Biskupi, którzy chronili księży pedofilów, powoływali się na teologiczną treść obrzędu wyświęcenia, w którym rodzi się więź wzajemnych zobowiązań i pomocy. To bardzo ważna więź, ale łatwo wypaczyć jej teologiczny sens. Tygodnik Powszechny, 28 lutego 2010
Biskupów, którzy zawiedli, wybrał papież – a oni sami byli przekonani, że działając w ten, a nie inny sposób, są lojalni wobec Kościoła i jemu posłuszni. Zamiast być namiestnikami Chrystusa w swoich diecezjach, stali się „ślepymi” wikarymi papieża. W obecną praktykę nominacji biskupich wpisana jest bowiem istotna niespójność. Ponieważ biskup odpowiada nie przed udziałowcami, kibicami czy wyborcami, ale przed Bogiem i papieżem, nie rozlicza się go z wyników, ale ocenia się wierność. Z sakramentalnej perspektywy diecezja nie może żądać, żeby jej biskup był ideałem – kontynuowanie biskupiej posługi nie zależy od końcowych wyników.
Liczy się tylko oddanie i niezłomna determinacja w trudnych chwilach. Ponieważ jednak, i tu tkwi paradoks, Watykan w ramach awansów bądź kar przenosi biskupów z diecezji do diecezji, biskupi odczuwają pokusę, aby „zdobywanie punktów” w Kurii Rzymskiej wziąć za przejaw oddania Kościołowi. Takie modus operandi wzmacnia jedynie klerykalizm, autorytaryzm i „paraliż sumienia”. Biskupi wybierani lokalnie inaczej odczuwaliby związek z diecezją. W pierwszych wiekach historii Kościoła podkreślano to dobitnie, co znalazło swój oddźwięk w kanonie 15. Soboru Nicejskiego: „Biskupi, księża i diakoni nie powinni przenosić się z jednego kościoła do drugiego”.
Prezbiterat to nie kasta
Biskupi, którzy chronili księży pedofilów, powoływali się najczęściej na teologiczną treść obrzędu wyświęcenia, w którym nowo wyświęcony kapłan przyrzeka lojalność biskupowi, zaś biskup namaszcza jego ręce olejem, symbolizującym udział w sakramentalnej wspólnocie kapłaństwa. W ten sposób rodzi się uświęcona więź wzajemnych zobowiązań i pomocy. To bardzo ważna więź, ale łatwo wypaczyć jej teologiczny sens. Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy przekonaniem, że biskup nadaje prezbiterowi władzę do posługi sakramentalno-duszpasterskiej, a przekonaniem, że czyni to Bóg, a biskup w obrzędzie święceń przyjmuje go do diecezji. Księża nie są „ludźmi biskupa”, lecz Kościoła, naznaczonymi przez Ducha św. do posługi w widzialnym wymiarze Kościoła, czyli diecezji. Biskup, który uważa księży za „swoich ludzi”, uważa ową więź za wyjątkową, myśląc o niej jedynie z własnego punktu widzenia. Takie „ojcostwo” biskupa w stosunku do pomagających mu prezbiterów czyni z nich „niewyrosłych” synów, za wszelką cenę szukających jego aprobaty albo sparaliżowanych lękiem przed karą z jego strony.
Ksiądz może bać się biskupa bardziej niż Boga; historia Kościoła dostarcza na to przykładów. Mentalność kasty sprawia, że więź pomiędzy biskupem a kapłanami wyłącza ludzi, którzy nie należą do „klerykalnego klubu”, traktując ich jako mniej ważnych. Apostolat świeckich sprowadzony jest wtedy do modelu „pomagania księdzu” bądź angażowania się w politykę w szczegółowych kwestiach istotnych z perspektywy Kościoła hierarchicznego. Nie taka jest wizja „Lumen Gentium” i „Apostolicam Actuositatem” będąca duchowym testamentem Soboru.
***
Czasy obecnego kryzysu pokazują, że nie wolno nam lekceważyć ludzkiego cierpienia, skoro „człowiek jest drogą Kościoła”. Kościoła, za który wszyscy mamy się czuć odpowiedzialni. Klerykalna struktura umiera w konwulsjach, które z pewnością będą jeszcze miały ogniskowy charakter, ale przyszłość Kościoła należy do Boga, a na naszych oczach rodzi się nowa kultura autorytetu w Kościele. Ważne jest jednak, abyśmy nie zapomnieli, że skoro współczujemy ofiarom, to znaczy, że one teraz mają się poczuć lepiej.
„I wiem: wszystko, co teraz, póki jesteśmy na wojnie, tkwi w nas jak kamień w worku, po wojnie obudzi się i wówczas dopiero nastąpi rozprawa na śmierć i życie” (E. M. Remarque, „Na Zachodzie bez zmian”). Lepszy od protestu krytyków Kościoła jest powrót do ducha jego reform; to on jest w stanie uleczyć traumę wyrządzoną w Kościele jego członkom.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.