Ludzie wszystkich epok zastanawiali się, czy świat przyrody ma jakąś wartość, czy zwierzę to tylko chodzący posiłek i materiał na okrycie, czy może coś więcej. Rozstrzygnięcie tej kwestii decydowało o losie zwierząt. List, 5/2009
Pewien oświeceniowy lekarz i filozof, Julien Offray de La Mettrie (1709-1751, kiedy zobaczył przebraną w garnitur małpkę kapucynkę, która ściąga na przywitanie kapelusik, stwierdził, że już wkrótce uda się całkowicie uczłowieczyć małpy. Inni filozofowie mówili z kolei o potrzebie ucieczki od cywilizacji, wzywali do powrotu do królestwa natury, chcieli z człowieka zrobić zwierzę. Choć marzenia ani jednych, ani drugich się nie spełniły, pytanie przez nich zadawane pozostało: czy zwierzę to niedoskonały człowiek, czy raczej człowiek to niedoskonałe zwierzę.
A może są to dwie nieprzystające do siebie rzeczywistości?
Ludzie wszystkich epok zastanawiali się, czy świat przyrody ma jakąś wartość, czy zwierzę to tylko chodzący posiłek i materiał na okrycie, czy może coś więcej. Rozstrzygnięcie tej kwestii decydowało o losie zwierząt.
Jak traktowano zwierzęta, kiedy widziano w nich coś więcej...?
Akira Kurosawa nakręcił film pt. „Dersu Uzała", opowiadający o syberyjskim myśliwym. Kamera towarzyszyła mu w jego codziennym życiu, w wędrówkach po tajdze, w polowaniach. Każde napotkane przez siebie zwierzę określał mianem „człowiek" - „tygrys to dobry człowiek", koń, podobnie jak pies czy kot, to też „dobry człowiek". Nawet współcześnie spotkasz Indian, którzy używają personalistycznej formuły na określenie przedmiotów, zwierząt, roślin.
Drzewo to standing person, czyli „osoba stojąca", ptak to „uskrzydlona osoba", pies to „osoba czworonożna". Kultury pierwotne podnosiły zwierzęta do poziomu człowieka, widziały w nich część tej samej rzeczywistości sakralnej, którą wraz z Bogiem zamieszkiwał człowiek. Więcej nawet, w totemizmie spotkanie ze zwierzęciem było szansą uzyskania wglądu w Ostateczną Rzeczywistość.
Poznając świat zwierząt, poznawało się Boga?
Gdybyśmy zapytali o to jakiegoś Siuksa, odpowiedziałby tak: „Bardzo dawno temu zwierzęta mogły się rozbierać. Gdybyś mógł podejrzeć, jak stoją bez skóry, piór i sierści, twoim oczom ukazałby się Bóg". Dla Indianina Bóg ma dwie postaci - pisał o tym Claude Lévi-Strauss w „Totemizmie" (Le totémisme aujourd'hui, 1962). Pierwsza postać Boga znajduje się w nieustannym ruchu, to Ostateczna Nieprzejawiona Rzeczywistość; w naszej tradycji jest to Bóg, który mieszka w niedostępnej światłości.
Druga postać to Bóg „w zatrzymaniu", który zatrzymuje się na miliony sposobów. Jednym ze sposobów zatrzymania się Boga jest sikorka, innym jest drzewo, rzeka i kamień, a jeszcze innym człowiek. Żadne z nich nie jest całym Bogiem, tylko jednym z Jego „przystanków", Jego postacią uchwyconą w stop-klatce. „Jeżeli spotkasz jelenia albo mrówkę, bacznie im się przyglądaj - powie Siuks - bo nawet najmniejsze stworzenie może cię nauczyć czegoś o Bogu".
W każdym z nich Stwórca, w Swej niezmierzonej mądrości, ukrył określoną wiedzę o Sobie. Nie możesz zatem powiedzieć, że jedne rzeczy stworzone przez Boga są lepsze, inne gorsze; kamień, człowiek, jaskółka, chmura są tak samo wartościowe. Gdybyś próbował przedkładać jedną postać Boga nad inną, byłbyś bałwochwalcą. Tak myślą Indianie, co nie znaczy, że w obliczu śmierci głodowej będą w nieskończoność zastanawiali się, czyje życie poświęcić: swoje czy jelenia. Indianin zabije jelenia, ale później „wytłumaczy" mu, dlaczego go uśmiercił.
Filozofowie, charakteryzując kultury pierwotne, używają - trochę ironicznie - określenia „dziecięca era myślenia". Według nich Indianie jak dzieci antropomorfizują zwierzęta. Mówią, że wszystko ma charakter duchowy, bo tylko duch, ich zdaniem, jest w stanie ożywić konia, sikorę, człowieka i dąb. Z punktu widzenia zwierząt nie były to zatem takie złe czasy.
Idea dowartościowania stworzenia, choć może już nie tak wyraźnie, pojawi się jeszcze w kulturze judeochrześcijańskiej, a także helleńsko-rzymskiej. Będą to ostatnie wieki „złotej ery" zwierząt.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.