W ciszy, by żywić nadzieję

W Yad Vashem Benedykt XVI wygłosił przemówienie naznaczone szczerym szacunkiem i głęboką empatią. Jak przyjęli je Żydzi? Tygodnik Powszechny, 17 maja 2009


Przypominano, że podczas przemówienia w Auschwitz-Birkenau w maju 2006 r. Benedykt nazwał siebie synem narodu niemieckiego – narodu, nad którym „grupa zbrodniarzy zdobyła władzę przez zwodnicze obietnice wielkości, przywrócenia honoru i znaczenia narodowi, roztaczając perspektywy dobrobytu, ale też stosując terror i zastraszenie, by posłużyć się narodem jako narzędziem”. Jego słowa skrytykowały wtedy niektóre środowiska żydowskie – zarzucając, że Papież rozmył niemiecką odpowiedzialność za Holokaust.

W poniedziałkowe popołudnie w Yad Vashem Benedykt XVI wygłosił przemówienie krótkie, szlachetne w formie – przekonany, że przybył do miejsca, w którym należy zatrzymać się „w ciszy: ciszy, by pamiętać; ciszy, by się modlić; ciszy, by żywić nadzieję”. Rozważał fragment 56. rozdziału Księgi Izajasza, od którego wzięła się nazwa Instytutu: yad – pomnik, shem – imię. „Dam w moim domu i w moich murach pomnik oraz imię lepsze od [imienia] synów i córek, dam im imię wiekuiste i niezniszczalne” – zapowiada Pan.

Benedykt odniósł to starotestamentalne proroctwo do ofiar Holokaustu, które straciły „życie, lecz nigdy nie utracą swych imion, bo są one głęboko wryte w sercach tych, którzy ich kochają, w sercach ich więziennych współtowarzyszy, którzy przeżyli, i wszystkich ludzi zdeterminowanych, żeby nigdy nie pozwolić, aby takie okrucieństwo na nowo okryło ludzkość hańbą.

Co więcej, ich imię wpisane jest na zawsze w pamięć Wszechmocnego Boga. Można ograbić sąsiada z tego, co posiada, jego przyszłości czy wolności. Można utkać zdradliwą sieć kłamstw, by przekonać innych, że pewne grupy ludzi nie zasługują na szacunek. Jednak cokolwiek by się uczyniło, nie można istocie ludzkiej odebrać imienia”.

Wobec prób negowania Zagłady mocno brzmiały inne papieskie słowa: „Niech nigdy ich cierpienie nie będzie negowane, dyskredytowane czy zapomniane!”. Benedykt potwierdził „przyrzeczenie Kościoła, by modlić się i nieustannie pracować oraz czynić wszystko, co w jego mocy, aby nienawiść nigdy więcej nie władała ludzkimi sercami”.

Mówił też o pomordowanych dzieciach: „Mogę sobie jedynie wyobrazić radosne oczekiwanie ich rodziców, kiedy niecierpliwie przygotowywali się na narodziny swoich dzieci. Jakie imię damy temu dziecku? Co się jemu czy też jej przydarzy? Któż mógłby sobie wyobrazić, że zostaną skazane na tak żałosny los! Gdy pozostajemy tu w ciszy, ich krzyk nadal rozbrzmiewa w naszych sercach”.

Benedykt spotkał się też z sześciorgiem ocalonych z Holokaustu. Był wśród nich urodzony w 1939 r. Dan Landsberg, który przeżył m.in. dzięki matce Gertrudzie Marciniak, przełożonej Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. Gdy do klasztoru wtargnęli Niemcy, by wytropić żydowskie dzieci, zakonnica ukryła Dana pod długim habitem.

Zachowując stalowe nerwy, oświadczyła, że w klasztornym sierocińcu nie ukrywają się żydowskie dzieci i przemknęła przez kuchnię z chłopcem kurczowo trzymającym się jej nóg. W 2007 r. pośmiertnie otrzymała tytuł Sprawiedliwej wśród Narodów Świata.

Jak papieskie przemówienie przyjęli Żydzi z Izraela i diaspory? – to pytanie zadawali sobie dziennikarze w biurze prasowym pielgrzymki. Rabin Israel Meir Lau, ocalony z Buchenwaldu, szef rady Yad Vashem i były naczelny rabin Izraela, wyraził rozczarowanie papieskim przemówieniem. Mówił o „straconej okazji”. Podkreślił, że Papież nie wspomniał roli Niemców bądź nazistów i że brakowało osobistego odniesienia Benedykta do tragedii Holokaustu.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...