Czy nie jest dziwne, że nie ma poradników dla katolików, którzy zmierzają do konfesjonału? Tygodnik Powszechny, 1 kwietnia 2007
– Nie jestem w stanie wejść w ludzkie sumienie – mówi o. Dawidowski. – Jeśli jednak ktoś w konfesjonale oszukuje samego sobie, to musi mieć świadomość, że czyni to na własny rachunek. Są tysiące powodów, dla których ludzie nie mówią całej prawdy o sobie. Chcą wyznać grzech, bo gryzie ich sumienie, ale nie mają odwagi, by go jasno nazwać. Tyle że w ten sposób nie rozwiążą swojego problemu.
„Jak szmatę"
Ale czy ten kłopot powinien dziwić? Ostatecznie penitent zwierza się księdzu z najskrytszych tajemnic. Boi się, że kapłan może nakrzyczeć lub, nawet w sposób nieświadomy poniżyć. Nic tak nie zniechęca ludzi do Kościoła, jak niemądry i niedelikatny spowiednik.
„Potraktował mnie jak szmatę" – mówią najczęściej ci, którzy przyrzekli sobie, że już nigdy nie pójdą do spowiedzi. Jak odpowiedzieć na taki zarzut? Ks. Prusak: – Nie negować poczucia krzywdy tych ludzi ani nie pouczać. W imieniu Kościoła najpierw za tę krzywdę przeprosić, a następnie pokazać, że negatywne emocje mogą być uleczone i powierzone Bogu właśnie w sakramencie pojednania.
Istnieje jeszcze inne niebezpieczeństwo, które wiąże się z brakiem przygotowania psychologicznego księży: sytuacja, w której spowiednik myśli, że jest psychoterapeutą.
– To igranie z ogniem – ostrzega prof. Grzymała-Moszczyńska. – Kapłan nie powinien wcielać się w rolę psychiatry, ale powinien znać się na psychologii na tyle, by móc stwierdzić, kiedy penitenta odesłać do lekarza. Z drugiej strony, wymagana jest także dojrzałość psychiatry, który nie zignoruje takiego przypadku, i nie sprowadzi wszystkiego do nerwicy.
Dobry spowiednik to ktoś, kto natychmiast wyczuwa, z jaką osobą ma do czynienia.
– Kobiety przychodzą do konfesjonału częściej – przyznaje ks. Prusak. – Przywodzą je porozrywane relacje, poczucie odpowiedzialności za męża, dzieci, najbliższych. Są to albo starsze kobiety, już samotne, albo takie, którym rozwaliło się życie. Mężczyźni nie mają podobnych problemów. Ich spowiedź dotyczy ich samych. Są zdecydowanie bardziej egocentryczni.
Szczególną kategorią penitentów są księża, również zmagający się z dojrzałym przeżywaniem sakramentu pojednania. Ks. Prusak: – Z trudem przychodzi im przyznanie się do własnej słabości, ich wyznanie grzechów dotyczy bardziej ich posługi bądź jej oceny przez innych niż własnego człowieczeństwa zranionego grzechem. Przy takiej spowiedzi ksiądz nie przestaje być „urzędnikiem Boga" i dalej chce „profesjonalnie" wywiązać się ze swego zadania. W grę wchodzi tu także „oswojenie się" ze spowiedzią. Stąd właśnie duchowni powinni szczególnie uważać na swój rachunek sumienia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.