Co będzie symbolizować to słowo? Co ono będzie oznaczać? Bo przecież nie chodziło tylko o olśnienie słowem jako takim. Wtedy za najważniejsze uznałem, że to słowo będzie wyrażać taki sposób rozumienia osoby ludzkiej, człowieka, który można nazwać personalistycznym. Więź, luty-marzec 2008
Widzę zatem różne płaszczyzny tego problemu. Jedna to różnice pomiędzy Europejczykami – przez 50 lat Europa Zachodnia i Europa Środkowo-Wschodnia żyły oddzielnie. A niezależnie od różnic wynikających z pojałtańskiego podziału Europy, i tak są przecież duże różnice między tożsamością np. grecką a portugalską. Druga płaszczyzna jest kulturowo-cywilizacyjna: mamy zwolenników społeczeństwa chcącego odwoływać się do korzeni chrześcijańskich i tych, którzy takiej potrzeby nie odczuwają, uznając zmienność zasad i wartości za rzecz normalną.
– Jak zatem określić tę europejską więź, która ma nas łączyć z Grekami, Portugalczykami, Szwedami? Czy potrafimy wskazać coś, co Europę wiąże?
– Współcześnie tym czynnikiem są podstawy demokracji, to co nazwalibyśmy duchem demokracji. To jest czynnik spajający Europejczyków, właściwy dla ukształtowanej kultury Zachodu. Leszek Kołakowski pisał kiedyś, że kultura europejska potrafiła połączyć ogromną zdolność technologiczną z umiejętnością samokwestionowania siebie. Elementem charakterystycznym jest właśnie ta samokrytyka.
Istnieją inne czynniki specyficzne, ale powiem, że nie jestem zwolennikiem takiego rozumienia tożsamości europejskiej, które by nas oddzielało od reszty rodziny ludzkiej, od kultury afrykańskiej czy azjatyckiej. Do właściwości kultury europejskiej powinna też należeć otwartość i zdolność do rozumienia innych. To niezwykle ważne we współczesnym globalizującym się świecie.
Rodzina ludzka to dla mnie coś bliskiego. Na przykład będąc w muzułmańskiej Bośni jako sprawozdawca ONZ, stykając się ze zbrodniami, jakich tam dokonywano, najpierw reagowałem na nie po prostu jako człowiek. Czułem, że jesteśmy takimi samymi ludźmi – to było pierwotne doświadczenie, a nie to, że ja jako Polak jestem inny od nich, Bośniaków.
– To już elementarna człowiecza solidarność… Czy może wiązała się ona wówczas Panu z chrześcijańskim postulatem dostrzegania w drugim człowieku przede wszystkim bliźniego?
– Przyznaję, że w Bośni trudno było o takie odczucia, bo tam religie były wprzęgnięte w walkę i antagonizm międzyetniczny. Trzeba było to przezwyciężać. Niestety, spotykałem się z różnymi postawami, także po stronie katolickiej. Było to zatem trudne doświadczenie od strony roli, jaką religia może odgrywać w społeczeństwie…
– A ujmując rzecz pozytywnie: na ile istotnym elementem więzi społecznej jest religia?
– Myślę, że religia jest czynnikiem więzi społecznej przede wszystkim jako inspiracja. Istnieje bowiem więź religijna, istnieje też więź kościelna, która sama w sobie jest ważnym specyficznym rodzajem więzi, bo łączy ludzi w Kościele. Ale myśl chrześcijańska ma też znaczenie inspirujące poczucie więzi z innymi ludźmi – choćby cała nauka o tym, że każdy inny człowiek to mój bliźni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.