Człowieka wierzącego nie trzeba przekonywać o konieczności modlitwy. Nie tylko dlatego, że słyszał już o tym setki razy, ale także dlatego, że - bardziej lub mniej - czuje, że modlitwa jest podstawową potrzebą ludzkiego serca. Można na tę potrzebę reagować okazjonalnie: kiedy „źle się dzieje" lub „gdy jest nam dobrze". List, 6/2008
To jednak nie wszystko. Trudno bowiem utrzymać należną modlitwie uwagę, jeśli na przykład człowiek siedzi w wygodnym fotelu lub krześle. Sami doświadczamy, że często kończy się to drzemką lub marzeniami. Tymczasem dla Ojców Pustyni modlitwa (gr. proseuche) i uwaga (gr. prosoche) są nierozerwalnie ze sobą związane. Postawa z prostym kręgosłupem, krzesło bez oparcia, małe krzesełko modlitewne lub poduszka okazują się tutaj dużą pomocą w utrzymaniu uwagi.
Siadamy więc i delikatnie łączymy modlitwę z oddechem, po prostu nieustannie wracając do chwili obecnej przez ciągłe powtarzanie wybranej formuły. Pojawiają się myśli. Doświadczamy tego już po kilku minutach. Nasz umysł wędruje w różne kierunki, a my za nim podążamy. To wędrujemy ku przyszłości, to powracamy do przeszłości. Jesteśmy jak uczniowie w drodze do Emaus. Rozmawiają oni „o tym, co zaszło" i zastanawiają się „nad tym, co będzie", w efekcie są nieobecni, są poza chwilą obecną i nie rozpoznają Pana, który idzie z nimi. Jeśli zauważymy, że myślimy o tym, co widzieliśmy lub słyszeliśmy, albo snujemy plany odnośnie do przyszłości swojej lub kogoś innego, albo czekamy na zakończenie modlitwy, po prostu łagodnie powracamy do formuły modlitewnej. Nie poszukujemy głębokich intelektualnych olśnień ani niczego nadzwyczajnego. Centrum i wszystkim jest Jezus - Jedyny, „zawsze i w pełni Obecny".
Formuła jest jak kotwica, która utrzymuje nas w chwili obecnej. Bóg nie jest w przyszłości ani w przeszłości - jest w chwili obecnej. On jest tu i teraz i chce być z nami właśnie tu i teraz. Im częściej wracamy do formuły, tym dłuższe stają się chwile, kiedy pozostajemy uważni i skupieni. To jak spadanie kropli na kamień.
Ta medytacja jest prostą, ubogą modlitwą, w której chodzi o obecność człowieka wobec Tego, który jest. Nasza zgoda na „ubóstwo" środków wyrazu na modlitwie może stać się znakiem gotowości do oddania kontroli nad naszym życiem i całkowitego powierzenia się Bogu, o którym każdy z nas może przecież powiedzieć: Przenikasz i znasz mnie, Panie, Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję (…). Zanim słowo się znajdzie na moim języku, Ty, Panie, znasz je w całości (Ps 139). Kiedy wracamy nieustannie do formuły, rezygnujemy ze swoich planów, fantazji, ze swoich pomysłów, ze swojego czasu, to oddajemy swoje życie Bogu. Sekunda po sekundzie. Właściwie praktykowana modlitwa chrześcijańska ma prowadzić do tego, aby On wzrastał, a ja się umniejszał (J 3, 30).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.