Podobno jest to w Rzymie jedyny neogotycki kościół. Wielu z mieszkańców miasta nawet o nim nie słyszało. Tymczasem w jego wnętrzu mieści się niezwykła kolekcja, którą na przełomie XIX i XX w. zebrał pewien francuski franciszkanin. Nazwał ją Muzeum Dusz Czyśćcowych. List, 10/2008
Przerażona Małgorzata zasięgnęła rady księdza i gdy kobieta pojawiła się następnym razem, zapytała ją, kim jest. Ta miała jej odpowiedzieć: „Jestem twoją teściową, która trzydzieści lat temu umarła przy porodzie. Udaj się z pielgrzymką do Sanktuarium Matki Boskiej w Mariental i zamów dla mnie dwie Msze święte". Po powrocie Małgorzaty z pielgrzymki teściowa po¬jawiła się jeszcze raz, podziękowała i zostawiła ślad dłoni na książce.
Jest też w muzeum fotokopia banknotu o wartości 10 lirów. Pod zdjęciem można znaleźć informację, że jest to jeden z 30 takich banknotów, które znajdowano między sierpniem a listopadem 1919 r. w pewnym włoskim klasztorze. Miał je tam zostawiać kapłan, który przed śmiercią mieszkał w tym klasztorze, by opłacić Msze św. w swojej intencji
Inne spragnione dusze
Rzymskie Muzeum Dusz Czyśćcowych nie jest jedynym miejscem na świecie, w którym przechowywane są podobne pamiątki. Na przykład w kościele w austriackim Hall przechowywany jest modlitewnik ze śladem kciuka. Zostawił go podobno w 1669 r. zmarły ksiądz z tej parafii, prosząc jedną z parafianek o modlitwę. Kciuk przepalił grubą okładkę modlitewnika i czterdzieści następnych stron. Miejscowy kowal, chcąc udowodnić, że to fałszerstwo, próbował wypalić podobną dziurę rozżarzonym narzędziem. Poddana eksperymentowi książeczka w całości jednak spłonęła.
Znany jest też cud, który miał miejsce w Polsce. Jego materialne świadectwo, korporał z wypalonym śladem dłoni, przechowywany jest na Jasnej Górze. Nie ma bezpośrednich relacji z tego, w jaki sposób ślad ten powstał, ale istnieje późniejsze świadectwo, które podaje jedną z możliwych wersji wydarzeń. Jest to opowieść pewnego księdza, który odwiedził Jasną Górę w 1890 r. Pokazano mu wtedy korporał, a oprowadzający go zakonnik opowiedział mu pewną historię.
Jakiś czas wcześniej dwóch księży paulinów obiecało sobie wzajemnie, że ten, który pierwszy umrze, da drugiemu jakiś znak z zaświatów. Kiedy jeden z nich zmarł i minęło już trochę czasu od jego śmierci, drugi zakonnik przypomniał sobie o tej obietnicy podczas sprawowania Mszy św. Ponieważ zmarły współbrat nie dał do tej pory żadnego znaku, przyszło mu do głowy, że może nie ma życia po śmierci. W tym samym momencie na korporale, który właśnie składał po zakończeniu Mszy, pojawiła się ręka. Po chwili zniknęła, na korporale pozostał jednak wypalony ślad.
Zadziwiające jest to, że w większości tych relacji zjawy z czyśćca wypalały ślady rąk lub palców. Gerard van den Aardweg, autor książki „Spragnione dusze", który współcześnie bada i analizuje te zjawiska, twierdzi, że należy je traktować jako rodzaj pieczęci. Zmarły chce ją „przyłożyć pod wizją", aby zapewnić o jej prawdziwości. Dłoń jest tym, co z jednej strony jest człowiekowi najbliższe, bo za jej pomocą pracuje, wyraża uczucia i modli się, a z drugiej tym, co zawiera najbardziej charakterystyczne dla danej osoby cechy (zdarzało się nawet, że pozostawione ślady przykładano do dłoni zmarłych osób, by sprawdzić, czy do siebie pasują). Dlaczego znaki są wypalane? Być może odpowiadało to dawnym
wyobrażeniom o czyśćcu, zgodnie z którymi był on miejscem oczyszczenia duszy ogniem...
Dusze i mistycy
Postacią najbardziej znaną z kontaktów z duszami czyśćcowymi była żyjąca w XX w. Maria Simma. Jej pierwsze spotkanie z duszą czyśćcową miało miejsce w 1940 r., gdy miała 25 lat. Około czwartej nad ranem obudziły ją kroki kogoś obcego. Zobaczyła postać, zagadnęła ją, ale ta nie odpowiadała na jej pytania. Była bardzo zdziwiona, ponieważ nie mogła jej też dotknąć. Rano opowiedziała wszystko swojemu spowiednikowi, który poradził jej, aby w takich sytuacjach zawsze stawiała pojawiającej się osobie pytanie, po co przychodzi i czego sobie życzy. Następnej nocy przyszedł ten sam zmarły. Zapytany przez Marię odpowiedział, że bardzo prosi, aby od¬prawiono za niego trzy Msze św.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.