U źródeł kultury

Puśćmy wodze fantazji i wyobraźmy sobie, że którejś nocy, w sposób sobie tylko wiadomy, ktoś usunął – zwłaszcza z Europy i Ameryki – wszystko, co stworzyli chrześcijanie, czyli Kościół. Strach pomyśleć. Po takim zabiegu znaleźlibyśmy się na kulturalnej pustyni. Posłaniec, 5/2008



Przed odrywaniem nieba od ziemi przestrzega również niemiecki jezuita Karl Rahner. Mówi on: Ta para pojęć (sacrum i profanum) nie nadaje się (...) do wyrażania sposobu, w jaki chrześcijaństwo widzi świat i jak interpretuje samo siebie. Nie ma więc dwu światów, oddzielonych od siebie jakąś straszną przepaścią, ale jest świat jeden. Dlatego jeden, że Bóg stał się człowiekiem i przez to pojednał, czyli scalił niebo z ziemią. Jezus jest przecież jednocześnie prawdziwym człowiekiem i prawdziwym Bogiem. Dlatego Jan Paweł II mówił, że kultura i wiara nie kłócą się z sobą, nie wywyższają się jedna nad drugą, lecz tworzą między sobą związki podobne do tych, jakie istnieją między drzewem a owocem. Dzięki pracy twórców kultury z drzewa wiary głęboko zakorzenionej w duszach wyrastają nowe gałęzie i nowe owoce wzbogacają zastaną sztukę i naukę.



A co zrobić z polityką?


Ci, którzy posiadają talent do działalności politycznej lub mogą się do niej nadać, a jest to sztuka trudna i zarazem wielce szlachetna, niech się do niej sposobią i oddają się jej, nie myśląc o własnej wygodzie lub zyskownym stanowisku – czytamy w soborowej konstytucji duszpasterskiej o Kościele Gaudium et spes. Jest więc polityka sztuką i już z tego powodu należy o niej myśleć jako o składniku kultury. W nocie doktrynalnej wydanej przez Watykan w roku 2003 pod tytułem Katolicy a polityka czytamy zaś, że obecnie w centrum złożonego procesu kulturowego znajduje się społeczeństwo obywatelskie. Do takiego – niedoskonałego, ale najlepszego z możliwych – sposobu współżycia ludzi z sobą wiodła daleka i trudna droga. Ale też dzięki takiemu systemowi politycznemu, jakim jest państwo demokratyczne, w którym obywatele biorą na siebie odpowiedzialność za siebie i za warunki, w jakich człowiek żyje, możliwy jest postęp, a więc rozwój kultury. Z drugiej strony musimy uważać, by niektóre nurty współczesnej myśli filozoficznej nie hamowały postępu czy też nie kierowały cywilizacji na manowce. Chrześcijanin nie ma więc wyjścia. Lekceważąc kulturę, narażamy na szwank naszą więź z Bogiem. Wiara, która nie staje się kulturą – stwierdził Jan Paweł II – jest wiarą nie w pełni przyjętą, nie w całości przemyślaną, nie przeżytą wiernie.



***

Ks. Wacław Oszajca – jezuita, poeta, dziennikarz; redaktor naczelny “Przeglądu Powszechnego” (1995-2007); wykładowca na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Warszawskim.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...