Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?

Spory chrystologiczne wciąż trwają i wszystkie mają jedno zasadnicze źródło. Od samego początku - od powstania Nowego Testamentu - nieustannie ścierają się w Kościele dwa spojrzenia, dwa sposoby mówienia o Jezusie: jedno - synoptyków, a drugie - św. Jana. List, 11/2007




Czy ludzka natura Chrystusa była w stanie udźwignąć ciężar boskiego posłannictwa? Czy - wracając do pytania z początku naszej rozmowy - możliwe jest, że w historycznym Jezusie to posłannictwo nie do końca się wypełniło i Syn Boży działał też w innych religiach, przed i po wcieleniu?

Od Ojców Kościoła, przez scholastyków, po dziś dzień powtarza się, że wszelkie dobro, wszelka prawda pochodzi od Ducha Świętego lub Słowa Bożego. Chrześcijaństwo nie ma na nią monopolu, nie możemy powiedzieć, że w innych religiach jest tylko fałsz. Nie znaczy to jednak, że Buddę możemy traktować jak Chrystusa.

Ostatnimi czasy, w dobie pluralizmu religijnego, niektórzy proponują właśnie takie rozwiązanie: „Jako chrześcijanie wierzymy, że Słowo Przedwieczne wcieliło się, przyjęło człowieczeństwo z Maryi, ale przez ten fakt Jego moc wcale nie została ograniczona. Nie związało się Ono w swojej działalności zbawczej tylko z jednym człowieczeństwem Jezusa, z historycznym Jezusem Chrystusem, ale ma innych przedstawicieli: Buddę, Mahometa itp.".

Mocno przeciwstawiał się temu Joseph Ratzinger jako Prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, a obecnie czyni to jako papież. Przypomina, że nie ma innej łaski, poczynając od pierwszych rodziców, żadnego uświęcenia, żadnego życia nadprzyrodzonego poza Chrystusem. To On jest powszechnym pośrednikiem łaski, nie można więc stawiać obok Niego Buddy czy Mahometa. Istnieje tylko jedna Boża ekonomia, jeden porządek zbawczy, nie ma żadnego innego. Nie ma ani Słowa Przedwiecznego wcielającego się poza Chrystusem, ani Ducha Świętego - działającego niezależnie od Chrystusa, poza Wcieleniem (są takie pomysły). Nie. Duch Święty jest zawsze Duchem Chrystusa, a Chrystus zawsze działa razem z Duchem Świętym. Nie ma między Nimi żadnej rywalizacji czy osobnej działki, którą każdy z Nich się zajmuje. Podobnie jest, jeśli chodzi o Ojca. Gdybyśmy powiedzieli co innego, byłaby to rezygnacja z prawdy. A dialog międzyreligijny można prowadzić tylko opierając się na prawdzie.

Owszem, w wielkich religiach, takich jak buddyzm, islam czy hinduizm, są pierwiastki dobra i prawdy. Dzięki temu mogą być one pomocne na drodze do zbawienia, ale - jak wierzymy - żadna religia poza chrześcijaństwem nie została jako całość pomyślana przez Boga jako narzędzie zbawienia.

Wciąż pozostaje pytanie: skoro Jezus jest jedynym pośrednikiem zbawienia, w jaki sposób zostaną zbawieni ci, którzy nigdy Go nie poznali bądź nie poznają?

Tu liczy się dobra wola. Każdy człowiek ma sumienie. Jeśli żyje zgodnie z nim i szuka Prawdy - odpowiednio do swojego poziomu intelektualnego i duchowego - to droga do zbawienia pozostaje otwarta. Jest to jednak możliwe tylko dzięki łasce Chrystusowej, bo zbawienie jest czymś, co tak naprawdę nam się nie należy.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...