Zdrowie nie polega na braku pierwiastków chorobowych w organizmie czy psychice człowieka, lecz na równowadze między nimi a mechanizmami odpornościowymi. Ta równowaga na skutek różnych czynników ulega zachwianiu. Traktowanie ludzi chorych jak szczególnej kategorii jest rodzajem ucieczki od tej fundamentalnej prawdy o każdym z nas. Życie duchowe, 49/2007
Takiej pomocy udziela Pan Bóg choremu na różne sposoby, także w osobie kierownika duchowego, lecz nie udziela tej samej pomocy kierownikowi duchowemu, który sam stawia się mentalnie czy uczuciowo w sytuacji chorego. Nie jest to bowiem jego sytuacja i jego próba. Kierownik ma dość łaski, aby pomagać choremu, ale nie dość, aby samemu przeżywać sytuację, jakby to on był w sytuacji osoby prowadzonej. Wielu ludzi, także wielkich intelektualistów, popadło w poważne wątpliwości w wierze albo nawet odeszło od wiary przez takie bardzo ludzkie, ale duchowo fałszywe, a w dodatku bezradne współczucie, za którym w gruncie rzeczy kryje się niewiara, że Bóg kocha każdego człowieka i o każdego się troszczy oraz że dając mu doświadczenie próby, daje mu też stosowną pomoc.
Kierownik ma prowadzić chorego najpierw do postawy Hioba, którą ten wyraził w słowach: Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione (Hi 1, 21b). To droga dostrzegania i akceptacji działania Bożego we własnej historii i uznania Boga za Pana własnej historii. Ten etap niezwykle szybko osiągnął pewien młody górnik kilka miesięcy temu zasypany zwałami węgla w kopalni. Jak wyznał, najpierw błagał Boga o ratunek, potem wadził się z Nim, a na koniec doszedł do wyznania: „Ty jesteś Panem, Ty wiesz, co lepsze dla mnie – czy śmierć, czy życie na ziemi”. Dopiero taka akceptacja Bożego działania i panowania w historii otwiera człowieka na spotkanie z Bogiem. Hiob, jak wiemy, mówi z Wszechmogącym i odzyskuje to, co utracił.
Mądrość krzyża
Jednakże Hiob to tylko połowa drogi wiary od Abrahama do Chrystusa. Jezus prowadzi nas o wiele dalej – do poznania mądrości krzyża, który jest ową ciasną bramą prowadzącą do zmartwychwstania i życia wiecznego (por. £k 13, 23-24). Nikt tej mądrości nie posiada na stałe, otrzymujemy ją codziennie na nowo przez Tego, który jest jej źródłem i wewnętrzną treścią, czyli przez Jezusa. Na tym etapie dzieło kierownika duchowego polega na tym, aby choremu głosił na różne sposoby Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego i w ten sposób rozświetlał jego ciemności. Wobec krzyża i śmierci wszyscy jesteśmy bezradni. Jest tylko jeden, który je pokonał, i w Nim mamy nasze zwycięstwo. To jest jedna droga do tego, co jest misją chorego chrześcijanina, a co św. Paweł nazwie „dopełnianiem w swoim ciele braków udręk Chrystusa dla Jego ciała, którym jest Kościół” (por. Kol 1, 24). Z tego dopełniania braków udręk Chrystusa w swoim ciele robi się często swoistą chrześcijańską ideologię cierpienia, tak jakby cierpienie samo w sobie miało jakąś wartość. Cierpienie samo w sobie, krzyż sam w sobie jest przekleństwem. To nie cierpienie i krzyż zbawiło świat. Wielu ludzi cierpiało straszliwie, setki tysięcy zostało ukrzyżowanych, ale żaden z nich świata nie zbawił, oprócz Jezusa. Na świecie i dziś jest taki ogrom cierpienia, że gdyby to ono samo w sobie miało moc zbawczą, pewnie świat byłby już wielokrotnie zbawiony. Tak jednak nie jest. Jest raczej odwrotnie – to właśnie cierpienie woła o Zbawiciela.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.