To była wyłącznie nasza decyzja. Potem dopiero oznajmienie rodzicom. Tygodnik Powszechny, 16 grudnia 2007
Paweł Gibuła: – Nasze zaręczyny były ostatecznym podsumowaniem naszych uczuć, symbolem. I ja, i Kasia wiedzieliśmy, że chcemy być razem. To nie było otwarcie czegoś nowego.
Agata Mazanek podkreśla, że to okres przygotowania do sakramentu. – Potwierdzenia, czy rzeczywiście wolą Boga jest, byśmy byli razem. Dlatego w narzeczeństwie dużo rozmawialiśmy o wierze, planowaliśmy, gdzie będziemy mieszkać i ile mieć dzieci. Były też tematy intymne; to było wzajemne formowanie się przez rozmowy – mówi. – Ale zachowywaliśmy zawsze poczucie wstydu. Czytaliśmy dużo na temat NPR i zdecydowaliśmy, że w taki sposób chcemy żyć.
– Przy każdym spotkaniu modliliśmy się – dopowiada Witek. – Dziesiątek różańca, fragment Pisma, pacierze w intencji sakramentu. Staraliśmy się, żeby zawsze przynajmniej jedno z nas było w stanie łaski uświęcającej. Dzięki temu nasza więź się wzbogacała.
Według o. Rachmajdy dzisiejsze narzeczeństwa to w większości czas nie służący przygotowaniu do życia. – W filmach jest długi pocałunek, a potem zakłada się, że „żyli długo i szczęśliwie". Teraz tę bajkę opowiada się na wiele atrakcyjnych sposobów, wmawiając ludziom doskonałość, ich i ich miłości. Tymczasem to powinien być czas, w którym sprawdzamy, czy jesteśmy, chcemy, możemy być dla siebie pomocą, ale pomocą na całe życie i we wszystkich aspektach życia! Dojrzewamy i uczymy się porozumiewania, panowania nad sobą, bycia dla siebie. I co najważniejsze, uczymy się przeżywać swój związek z Bogiem, a swoją miłość jako jego dar.
Jest też rzecz znacznie bardziej banalna. Kiedy masz 25 lat, a nie 15, lepiej brzmi, kiedy powiesz o partnerce „narzeczona" niż „dziewczyna".
Badania psychologów zdają się wskazywać na korzyści płynące z aktu zaręczyn. – Istnieje zjawisko konsekwencji i zaangażowania – wyjaśnia dr Wojciech Kulesza. – Kiedy już się zaręczyłem, kolejnym naturalnym krokiem będzie wzięcie ślubu. Jeśli postanowię zaręczyć się na sposób tradycyjny, przy rodzinie narzeczonej, jeśli jeszcze mnie przepytają i długo się będą zastanawiać, czy mi ją oddać, pokonuję trudności. A coś zdobyte dużym kosztem rodzi większe zaangażowanie i ułatwia decyzję o następnym kroku: ślubie. Niedawno na rynku pojawił się specyfik ułatwiający rzucanie palenia. Kosztuje 500 złotych. Jak już go kupię, głupio nie rzucić palenia, prawda?
Konsekwencja i zaangażowanie tworzą cement w związku. Kolejnymi jego składnikami będą nauki przedmałżeńskie, kredyt mieszkaniowy, opowiadanie wszystkim wokół o ślubie. Cement sprawia, że związek się nie rozpadnie.
Ale nie gwarantuje, że będzie szczęśliwy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.