To samo odnosi się także do wielkich uczonych, którzy uważają się za ateistów. Odrzucają ideę Boga, którego nie ma i którego nie głosi religia. Obraz Boga, jaki mają, jest przykrojony na ich własne podobieństwo; Bóg myśli jak oni i jest swego rodzaju supermanem. Takiego Boga należy rzeczywiście odrzucać. Idziemy, 4 maja 2008
Rozwój nauki przysparza wielu ludziom problemów związanych z wiarą. Nauka mówi, że człowiek nic nie znaczy w bezmiarze kosmosu, a w ujęciu religijnym jesteśmy stawiani na pierwszym miejscu wśród stworzeń. Jak to pogodzić?
Przede wszystkim, gdy chodzi o ów rozziew między nauką a wiarą, przyglądam się temu zjawisku od kilkudziesięciu lat i stwierdzam, że problem się pogłębia. Dzieje się tak za sprawą standardów wykształcenia religijnego, które z każdym niemalże rokiem się obniżają. Wykształcenie religijne jest dzisiaj, muszę to powiedzieć z żalem, na poziomie gorszym niż elementarny i ludzie opuszczają szkołę, mając bardzo prymitywne poglądy religijne. Obecnie u przeciętnego człowieka rozziew między wiedzą religijną a wykształceniem zawodowym, fachowym jest ogromny. To samo odnosi się także do wielkich uczonych, którzy uważają się za ateistów. Odrzucają ideę Boga, którego nie ma i którego nie głosi religia. Obraz Boga, jaki mają, jest przykrojony na ich własne podobieństwo; Bóg myśli jak oni i jest swego rodzaju supermanem. Takiego Boga należy rzeczywiście odrzucać.
Jaki jest zatem Bóg, którego wyeliminowała także nauka? W odróżnieniu od badaczy dawnych wieków, w naukowym objaśnieniu świata nie odwołujemy się już do interwencji Boga, czego potrzebował na przykład Newton, gdy w XVII wieku formułował swoje teorie fizyczne. Z czego to wynika?
U początków nauki nowożytnej, gdy było jeszcze wiele białych plam na mapie naukowej i nie znano odpowiedzi na mnóstwo elementarnych pytań, istniała tendencja do wypełniania dziur w wiedzy – Bogiem. Potem, gdy nauka szła naprzód, luki te wypełniano teoriami naukowymi i Bóg stawał się, jak się wydawało wówczas, niepotrzebny. Było to jednym ze źródeł nowożytnego ateizmu. Ale zarówno nauka, jak i religia, a także teologia, dojrzewały. To, że dzisiaj nie ma miejsca na Boga w nauce, nie jest wcale negatywnym procesem. Powiem więcej, jest dużym osiągnięciem współczesnej filozofii nauki, gdyż nauka posługuje się innymi metodami niż teologia. Ma do dyspozycji metodę doświadczalną, czyli empiryczną i metodę zmatematyzowanych teorii. Ani matematycznie, ani doświadczalnie nie możemy chwycić Boga, który jest poza zasięgiem metod nauk współczesnych. Inaczej mówiąc, nauka jest neutralna wobec pytania o Boga.
Gdzie zatem mamy szukać Boga i o Niego pytać?
Jeśli chcemy szukać miejsca dla Boga i argumentować za Jego istnieniem, musimy wyjść poza naukę i zadać pytanie, którego ona nie zadaje. Pytanie to, które udramatyzował Leibniz, było od dawna znane: „dlaczego istnieje raczej coś, niż nic?” Na to pytanie nie odpowiada nauka, tylko teologia. Istnieje coś – człowiek, wszechświat – bo zostało stworzone!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.