Bardzo zależy mi na tym, by niepełnosprawni wyszli ze swoich „czterech ścian” i zechcieli spotykać się ze sobą oraz ze swymi przyjaciółmi i znajomymi. Wzrastanie, 3/2010
Potem chciała zostać logopedą. Wreszcie zrealizowała swoje powołanie życiowe zostając świeckim teologiem (teolog to przecież „lekarz dusz”), odbywając studia w Instytucie Studiów nad Rodziną Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Niezwykle ciekawą jest praca magisterska Małgorzaty Zdrodowskiej „Dar Cierpienia jako powołanie według nauczania Jana Pawła II”.
– Całym swoim aktywnym życiem osoby niepełnosprawnej współuczestniczyłam w cierpieniu Ojca Świętego Jana Pawła II w Jego wielkim pontyfikacie – wyjaśnia pani Małgosia. – Również moja praca magisterska była darem dla Sługi Bożego, któremu miałam zaszczyt wręczyć ją w czasie niezapomnianej audiencji zimowej w Sali Klementyńskiej na Watykanie.
Do tańca i do różańca
Dr Andrzej Stecewicz, wieloletni Prezes Oddziału Wojewódzkiego TWK w Szczecinie potwierdza: – Małgosia jest dziewczyną obdarzoną wieloma talentami, które odkrywa i realizuje w codziennej pracy. Przede wszystkim jest radosną kobietą, której sama obecność wszystkich pobudza do życia i aktywności. Mówiąc krótko: jest dziewczyną do tańca i do różańca.
Zdrodowska już sześć lat ćwiczy w sekcji tanecznej Klubu Inwalidów „Start”, osiągając spore sukcesy. W ubiegłym roku zajęła pierwsze miejsce w tańcu na wózku w grupie początkujących w Łomiankach koło Warszawy. Każdego roku bierze udział w obozach tanecznych z warszawską grupą Swing Duet.
– W maju wzięłam udział w pielgrzymce do Lourdes z okazji 150-tej rocznicy Objawień Maryjnych – dodaje zawsze szczęśliwa Małgosia. – Pielgrzymkę tę otaczał troską Zakon Kawalerów Maltańskich przy współpracy z PFRON-em. Doświadczyłam tam wielu wrażeń i łask, których nie sposób opisać.
Czuć się potrzebnym
Małgorzata nie znosi pustki, dlatego imała się rozmaitych prac i zajęć, by być pożyteczną, m.in. prowadziła z bratem dyskotekę, biuro obrotu nieruchomościami. Ma za sobą ukończony kurs księgowości i tworzenia stron internetowych.
Moja rozmówczyni wie, że swój nieustanny rozwój duchowy i intelektualny zawdzięcza swojej silnej wierze w Chrystusa, który prowadzi ją swoimi drogami, nie zawsze zrozumiałymi dla osób przyglądających się z boku jej bardzo aktywnemu życiu. Gdziekolwiek jest, zawsze w niedzielę uczestniczy w miejscowym kościele we Mszy św. Takie świadectwo wiary pozwala innym iść za jej przykładem. Dzięki takiej postawie w każdą następną niedzielę uczestniczy w Eucharystii coraz więcej osób z jej obozu. Pomocy Bożej doznaje na każdym kroku, a szczególnie, gdy daleko podróżuje swoim „małym fiatem”, np. gdy ostatnio odwiedziła w Bawarii swoją koleżankę, pokonując samotnie za kierownicą w ciągu 10 godzin 800 km nie wychodząc z auta.
Małgosia jest osobą samotną, ale żyje dla innych, bo wszystko co czyni, ma służyć niepełnosprawnym.
O tym, jak bardzo jest potrzebna działalność Małgosi, świadczą też liczne telefony i wizyty podobnie cierpiących osób, które przewijały się podczas mojego spotkania w gościnnym lokalu TWK w Szczecinie.
Czuć się potrzebnym innym zawsze i mimo wszystko – to marzenie nie tylko niepełnosprawnych. Każdy chce być użytecznym dla drugiego. Małgosi to się udało i chce pociągnąć za sobą jak najwięcej osób.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.