Ludzie wszystkich epok zastanawiali się, czy świat przyrody ma jakąś wartość, czy zwierzę to tylko chodzący posiłek i materiał na okrycie, czy może coś więcej. Rozstrzygnięcie tej kwestii decydowało o losie zwierząt. List, 5/2009
W jednej z bajek Krasickiego lis, drobny cwaniaczek, podstępem odbiera krukowi wielki kawał sera. Kruk w bajce jest łasy na pochlebstwa i lis to wykorzystuje: „jesteś taki piękny, lśniący, musisz mieć pewnie równie piękny głos. Mógłbyś coś zaśpiewać". Kruk zaczyna klapać dziobem i wypuszcza ser, a lis tylko na to czeka. Tak to zwierzęta przestały mówić ludziom o swoim świecie, a zaczęły pokazywać im ich własny. Stały się przy tym symbolem tego, co negatywne w człowieku, obrazem jego wad i słabości.
Aby obraz był pełny, trzeba jeszcze dodać platońskohe-glowskie przekonanie, że materia jest więzieniem duszy. Józef Kremer, wybitny polski heglista, pisał w 1852 r.: „Urodzenie się człowieka jest pierwszym wyzwoleniem się od natury; drugim wyzwoleniem się jest mowa i myśl; trzecim - skonanie". Wyzwalasz się z natury, bo natura reprezentuje siły ciemne, mroczne, emocjonalne, które wiążą ducha w materii. Zwierzęta symbolizują te siły natury, pokazują wyraźnie to, od czego człowiek ucieka, od czego ma się uwolnić.
Czy to źle, że człowiek nie chce być np. okrutny jak zwierzęta?
Pojęcie okrucieństwa sugeruje możliwość wyboru: „Jestem okrutny, ale w gruncie rzeczy mógłbym nie być". Dla zwierząt polowanie i zabijanie nie jest jednak kwestią chcenia, w ich świecie nie ma „albo, albo". Kot, zanim uśmierci złapaną mysz „skrusza" ją na tysiące sposobów. Myślimy,
jakie to potworne, a kot wie, co robi. Mysz w trakcie „obróbki" wydziela hormony, które ułatwiają kotu późniejsze trawienie zdobyczy, poza tym ta brutalna zabawa pozwala mu poćwiczyć techniki polowania.
Mamy taką tendencję, żeby nakładać na świat zwierząt nasz system wartości albo wręcz antro-pomorfizujemy je. Myślimy o zwierzętach jak o osobach, tyle, że gorszych - wilk to taka złośliwa kreatura, która wciąż planuje jak pozbawić nas koni i owiec. Ale czy wilk myśli w ten sposób? Jego miejsce w przyrodzie zostało jasno określone, ma zabijać wszystko, co uda mu się upolować, i nie mają na to wpływu wyznawane przez nas wartości.
Kiedyś ornitolog z nad Biebrzy powiedział mi: „Mamy sześć wilków, módl się, żeby nie poszły na Białoruś". „Dlaczego?" - zapytałem - „Bo orły nie przeżyją". Wilk jeśli upoluje trzy jelenie, to jednego zje, a dwa zostawi. W zimie, kiedy wszystko leży zakryte śniegiem i nie ma nic do jedzenia, orły, kruki, kawki, borsuki, żywią się tylko tym, co zostanie z uczty wilka.
Konrad Lorenz bardzo trafnie opisał źródła naszych sympatii i antypatii do niektórych zwierząt. To, co jest nam bliskie - twierdzi ten austriacki laureat Nagrody Nobla - podobne do nas, albo bardziej pożyteczne, waloryzujemy pozytywnie, natomiast to, co jest daleko od naszych ideałów, oceniamy gorzej. Gołąb tak słodko grucha, jest taki milutki i śliczny, króliczek też jest śliczny i sarenka także, a niedobry jest wilk, bo zagryza sarenkę. Nasz sposób oceniania zwierząt ma się jednak nijak do rzeczywistości. „Gdybym miał wybierać symbol pokoju - kontynuuje naukowiec - to wilk byłby znacznie lepszym kandydatem niż gołąb. Bo wilk nie jest agresywny, a gołąb tak".
Wilk przecież zabija inne zwierzęta, a gołąb raczej woli ziarno od dziczyzny.
Kiedy wilk zabija i zjada sarnę, nie mówimy o agresji ale o zdobywaniu pożywienia. Agresja jest pojęciem, które, zgodnie z tym, co mówi nauka, stosuje się do opisania tego, co dzieje w obrębie tego samego gatunku: lew może być agresywny wobec lwa, pies wobec psa, gęś wobec gęsi. Stąd też nawet gołąb-jarosz może być agresywny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.