„Moralny klimat” wokół debaty o in vitro musi uwzględniać fakt, że wartości chrześcijańskie nie pokrywają się jedynie ze stanowiskiem Kościoła katolickiego, a od demokracji nie można domagać się, że przyjmie te wartości, interpretując je po myśli Kościoła. Tygodnik Powszechny, 25 stycznia 2009
Między Biblią a probówką
Zwolennicy interpretacji personalistycznej i aktualistycznej (inaczej mówiąc równoczesnej i opóźnionej personalizacji zarodka) zgodni są co do tego, że skoro życie każdej osoby ma ogromną wartość, to potencjalne osoby mają mocny interes w realizacji swojego potencjału. Przyznanie im prawa do realizacji potencjału osobowego – prawa do życia – jest więc najlepszym sposobem ochrony tego interesu, ale inaczej rozumieją jego realizację.
Funkcjonujący w literaturze przedmiotu termin „osoby potencjalne”, także „zasada potencjalności”, zdecydowanie częściej odnoszony jest do rozumienia potencjalności jako możliwości. Zwolennicy uznawania zarodków już za osoby nie odwołują się najczęściej do tego pojęcia, bo po prostu nie muszą, chyba że w dyskusji ze zwolennikami opóźnionej personifikacji. W debacie o in vitro nie da się więc uciec ani od kwestii filozoficznych, ani etycznych dotyczących początków życia ludzkiego, ani nie da się ich rozwiązać, odwołując się jedynie do autorytetu Pisma Świętego czy nauki.
Kościół kieruje się w kwestii in vitro zasadą większego bezpieczeństwa w wątpliwej materii moralnej i nie jest to żaden autorytaryzm. Utożsamienie potencjalności z możliwością prowadzi bowiem do zbyt szerokiej interpretacji potencjalności (w „osobową potencjalność” wyposażony byłby wtedy nie tylko zarodek, lecz również gamety) oraz może przybrać formę argumentacji konsekwencjalistycznej (potencjalność traktowana jest na równi z wynikającymi z niej skutkami).
Ten styl argumentacji naznaczony jest logicznym błędem i nie broni normy nakazującej bezwzględny respekt dla życia osoby – dopuszcza więc instrumentalne traktowanie zarodków. Kościół uważa, że owe trudności są do uniknięcia na płaszczyźnie refleksji metafizycznej. Wtedy „argument z potencjalności” nie odwołuje się do potencjalnego w sensie możliwego, lecz do aktualnego istnienia osoby.
Zgodnie z nową formułą: (1) Pierwszą aktualizacją ludzkiej osoby jest istnienie ciała, które wyposażone jest w wewnętrzny dynamizm do rozwinięcia charakterystycznych dla osoby działań (np. świadomości, myślenia, posługiwania się językiem); (2) Ludzki zarodek jest ludzką istotą obdarzoną powyższym dynamizmem; (3) Ludzki zarodek posiada naturę osoby od samego początku swego istnienia i musi być stąd traktowany jako osoba.
Kościół i demokracja liberalna nie muszą być wrogami, jeśli ich przedstawiciele będą tworzyć moralny klimat w debacie bioetycznej. Obie strony sporu zgadzają się co do tego, że życie ludzkich osób podlega ochronie. Spierają się co do tego, czy mamy już, czy też jeszcze nie mamy do czynienia z ich życiem. Nie spierają się o obowiązywalność normy „nie zabijaj”, tylko o jej zakres. Kościół osobową wartość ludzkiego życia widzi już u jego początków, pomagając naszej wyobraźni dostrzec ją już w zarodku.
******
Źródła:
P. L. Berger, „Dwa królestwa – jedna zasada. O związkach demokracji z chrześcijaństwem”, Res Humana (6/08).
B. Chyrowicz, „Bioetyka i ryzyko. Argument równi pochyłej w dyskusji wokół osiągnięć współczesnej genetyki”, Lublin 2002; „O sytuacjach bez wyjścia w etyce. Dylematy moralne: ich natura, rodzaje i sposoby rozstrzygania”, Kraków 2008.
J. Różyńska, „Od zygoty do osoby. Potencjalność, identyczność i przerywanie ciąży”, Gdańsk 2008.
T. Halík, „Noc spowiednika. Paradoksy małej wiary w epoce postoptymistycznej”, Katowice 2007.
T. Ślipko SJ, „Bioetyka. Najważniejsze problemy”, Kraków 2009.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.