Muzeum dusz czyśćcowych

Podobno jest to w Rzymie jedyny neogotycki kościół. Wielu z mieszkańców miasta nawet o nim nie słyszało. Tymczasem w jego wnętrzu mieści się niezwykła kolekcja, którą na przełomie XIX i XX w. zebrał pewien francuski franciszkanin. Nazwał ją Muzeum Dusz Czyśćcowych. List, 10/2008



Od tego czasu dusze czyśćcowe zaczęły regularnie ją odwiedzać, prosząc szczególnie o Msze św., a także o różaniec i drogę krzyżową w ich intencji. Maria Simma pomagała duszom czyśćcowym nie tylko przez modlitwę, ale również przez ofiarowane za nich cierpienia. Czasem odnosiła wrażenie, że wszystkie jej członki są rozrywane, innego dnia odczuwała na całym ciele gwałtowne pchnięcia sztyletem. Kiedy indziej czuła, jakby wbijano w jej ciało tępe żelazo.

Znane są również doświadczenia wielu świętych, do których przychodzili zmarli z prośbą o modlitwę. Takie wizyty zdarzały się np. o. Pio. Pewnego dnia na przykład modlił się w oratorium klasztornym, gdy usłyszał głosy. Pomyślał, że seminarzyści sprzątają kaplicę, dlatego starał się nie zwracać na nie uwagi. W pewnym momencie jednak świece przy bocznym ołtarzu złamały się i spadły na ziemię.

Ojciec Pio, słysząc hałas, wstał i poszedł sprawdzić, co się stało. Przy barierkach przed ołtarzem zobaczył klęczącego młodego mężczyznę w zakonnym habicie. „Kim jesteś?" - zapytał go Pio. „Jestem kapucynem, nowicjuszem. Jestem z czyśćca, odbywam pokutę za brak sumienności w pracy kościelnej" - usłyszał w odpowiedzi. „A to mi sposób na zadośćuczynienie - połamać wszystkie świece" - obruszył się święty. - „Odejdź stąd i nie wracaj więcej. Jutro odprawię za ciebie Mszę, nie będziesz już cierpiał". Podobno dopiero po chwili dotarło do Pio, że rozmawiał ze zmarłym i przeszedł go po plecach zimny dreszcz.

Zmarli też żyją

Z tych licznych relacji wynika, że na przestrzeni wieków Pan Bóg z jakichś powodów zezwala zmarłym na kontaktowanie się z żyjącymi, by upominali się o modlitwę. Najczęściej zmarli, przybierając jakąś materialną formę, przychodzą do ludzi bardzo pobożnych czy wręcz świętych albo też wybierają kogoś bliskiego, na którego wrażliwość mogą liczyć. Chyba każdy, jeśli sam tego nie doświadczył, słyszał w rodzinie czy od znajomych historię o tym, że babcia we śnie ujrzała zmarłego dziadka, syn rodziców, siostra brata...

Te spotkania nie są najczęściej tak spektakularne jak te opisane powyżej. Psycholog dr Louis E. La Grand, przebadał wiele osób, które twierdziły, że miały kontakt z osobami zmarłymi, zwłaszcza z kimś bliskim. Na podstawie zebranego materiału stwierdził, że najczęściej są to tak zwane doświadczenia intuicyjne - ktoś czuje obok siebie obecność zmarłego, ktoś lub coś stale mu o tym zmarłym przypomina. Bardzo często zmarli przychodzą do nas w snach, czasem przypominają nam się przez jakiś zapach, dotyk innej osoby, zwierzę. Są też tacy, którzy słyszą charakterystyczne dla zmarłego kroki, głos, słowa.

Dlaczego Bóg pozwala na tak dziwne nieraz zjawiska? Teologia mówi o jedności trzech Kościołów: pielgrzymującego, oczyszczającego się i zbawionych. Jedność ta wyraża się we wzajemnej pomocy w osiągnięciu zbawienia. Wierzymy w to, że chociaż zmarli są w innym świecie, to jednak żyją. Być może Pan Bóg zezwala na te kontakty, by tę wzajemną pomoc uskuteczniać.

Możemy wspierać ich modlitwą, o co zresztą bardzo często proszą, ale też możemy ich prosić o wstawiennictwo w różnych sprawach. Mimo swego oddalenia od Boga dusze w czyśćcu modlą się, nie mogą jednak w ten sposób pomóc sobie. Warto zatem może wykorzystać ten „magazyn łask", odwdzięczając się Mszą, modlitwą czy westchnieniem za tych, którzy od nas już odeszli, a do Boga jeszcze nie trafili.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...