Wszystkie troski tego świata

Pan Stefan to jest wyrzut sumienia. Wielu z nas zajmuje się na co dzień bzdurami: jak okazyjnie coś kupić, wygodnie się urządzić i przyjemnie spędzić sobotni wieczór. A pan Stefan myśli, co zrobić, żeby nigdy już się nie powtórzyły Auschwitz, Srebrenica i atak na World Trade Center... Tygodnik Powszechny, 4-11 stycznia 2009


Wyznał mi kiedyś: „Dialog jest trudny. Czasem człowiek miałby ochotę się wycofać”. Ale nigdy się nie wycofał. Lubi cytować powiedzenie: „Szczęście polega na przechodzeniu do trudności wyższego rzędu”.

Długa jest lista instytucji i gremiów, w których zasiadał. W przedziwny sposób pozostał jednak bohaterem „drugiego planu”, nie działającym politycznie, ale raczej „fundamentalnie”. Człowiekiem, którego interesuje dziś i jutro – ale w wymiarze globalnym. Który myśli o tym, jak uruchomić procesy uzdrowieńcze: w pojedynczym człowieku, w narodzie, w Kościele, w świecie...

I który wierzy, że Bóg naprawdę ma dla nas dobry plan.

W towarzystwie Jezusa

Wiara pana Stefana – jeżeli mogę coś o tym powiedzieć – jest ewangeliczna i prosta. Nie lubi zaglądać Panu Bogu w garnki, raczej Mu ufa. „Trzeba naśladować Jezusa, a reszta to już nie nasza sprawa”, mawia. Jego chrześcijaństwo jest pogłębione, ale nie przeintelektualizowane. Wiara to dlań nic innego jak „iść drogą rozwoju w towarzystwie Jezusa”.

Na 50-lecie miesięcznika „Znak” napisał: „W gruncie rzeczy mamy do zaofiarowania światu tylko Chrystusa, który jest początkiem i przyszłością chrześcijaństwa, każdego człowieka i kosmosu, wzorem, przewodnikiem, opiekunem, naszą siłą i mądrością. Dajemy światu Chrystusa przez nasze słowa i przez nasze uczynki, które nieraz muszą się nawet obywać bez słów”.

Z okazji wspomnianego jubileuszu redakcja „Znaku” wybrała się do Rzymu. 1 grudnia 1996 r. mieliśmy wstępnie umówioną audiencję u Papieża, ale czekaliśmy na potwierdzenie. Większość nas w oczekiwaniu na sygnał od ks. Dziwisza włóczyła się bez celu po Wiecznym Mieście. Tylko pan Stefan nie tracił czasu: umówił się na spotkanie z biskupami z Wietnamu, którzy akurat przebywali w Rzymie. No i kiedy w końcu okazało się, że audiencja się odbędzie, pana Stefana z nami nie było. Ks. Adam Boniecki, który nam wtedy towarzyszył, całe zdarzenie opisał w limeryku:

Wczoraj na Watykanie
odbyło się spotkanie
Papieża z ludźmi „Znak”.
I Papież westchnął tak:
– Gdzie jesteś, o Stefanie?!


Tak rzeczywiście było: Papież westchnął. Ale miał przy tym taką minę, jakby nie był zaskoczony, że pan Stefan ma ważniejsze sprawy na głowie niż kurtuazyjna wizyta w jego apartamentach.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...