Powstaje coraz więcej prac ukazujących pierwszą wojnę światową jako wielki przełom, kiedy procesy modernizacyjne osiągnęły natężenie tak ogromne, że przekształciły świat dogłębnie i nieodwracalnie Znak, 11/2008
Jednak wydaje mi się niewątpliwe, że największe przyspieszenie, w porównaniu z którym doświadczenie naszego pokolenia jest niemalże doświadczeniem stabilności, było udziałem pokolenia urodzonego w ostatnich latach przed rewolucją francuską, które dożyło drugiej połowy XIX wieku. Wprowadzenie telegrafu i kolei było największą może rewolucją przyspieszającą obieg informacji i mentalnie przybliżającą do siebie regiony i kontynenty. Penny postage – znaczek pocztowy za pensa, z charakterystycznym profilem królowej Wiktorii, wprowadzony w 1846 roku – pozwalał wysłać za tę samą niewielką cenę list w obrębie całego olbrzymiego Imperium Brytyjskiego i przyczynił się w ogromnym stopniu do przełamania olbrzymich odległości.
Gdy patrzymy na życie miast europejskich początku XX wieku, obraz staje się znajomy aż do złudzenia. Metro, telefon, tramwaj, dzienniki (wychodzące dwa razy dziennie), popularna prasa sensacyjna (poprzednik dzisiejszych tabloidów). W gazetach reklamy czekolady Milka, kakao Van Houten; w księgarni atlas samochodowy w owym charakterystycznym dla takich atlasów wydłużonym formacie, z planami przejazdów przez ważniejsze miasta, stacjami benzynowymi i uśmiechającym się wesoło oponowym ludzikiem Michelina.
To wszystko, oczywiście, było wąskie społecznie (choć nie tak wąskie, jak mogłoby się wydawać), ale tworzyło klimat i poprzez „efekt demonstracji” wyznaczało horyzont oczekiwań nawet tych, których nie było stać, by z tych wszystkich nowości korzystać. Kiedy dwadzieścia lat temu przygotowywałem doktorat i po raz pierwszy utonąłem w rocznikach gazet z przełomu XIX i XX wieku, uderzyła mnie nowoczesność tamtej – tak staroświeckiej, zdawałoby się – epoki. Nowoczesność widoczna zwłaszcza z szarej perspektywy ostatnich (ale wtedy nie wiedziałem, że ostatnich) lat Peerelu.
Kakao Van Houtena było niedostępne, a o istnieniu czekolady „Milka” wiedziałem tylko z pierwszych stron Stref Kuśniewicza. Świadomość, że takie produkty były czymś normalnym przed stu laty, dawała mi miarę odstawania kraju, w którym dorastałem, od „normalnego” świata. Jakaś gazeta informowała o wprowadzeniu automatów telefonicznych na monety, inna o weekendowych ulgowych kolejowych biletach wycieczkowych, jeszcze inna ubolewała, jak długo trzeba czekać na telefoniczną rozmowę międzymiastową z Wiedniem. Rozważano problem prawny związany z coraz liczniejszym wprowadzaniem automatów do sprzedaży różnych rzeczy – biletów kolejowych, słodyczy itp.: czy wrzucenie monety w otwór automatu jest równoznaczne z zawarciem umowy kupna–sprzedaży z właścicielem maszyny?
Całkiem niedawno, siedząc w Bibliotece Narodowej w Warszawie i czytając coś na jakiś zupełnie inny temat, zamówiłem sobie dla zabawy rocznik 1908 „The Economist”. Chciałem zobaczyć, o czym sto lat temu pisał opiniotwórczy londyński tygodnik. Otóż pisał o tym, że gospodarka niemiecka musi się zreformować w kierunku zmniejszenia funkcji państwa, jeśli chce dorównać brytyjskiej; że jeśli gospodarka japońska chce być konkurencyjna, musi bardzo się zmienić; że Austro-Węgry (czyli Europa Środkowa według dzisiejszej terminologii) rozwijają się dynamicznie i stanowią wdzięczne pole dla inwestorów, natomiast jeśli chodzi o gospodarkę rosyjską, to sprawa jest trudniejsza, bo wprawdzie tempo wzrostu gospodarczego jest imponujące, ale statystyki są nie całkiem wiarygodne, a autorytarny i niestabilny system polityczny sprawia, że inwestycje w Rosji są obarczone dużym ryzykiem. Plus ça change, plus c’est la même chose… [1]
Ale największe wrażenie zrobiły na mnie teksty, wyrażające obawę przed możliwością przyszłej wojny; przede wszystkim w związku z wyścigiem zbrojeń (tutaj analogia się załamuje), ale nie tylko. Te nastroje wojenne, które krytykował liberalny tygodnik, rzeczywiście wzmacniały się w Europie przed pierwszą wojną światową.
Bo w ostatnich dwudziestu czy trzydziestu latach przed wybuchem pierwszej wojny światowej wspaniałym osiągnięciom materialnym, rozprzestrzenianiu się wolności, towarzyszył wzrost nastrojów pesymizmu i zwątpienia. Te „młodopolskie”, ale przecież wspólne dla całej zachodniej kultury nastroje stanowią niesłychanie ważny element genezy pierwszej wojny światowej.
[1] Im większe zmiany, tym bardziej jest, jak było… (przyp. red.)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.