U źródeł kultury

Puśćmy wodze fantazji i wyobraźmy sobie, że którejś nocy, w sposób sobie tylko wiadomy, ktoś usunął – zwłaszcza z Europy i Ameryki – wszystko, co stworzyli chrześcijanie, czyli Kościół. Strach pomyśleć. Po takim zabiegu znaleźlibyśmy się na kulturalnej pustyni. Posłaniec, 5/2008



Warto w tym miejscu przywołać innego jezuitę, Andrew Greeley’a, socjologa z University of Chicago. Mówi on, że katolicy żyją w cudownym świecie: świecie posągów, witraży oraz świec wotywnych, świętych i medalionów, różańców i świętych obrazów. Ale te katolickie akcesoria to zaledwie namiastka głębszej i bardziej wszechobecnej wrażliwości religijnej, która skłania katolików do dostrzegania świętości kryjącej się w stworzeniu. A zatem to właśnie co sztuczne – artefakty stworzone przez artystów – otwiera przed nami to co naturalne. Można powiedzieć, że dopiero sztuka odsłania przed nami prawdę o świecie. U podstaw wszystkiego, co jest, leży bowiem niewidzialność, której nie można ani opisać słowem, ani ująć w równanie matematyczne, ani wyśpiewać, ani wytańczyć, ani wygrać na instrumentach muzycznych. I nie chodzi tu zaraz o Boga, ale o nas, ludzi.

Proszę, niech ktoś spróbuje tak opisać miłość kobiety i mężczyzny, by stworzony przez niego erotyk tak całkowicie ujął temat, że już nikt nigdy nie miałby nic do dania. Tymczasem półki biblioteczne uginają się pod książkami o miłości i nic nie zapowiada, by temat wyczerpał swoją inspirującą moc. Skoro więc w żaden sposób nie potrafimy przedstawić siebie i świata, nie dziwmy się, że, próbując mówić o Bogu, natrafimy na jeszcze większe trudności. Tak to ujmuje w Liście do artystów Jan Paweł II: Aby głosić orędzie, które powierzył mu Chrystus, Kościół potrzebuje sztuki. Musi bowiem sprawiać, aby rzeczywistość duchowa, niewidzialna, Boża, stawała się postrzegalna, a nawet w miarę możliwości – pociągająca. Musi zatem wyrażać w zrozumiałych formułach to, co samo w sobie jest niewyrażalne. Otóż, sztuka odznacza się sobie tylko właściwą zdolnością ujmowania wybranego aspektu tego orędzia, przekładania go na język barw, kształtów i dźwięków, które wspomagają intuicję człowieka patrzącego lub słuchającego. Czyni to, nie odbierając samemu orędziu wymiaru transcendentnego ani aury tajemnicy.



Pojednanie sacrum z profanum


Wygląda więc na to, że nie ma już potrzeby nadal ćwiartować rzeczywistości, dzielić jej na to co sztuczne i na to co naturalne. Obecny papież Benedykt XVI, jeszcze jako kardynał Joseph Ratzinger, w rozmowie z kardynałem Franzem Königiem powiedział, że podział sztuczne-naturalne wywołuje niewątpliwie nieporozumienia i kieruje cały problem na niewłaściwie tory. Rzeczywiście sztuka, a więc i kultura, nie jest światem wydumanym, nie jest też upiększonym obrazem rzeczywistości, ale jest zapowiedzią, proroctwem opowiadającym o przyszłości zarówno ziemi, jak i nieba. Opisującym ten przyszły świat, którego przedsmak już teraz mamy. Już teraz smakujemy szczęście wieczne, gdy przeżywamy coś rzeczywiście pięknego, prawdziwego i dobrego.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...