Wilhelm Hyjek nigdy nie wrócił do domu dzieciństwa w Prosjeku. Zresztą nie miałby do czego wracać. Wszystko zostało rozgrabione i zdewastowane przez Serbów. Na szczątkach zabudowań panoszy się zielsko. Wieź, 10/2007
Wilhelm Hyjek urodził się 19 marca 1937 roku w jugosłowiańskiej wsi Prosjek (nieco ponad 50 km od miasta Banja Luka, powiat Prnjavor, dzisiejsza Bośnia i Hercegowina). W wieku siedmiu lat był świadkiem śmierci swojego ojca, zamordowanego przez serbskich czetników za udzielanie pomocy polskim partyzantom. W 1946 roku wraz z rodziną został repatriowany do Polski. Od 1962 roku mieszka w lubuskiej wsi Witków (powiat żagański).
Na przełomie XIX i XX wieku w rolniczych, skąpo zaludnionych powiatach środkowej Bośni osiedliło się około 20 tysięcy Polaków z zaboru austriackiego . Ich exodus na Bałkany był efektem umiejętnej polityki kolonizacyjnej cesarsko-królewskiego rządu. Korzystając ze sprzyjających okoliczności, w pobliżu bośniackiego miasteczka Prnjavor, po odbyciu dwunastu lat służby wojskowej w austro-węgierskiej kawalerii, osiadł Franciszek Grabarz. Zdecydował się na to, bo do Polski, której nie było, nie miał po co wracać, a w Bośni dostrzegł perspektywy na godne życie, bowiem jako osadnik dostał od państwa 100 dolemów (ok. 10 ha) lasu pod zagospodarowanie. Franciszek zabrał się do pracy z zawziętością polskiego chłopa: ściął drzewa, wykarczował pnie, postawił dom, zamienił nieużytki na pola uprawne, obsiewając je m. in. nieznaną na tych terenach pszenicą. Wkrótce przyjechała z Małopolski Wschodniej rodzina osadnika i wsparła jego wysiłek. Przyjechali inni Polacy, wielu, kilkanaście tysięcy – za chlebem. Wśród nich był Jan Hyjek, dziadek Wilhelma, emigrant z Rzeszowszczyzny.
Po śmierci Jana dom i gospodarstwo we wsi Prosjek przejął – wraz z żoną, Marią z domu Grabarz – Józef Hyjek, ojciec Wilhelma. Jak zaradny sługa z przypowieści o talentach, pomnożył otrzymane dobro: wybudował młyn wodny, suszarnię do suszenia desek bukowych oraz koszanę – magazyn na kukurydzę. Matka Wilhelma mełła gromadzone w koszanie ziarno kukurydziane, a otrzymaną mąkę mieszała z pszeniczną i piekła z tego chleb o wspaniałych właściwościach: „Taki chleb przez tydzień leżał i był świeży” – wspomina syn. Ciasto chlebowe wkładała do pieca na liściach, które nadawały aromat i chroniły przed przypaleniem.
Ażeby dać pełne wyobrażenie o stanie posiadania rodziny Hyjków z Prosjeku, należy dodać, że byli oni również właścicielami winnicy (obejmowała areał 3,5 hektara), czterohektarowego sadu, zdominowanego przez mirabelki, czereśnie i orzechy włoskie, oraz pasieki liczącej 280 uli. W porównaniu z budynkami gospodarskimi i przyległościami dom mieszkalny – zbudowany z drewna pokrytego gliną, kryty strzechą, pomalowany na biało, składający się z kuchni (bez podłogi), dwóch pokojów oraz z długiego korytarza (również bez podłogi) – wydaje się mniej niż skromny.
aktualna ocena | 5,0 |
głosujących | 1 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz