Posłowie coraz częściej przypominają nakręcane ręcznie zabawki, które deklamują to, co podszeptują im partyjne władze. Wśród młodych polityków nie widać żadnej osobowości, która niosłaby nadzieję na świeżość i o której można by powiedzieć: ma charyzmę. Dotyczy to wszystkich ugrupowań. Idziemy, 4 maja 2008
Polską polityką rządzą dziś partyjne aparaty, dysponujące dwoma kluczowymi dobrami: miejscami na listach wyborczych oraz pieniędzmi z budżetowych dotacji. Ma to oczywiście dobre strony – przynajmniej w oczach tych, którzy pamiętają czasy dziesiątek małych partii, które w żadnej sprawie nie potrafiły się dogadać, nie mówiąc już o wspólnym rządzeniu. Ale są także minusy – przede wszystkim jałowienie naszej sceny publicznej. Posłowie coraz częściej przypominają nakręcane ręcznie zabawki, które deklamują to, co podszeptują im partyjne władze. Wśród młodych polityków nie widać żadnej osobowości, która niosłaby nadzieję na świeżość i o której można by powiedzieć: ma charyzmę. Dotyczy to wszystkich ugrupowań, które powoli zmieniają się w „prywatne” towarzystwa złożone z wodzów i biernych, ale wiernych klakierów.
To również dlatego media i komentatorzy tak dużą wagę przywiązują do losu Zbigniewa Ziobro. To jedyny polityk, który w razie zapaści Prawa i Sprawiedliwości mógłby zbudować kolejną szalupę ratunkową prawicy i zebrać masę upadłościową. Potwierdzają to sondaże, w których były minister sprawiedliwości konsekwentnie zdobywa medalowe pozycje, wyprzedzając obu braci Kaczyńskich. Dziś Ziobro deklaruje lojalność wobec prezesa PiS i zapewnia, że nie ma wielkich ambicji. Problem w tym, że jego zapewnienia nie mają wielkiego znaczenia – o tym, czy jest lojalny, zdecyduje bowiem Jarosław Kaczyński. Pretekst znajdzie na pewno.
Ziobro chyba zdaje sobie sprawę ze swojej chybotliwej pozycji. Podczas wyborów szefa partii w Małopolsce pokazał siłę, blokując przez kilka dni namaszczoną przez „górę” kandydaturę Zbigniewa Wassermana. Wysłał w ten sposób sygnał, że ma mocne poparcie w swoim regionie i ewentualna próba jego marginalizacji może się skończyć wielomiesięczną burzą z piorunami. Ostatecznie Ziobro ustąpił, ale swoje cele osiągnął. Oczywiście, były minister sprawiedliwości nie rzuci rękawicy Jarosławowi Kaczyńskiemu ani teraz, ani nawet za kilka miesięcy. Będzie jednak cierpliwie czekał na swoją szansę, być może w Brukseli – za rok chce bowiem kandydować do Parlamentu Europejskiego.
Tuż po wyborach dość powszechna była opinia, iż Ziobro będzie główną ofiarą komisji śledczych rozliczających rządy PiS. Jak dotąd, nic takiego nie nastąpiło. Komisja ds. samobójczej śmierci Barbary Blidy zajmuje się głównie procedurami, a jej szef Ryszard Kalisz sam ma problemy – związane ze sprawą porwanego i zamordowanego kilka lat temu Krzysztofa Olewnika.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.