Zabawa w Boga

Sprzeciw Kościoła wobec sztucznego zapłodnienia nie jest sprzeciwem wobec szczęścia niepłodnych małżonków. To przestroga przed sytuacją, w której człowiek mógłby zacząć zagrażać samemu sobie. Tygodnik Powszechny, 9 listopada 2008


Trzydzieści lat temu przeżywaliśmy euforię z niezwykłego sukcesu. Mało kto przewidywał, że wyciągnięcie embrionu poza bezpieczne środowisko organizmu matki i położenie go na szkle pociągnie za sobą możliwość diagnostyki preimplantacyjnej, która umożliwi selekcjonowanie embrionów – czyli decydowanie o tym, który embrion, i ze względu na jakie cechy, zostanie dopuszczony do dalszego rozwoju i życia.

Dzisiaj otwiera się perspektywa uczynienia kroku następnego: genetycznego modyfikowania ludzkich embrionów, dodając np. geny zwierzęce. W Anglii prawnie dopuszczono taką procedurę w maju tego roku; co więcej, zaakceptowano nawet możliwość produkowania chimer zwierzęco-ludzkich. Sztuczne zapłodnienie stało się furtką prowadzącą do niewiadomej przyszłości. Zaczęliśmy „zabawę w Boga”. Sprzeciw Kościoła wobec sztucznego zapłodnienia nie jest sprzeciwem wobec szczęścia niepłodnych małżonków, to przestroga przed sytuacją, w której człowiek zaczął zagrażać samemu sobie...

W świetle tych faktów rzeczą wręcz skandaliczną jest brak prawnych uregulowań w Polsce procedury in vitro. Do dnia dzisiejszego nasz kraj nie ratyfikował Europejskiej Konwencji Bioetycznej z Oviedo z 1997 r., która zobowiązuje do stworzenia takiego prawa. Do dzisiaj prawa po prostu nie ma. Dlatego należy się cieszyć z powstania przy rządzie komisji ds. bioetyki.

Daje to nadzieję na rychłe uchwalenie potrzebnych uregulowań prawnych. Oczywiście, Kościół życzyłby sobie, by to prawo zakazywało technik, które niszczą ludzkie życie. Moim zdaniem, komisja powinna zająć się także prawnym uregulowaniem adopcji prenatalnej, łącznie z możliwością adopcji embrionów z zagranicy.

Pojawiają się głosy, że społeczeństwo polskie jest w sprawie in vitro tak podzielone, że bardzo trudno będzie wypracować prawny konsensus. Mimo wszystko sądzę, że porozumienie jest możliwe. W myśli prawniczej już od starożytności funkcjonują pewne ogólne reguły związane z ochroną człowieka. Jedna z nich głosi, że w sytuacji wątpliwej należy powstrzymać się od działania szkodliwego.

W dyskusji o sztucznym zapłodnieniu zderzają się dwa poglądy na temat statusu embrionów: jedni twierdzą, że w stadium embrionalnym nie można jeszcze mówić o prawnym statusie ludzkim, inni, że człowiek istnieje od samego poczęcia. Obie grupy nie są w stanie udowodnić swoich tez. Ale wspomniana reguła wskazuje, że w sytuacji wątpliwej powinniśmy się powstrzymać od działania, które mogłoby doprowadzić do zniszczenia ludzkiego życia. Istnieje zatem podstawa prawna dla zakazu in vitro. Inne prawo głosi, że w sytuacji wątpliwej racja jest po stronie poszkodowanego. Niestety, w technikach in vitro poszkodowanym zawsze jest embrion.

Bez względu na to, jakie zdołamy wypracować prawo, już sama publiczna dyskusja o in vitro jest pożyteczna. Przypomnijmy sobie dyskusję o aborcji. Doprowadziła ona do większej społecznej świadomości, czym w swej istocie jest zabieg usunięcia ciąży. Można się spodziewać, że dyskusja o sztucznym zapłodnieniu także zwiększy naszą wiedzę oraz wrażliwość na zagadnienie początków życia.

Człowiek dobrze poinformowany jest w stanie dokonywać lepszych wyborów. Decyzję ostatecznie zawsze podejmują w swoim sumieniu małżonkowie. Zamiast odgórnych anatem jako etyk postulowałbym położenie nacisku na przygotowywanie ludzi do podejmowania dojrzałych decyzji osobistych. Głos Kościoła wskazuje wierzącym drogę, ale odpowiedzialność za swoje czyny ponoszą oni sami przed Bogiem.

Notował Artur Sporniak

*****

Ks. dr Andrzej Muszala jest adiunktem w Międzywydziałowym Instytucie Bioetyki PAT i duszpasterzem akademickim PAT w Krakowie.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...