Najgorsze jest to, że w ogóle nie istnieje świadomość współczesnych prześladowań chrześcijan. Dlaczego o tym nie mówimy? Bo ta prawda jest niewygodna. Don BOSCO, 3/2010
Co jeszcze zagraża chrześcijanom?
Dyktatury. Np. w Birmie junta wojskowa dokonuje ludobójstwa chrześcijańskich Karenów. Mamy takie stereotypowe wyobrażenie, że buddyzm to religia pokoju. A tymczasem na Sri Lance księża byli zabijani przez mnichów buddyjskich, dla których pretekstem była wojna domowa. W Bhutanie buddyzm jest jedyną dozwoloną religią, a chrześcijaństwo jest prawnie zakazane. Także hinduizm pokazał swoją brutalną twarz podczas pogromów w stanie Orisa w Indiach w sierpniu 2008 r. Udokumentowanych ofiar było pięćset, ale wiemy, że 50 000 osób zostało wypędzonych z domów, że odkryto potem ich masowe groby w lasach, niektóre ofiary były palone żywcem, siostry zakonne gwałcone. Tych państw, które mógłbym wymienić i o każdym coś powiedzieć, jest 75. To znaczy, że chrześcijanie są prześladowani w co trzecim kraju na świecie. Dwieście milionów ludzi pada ofiarą brutalnych, krwawych prześladowań każdego roku. Tracą życie, zdrowie, mienie, nie wspominając o codziennych szykanach, ostracyzmie, wyśmiewaniu i obrażaniu.
Dlaczego tak mało o tym wiemy? Prawie w ogóle nie wspominają o tym główne media, nie zajmują się tym europejskie agendy, nawet księża na kazaniach rzadko o tym wspominają.
Właśnie. Najgorsze jest to, że w ogóle nie istnieje świadomość współczesnych prześladowań chrześcijan. Dlaczego o tym nie mówimy? Bo ta prawda jest niewygodna. Gdybyśmy ją przyjęli do wiadomości, to musielibyśmy coś z tą wiedzą zrobić. Bo jak przejść do porządku nad tym, że co trzy minuty ginie nasz brat w wierze? 170 tysięcy chrześcijan rocznie oddaje życie w różnych miejscach świata. Taka świadomość zobowiązuje, powoduje, że musimy zareagować, a nam się po prostu nie chce. Po drugie, chodzi o interesy ekonomiczne, np. współpracę z Chinami, Indiami, Wietnamem…
Na takim tle Europa może wydawać się rajem…
Krwawych prześladowań nie ma, ale pamiętajmy, że Europa staje się coraz bardziej ateistyczna i coraz bardziej muzułmańska, więc myślę, że w przyszłości jest możliwy także pesymistyczny scenariusz. Przypomnijmy sobie atak terrorystyczny w Londynie w 2005 r. Nie zrobili tego przyjezdni, ale muzułmanie, którzy urodzili się i wychowali w Wielkiej Brytanii, wśród angielskich sąsiadów. I chcieli ich zabić. Natomiast ateistom dzisiaj przeszkadzają krzyże w szkołach i urzędach, a jutro mogą uznać, że obrażają ich krzyże na wieżach kościołów i w ogóle chrześcijańska wizja rzeczywistości. Dlatego sądzę, że w Europie zaczynamy coraz realniej odczuwać początek prześladowań chrześcijaństwa. Na razie jest to dyskryminacja na polu publicznym.
W Hiszpanii zwalnia się katolickich sędziów za to, że chcą udaremniać adopcję dzieci parom homoseksualnym. Nie tylko zwalnia się ich z pracy, ale również wytacza się im procesy. Lekarzom uniemożliwia się stosowanie tzw. klauzuli sumienia w odniesieniu do aborcji. Lekarz katolik nie może się na nią powoływać i musi przeprowadzić zabieg, jeśli nie chce mieć problemu z prawem. Tam ideologiczna wojna z chrześcijaństwem już trwa, rząd Zapatero prowadzi ją z premedytacją i bez pardonu. W Szwecji natomiast parlament rok temu ustalił zasadę, wedle której księża nie mają prawa odmówić udzielenia ślubu parom homoseksualnym.
W Wielkiej Brytanii można stracić pracę za to, że ma się w pracy krzyżyk lub Biblię. Następna sprawa – bezkarne obrażanie chrześcijańskich symboli i wartości w mediach. Chrześcijaństwo jest dyskredytowane i wyszydzane, spychane na margines. Zastanawiam się, jak długo będziemy pozwalać na obrażanie osoby Jezusa Chrystusa i Jego Matki. Zresztą, jeśli Europa nie reaguje na prześladowania chrześcijan, to między innymi właśnie ze względu na coraz większą wrogość do chrześcijaństwa wśród jej politycznych i kulturowych elit.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.