiej, które doświadczają kolejnych podziałów ze względu na brak jednego, przejrzystego autorytetu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.