Do niedawna wydawało się, że modne w Europie hasło Chrystus tak, Kościół nie! dotyczy ześwieczczonego Zachodu, jednak coraz częściej taką postawę odnajdujemy i w katolickiej Polsce. Wielu współczesnych w naturalny sposób zwraca się do Boga, nie akceptuje jednak instytucji Kościoła. Posłaniec, 1/2008
Częste niezrozumienie wywołuje koncepcja świętości Kościoła. Kościół jest święty obecnością samego Jezusa. Problem w tym, że nasza ludzka grzeszność często wydaje się zaprzeczać tej świętości do tego stopnia, że na zewnątrz trudno ją dostrzec. Na tym polega niebezpieczeństwo antyświadectwa, jakie nierzadko dają sami chrześcijanie. Sobór Watykański II mówił nie tylko o świętości Kościoła, ale i o jego grzeszności – w rozumieniu grzeszności ludzi tworzących Kościół. Zgorszenie wywoływane przez ludzi Kościoła jest chyba największym problemem w pełnieniu jego misji ewangelizacyjnej. Kardynał Joseph Ratzinger pisał w jednej ze swoich książek: Całe stulecia historii Kościoła są tak pełne wszelkiego rodzaju zepsucia, że możemy pojąć straszną wizję Dantego, który widział siedzącą w pojeździe Kościoła babilońską nierządnicę; wydają nam się też zrozumiałe straszne słowa paryskiego biskupa Wilhelma z Auvergne (z XII wieku), który sądził, że każdy, który widzi zdziczenie Kościoła, musi zdrętwieć z przerażenia. “Nie jest to już oblubienica, lecz potwór bezkształtny i dziki” (J. Ratzinger, Wprowadzenie w chrześcijaństwo, s. 336).
Spoglądając na historię Europy, z łatwością zauważymy, że liczne bunty wobec Kościoła wynikały z faktu grzeszności jego ludzi czy też zbytniego związku Kościoła z państwem, na którego usługach często pozostawał. Dlatego na liczne fale sekularyzacji należy patrzeć nie tylko jako na dzieło szatana, ale też jako na okazję do wewnętrznej odnowy. Kościół bowiem winien nieustannie się odnawiać: Ecclesia semper reformanda. Na tym polega jego siła. Można udowodnić, że Kościół jest jedyną powszechną instytucją, istniejącą od dwóch tysięcy lat, która przetrwała dzięki temu, że jest zdolna do nieustannej, wewnętrznej odnowy. To widomy znak realnej obecności w nim Ducha Świętego. Drogę odnowy wobec nowych wyzwań podjął Kościół w drugiej połowie XX wieku. Jest to wielkie dzieło Soboru Watykańskiego II, którego dopełnieniem było wezwanie do Nowej Ewangelizacji, postawione przez Jana Pawła II.
Misterium wcielenia – fakt, że Jezus jest w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem – to najwyższe, także w historii ludzkości, dowartościowanie człowieka. Pokazuje jasno, że osoba ludzka ma wymiar transcendentny, nie ograniczający się tylko do ziemskiego wymiaru. Dlatego Kościół – jako jedyna instytucja – głosi świętość życia i osoby ludzkiej. Stąd też celem jego misji w świecie jest nie tylko przekazywanie wiary, ale i obrona godności człowieka. Jan Paweł II w swej programowej encyklice Redemptor hominis napisał wyraźnie, że człowiek jest drogą Kościoła. Kościół zatem – jeśli chce pozostać wierny swemu powołaniu – staje zawsze w obronie człowieka. Kościół ze swej natury musi być obrońcą praw i godności człowieka. Winien być “znakiem sprzeciwu”, jeśli prawa te w jakikolwiek sposób są szargane.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.