Chrześcijanie uważają religię muzułmańską za swego rodzaju arabską wersję religii chrześcijańskiej. Mają dobrą intencję, uważając, że w ten sposób są bliżej duchowości Ewangelii, bo otwierają się na inną religię, są tolerancyjni. A to błąd. Idziemy, 6 stycznia 2008
Muzułmanie oskarżają też Zachód o islamską fobię, której początek dały wydarzenia z 11 września 2003 roku.
Islamiści stworzyli teorię, że Zachód, żeby trwać, potrzebuje wroga. Kiedyś był to komunizm, dzisiaj jest islam. Ta teoria nie rozwiązuje jednak problemów islamu, wręcz przeciwnie – rodzi nowe w postaci zjawiska integralizmu ruchów islamskich. Poza tym, gdy muzułmanie i ich zwolennicy mówią o islamofobii, to jest raczej odpowiedź na posługiwanie się przez Żydów wytrychem, jakim jest antysemityzm. Jedni i drudzy czują się ofiarami, ale to świat muzułmański wydaje się naprawdę niezdolny do stawienia czoła wyzwaniom. Wyczuwa się, przynajmniej w Europie, słabość islamu. Ta religia nie jest w stanie zaproponować swoim wyznawcom dróg, które prowadziłyby chociażby do integracji ze społeczeństwem demokratycznym. Takie próby ostatnio podejmował islamski duchowny z Genewy Tarik Ramadan, ale jest on bodaj jedyny, zresztą mocno kontestowany przez środowiska zachowawcze.
Jaka jest przyszłość islamu w Europie? Roztopi się w niej czy może ją zdobędzie?
Myślę, że przede wszystkim należy pomóc islamowi w procesie odnalezienia miejsca w społeczeństwie demokratycznym. Nie wolno stawiać go w kącie pod zarzutem integralizmu i niedostosowania.
Ale Europejczycy nie mogą liczyć na wyrozumiałość w krajach muzułmańskich.
My wiemy, jaka jest ich sytuacja i wiemy, że mają długą drogę do przebycia. Prędzej czy później pójdą tą drogą. Może to zajmie sto, a może dwieście lat? Wyłonią się w końcu ruchy, które doprowadzą do większej demokratyzacji i tolerancji religijnej. Jestem przekonany, że ten proces zacznie się w Europie. Islamowi można pomóc poprzez europejskich muzułmanów.
Jak to zrobić?
Powiem o dwóch sposobach. Bardzo wiele zależy od przewodników duchowych w islamie. Oni się nazywają „ludźmi religii”. To są duchowni, którzy głoszą kazania, uczą dzieci Koranu, a więc mają ogromny wpływ na to, co się dzieje wewnątrz wspólnoty muzułmańskiej danego regionu czy kraju. Trzeba im pomóc, aby otrzymali inną formację. To nie mogą być ludzie wzięci ze slumsów Kairu, ale tacy przewodnicy duchowi, którzy oprócz biegłości w naukach Koranu, byliby ludźmi wykształconymi w innych naukach, na przykład humanistycznych. Żeby oni rozumieli Europę i potrafili przemyśleć islam wewnątrz kultury europejskiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.