Rodzi się pytanie - gdzie można usłyszeć tę muzykę, bo przecież nie ma jej w mediach kształtujących świadomość masowego odbiorcy - telewizji, radio, wysokonakładowej prasie? RUaH 27/2003
Czy Pan Bóg potrzebuje rozgłosu?
Judyta: Rozmawiamy o tym, że muzyka jest mało obecna w mediach, że niektórzy się krzywią, ale czy tak naprawdę Pan Bóg potrzebuje rozgłosu? Czy Panu Bogu potrzebne są media?
Bogdan: Kiedy Pan Jezus się urodził, to nie było rozgłosu, a później sam świetnie się rozpropagował. Dlatego w tym sensie Pan Bóg nie potrzebuje mediów. Chociaż jestem pewien, że media wykorzystuje i chce wykorzystać.
Antonina: Nie trzyma się światła pod korcem, tylko wysoko. Wydaje mi się, że tutaj bardziej chodzi o postawę człowieka. Co robisz z talentem, który otrzymałeś? Talenty są po to, żeby je mnożyć. Pan Bóg potrzebuje rozgłosu. On chce usłyszeć, że twoje talenty się mnożą, że się nimi dzielisz.
Ks. Andrzej: Mimo wszystko są pewne tematy, o których powinno się mówić ciszej. Tak, Ewangelię trzeba głosić na dachach, ale to, co najpiękniejsze w sferze ducha, dokonuje się w dialogu w konfesjonale. Tam mówi się szeptem. I dlatego myślę, że Pan Bóg na pewno nie potrzebuje rozgłosu takiego, do jakiego przywykliśmy. Pan Bóg potrzebuje być głoszony, ale nie z krzykiem.
Patrycja: Ale jeśli mamy przeżywać Boga w cichości i wszystko powinno być bardziej skromne, to w takim razie ta rozmowa może jest bezcelowa? Bo jednak ważne jest pytanie, czy starać się i walczyć, robić wszystko, co w naszej mocy, czy... usiąść i czekać, aż Pan Bóg sam coś zrobi?
Mietek: Chodzi o to, że w Polsce jest pewien potencjał - jak sądzę, po to się tu spotkaliśmy - są ludzie, którzy przejęli się Panem Bogiem i opowiadają o tym w swojej twórczości. Powstało z tego zjawisko społeczne. To jest alternatywa dla "muzyki-sieczki", dla konsumpcjonizmu, wyścigu szczurów i filozofii użycia. Odbiorcy powinni mieć możliwość wyboru, a nie mają. Bo co z tego, że człowiek w cichości swojej komory piękne piosenki zaśpiewa? Media powinny po prostu pokazać różne zjawiska, żeby ktoś sobie wybrał: "O, temu wierzę, to mi się podoba, to mnie nastraja, a to powoduje, że otrzepuję kolana". Chyba o to chodzi.
Antonina: A ja uważam, że powinno się również krzyczeć. Ktoś mnie kiedyś pytał: "Pani Antonino, co Pani sądzi, o tym, że rockowcy śpiewają o Panu Bogu?". Ja mówię: "No, Bogu dzięki, że śpiewają". Jeżeli ktoś jedzie do Chin, to mówi po chińsku. Ja akurat nie śpiewam rocka, ale Bogu dzięki, że są tacy, co śpiewają, bo w związku z tym mogą się porozumieć z kimś innym. Jeżeli ktoś posługuje się krzykiem i wypływa to z jego serca i jest z prawdy, to niech krzyczy o Bogu.
Ks. Andrzej: Krzyczeć wolno, ale... Kiedyś słyszałem taką radę: jeżeli katecheta mówi do dzieci na lekcjach religii, a dzieci hałasują, to nie powinien podnosić głosu, bo to niewiele pomoże. Powinien ściszyć głos, a one w pewnym momencie zauważą, że coś się dzieje. Wydaje mi się, że przyjmujemy właśnie metodę: jest głośno, wszyscy krzyczą, więc my będziemy jeszcze głośniej.
Antonina: Różne są metody, bo czasami trzeba gruchnąć. Do jednych dociera krzyk, a do innych przemawia szept.