Ludzie zdolni są do wielkich wyrzeczeń, aby tylko osiągnąć to, co modne, aby posiadać to, co dyktatorzy posiadania określili jako „niezbędne” dla kogoś pretendującego do bycia w tak zwanym towarzystwie Życie Duchowe, 58/2009
Tymczasem ostatni kryzys finansowy pogłębił – niestety – w wielu ludziach przekonanie, że finanse i handel to kraina nieuczciwości i bezbożności. A przecież zło przejawia się nie tylko w ekonomii. Zbiera swe żniwo we wszystkich dziedzinach ludzkiego życia. Pieniądze i racjonalne mechanizmy ich obrotu nie są złe. Źli i chciwi bywają ludzie zajmujący się finansam
Joao César das Neves, portugalski ekonomista, pisarz i publicysta, zauważa, że pogardzać naszą cywilizacją, w tym konsumpcją, może tylko ten, „kto nie umie sobie wyobrazić, co to znaczy mieszkać w domu, gdzie nie ma szyb w oknach, prysznica i ciepłej wody w kranie, papieru toaletowego, zapałek, aspiryny i tylu innych niezbędnych rzeczy, które nowoczesne społeczeństwo zapewnia nam z taką łatwością, że nawet już tego nie dostrzegamy. Albo ten, kto tkwiący w całkowitej niewiedzy sądzi, że te dobrodziejstwa istniały od zawsze”[3].
Kościół i społeczeństwo potrzebują dziś bardziej niż kiedykolwiek ludzi, którzy nie przyjmują oskarżycielskiego tonu wobec świata produkcji, finansów i handlu, ale poszukują i znajdują w nim Boga. Ktoś stwierdził, że Jezus Chrystus nie znał się na finansach. Nie jest to jednak mądre zdanie, jeśli kryje się za nim przekonanie, że Boża łaska w żadnej mierze nie dotyczy świata ekonomii, popytu i podaży.
Ubogacić ubóstwem
Pochwała przedsiębiorczości, która rozkręca konsumpcję, w niczym nie pomniejsza ewangelicznej opcji na rzecz ubogich ani wezwania do naśladowania Chrystusa ubogiego i pokornego. Bóg nie potępia bogatego, ale każe mu zauważać nie tylko swoje potrzeby. Psalmista stwierdza: Szczęśliwy mąż, który się boi Pana. [...]
Dobrobyt i bogactwo będą w jego domu (Ps 112, 1. 3). Autor Księgi Przysłów prosi o to, by nie popadł w nędzę, z powodu której zacząłby kraść i znieważać imię Boga: Nie dawaj mi bogactwa ni nędzy, żyw mnie chlebem niezbędnym, bym syt nie stał się niewierny […] lub z biedy nie zaczął kraść i nie targnął się na imię mego Boga (Prz 30, 8-9). W Księdze Powtórzonego Prawa zaś czytamy: Przybysz, sierota i wdowa, którzy są w twoich bramach, będą jedli i nasycą się, aby ci błogosławił Pan, Bóg twój (Pwt 14, 29).
Jezus nie każe bogatym stać się biednymi, ale stosunek do ubogich czyni miarą miłości, według której będziemy oceniani na sądzie ostatecznym (por. Mt 25, 31-46). Sam utożsamia się z ubogimi, tak że św. Paweł mógł napisać do Koryntian: Znacie przecież łaskę Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić (2 Kor 8, 9).
Ta złożona, biblijna dialektyka bogactwa i ubóstwa daleka jest od ideologicznego zacietrzewienia, które każe potępiać bogatych, a idealizować wszelkiego rodzaju biedę. Aby przybysz, sierota i wdowa mogli się nasycić, potrzebują kogoś, kto posiada i może podać im pożywienie.
Jezus swoim ubogim narodzeniem i ogołoceniem na Krzyżu objawia egzystencjalne ubóstwo każdego człowieka, bez względu na jego status materialny: Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę (Hi 1, 21). Przeżycie tego fundamentalnego ubóstwa pozwala zachować dystans do nabywanych i używanych dóbr.
[3] J. C. das Neves, Ekonomia z Bogiem, Kraków 2003, s. 32.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.