Od 50 już lat, choć nie mogę w to uwierzyć, trwam w tym zawodzie, dlatego dobrze wiem, że dziennikarze na całym świecie mają szalone uprawnienia i ponoszą niewielkie konsekwencje, jeśli wyrządzą jakieś szkody.
– Podobnie chyba rzecz się ma w przypadku poważniejszych mediów, które także w większości należą do zagranicznych koncernów...
– Tak, i na dobrą sprawę nie ma się czemu dziwić. W końcu każdy właściciel, każdy wydawca ma prawo realizować własną politykę. Rzecz staje się jednak groźna, gdy wszelkimi sposobami – także niezbyt uczciwymi – przekonuje się odbiorców o jedynej słuszności przekazywanych im poglądów i punktów widzenia. Nadawcy mają prawo do lansowania własnych ideologii, własnych poglądów politycznych, ale niechże przy tym nie wmawiają nam, że są to jedynie słuszne poglądy…
– … i jedynie cywilizowane!
– Otóż to! Grając na kompleksach i poczuciu niższości wobec Zachodu, Polakom łatwo wszystko wmówić. Na tej zasadzie wyrósł np. koncern Agora, który bardzo skutecznie narzucił sporej części społeczeństwa „jedynie słuszny” tok myślenia w wielu sprawach.
– Dostrzega Pan ten paradoks, że z jednej strony ludzie dość przesadnie ufają mediom, a z drugiej – czują się zdezorientowani?
– Powiem rzecz straszną. W pewnym sensie łatwiejsze dla odbiorców mediów, dla tzw. zwykłych ludzi, były czasy PRL-u. Wtedy po prostu było jasne, że władza kłamie, telewizja kłamie. Jerzy Urban, jako rzecznik rządu, mógł oszukiwać korespondentów zagranicznych, ale nie mógł oszukać społeczeństwa. Dlatego polscy robotnicy w 1980 r. do swoich bytowych żądań dołożyli postulat wolnych mediów – żeby telewizja nie kłamała. O tym dziś zapominamy…
– Sugeruje Pan, że dzisiejsze media też w jakiś sposób kłamią?
– Dziś media nie mogą już głosić brutalnych kłamstw, ponieważ istnieje wśród nich konkurencja, która to wytknie i skrytykuje. Pojawiła się natomiast nowa odmiana kłamstwa, będąca zarazem pewną formą cenzury: przemilczanie. To jest znacznie groźniejsze, jako że mając własne wolne media, Polacy nie słuchają już zagranicznych stacji, jak to dawniej bywało. Nie znamy więc pełnej prawdy o tym, co się wokół nas dzieje. Według wiarygodnych badań, zaledwie 3 proc. Polaków w pełni rozumie wszystkie docierające do nich informacje, potrafi odróżnić prawdę od zakłamania. A to przecież sporo mniej niż liczba osób z wyższym wykształceniem. To jest naprawdę przerażające!
– Wolne media mogły odegrać ważną rolę w tworzeniu światłego, wolnego społeczeństwa obywatelskiego, jednak tego nie zrobiły…
– Mogły zrobić wiele dobrego, bo Polacy łatwo i chętnie zaufali tym pierwszym polskim wolnym mediom. I nadal im ufają. Smutne jest to, że przez 20 lat dziennikarze raczej nie zachęcali Polaków do postaw obywatelskich – prospołecznych, propaństwowych, patriotycznych. Trzeba by też zapytać: Dlaczego w Polsce przez 20 lat nie udało się stworzyć silnych i prawdziwie niezależnych mediów lokalnych, które w Ameryce – będącej ponoć wzorem dla polskiego dziennikarstwa – są podstawą społeczeństwa obywatelskiego?
– Młodsi koledzy natychmiast odpowiedzą na te narzekania, że nie rozumie Pan istoty nowoczesnego dziennikarstwa.
– Sam się niejednokrotnie zastanawiałem, czy moje oceny nie są przesadne. Jednak wydaje mi się, że nie jest to takie narzekanie dla narzekania, z powodu wieku. Nie sposób przecież w polskim dziennikarstwie nie dostrzec tandety i bylejakości! Musi niepokoić to, że traktowanie tego zawodu jako służby publicznej jest wręcz źle widziane, że dziennikarze przesadnie hołdują ideologii indywidualizmu, nie dostrzegają interesu wspólnoty, dobra wspólnego. Dali się przekonać ideologom, że informacja jest zwykłym towarem, że najważniejsze są prawa jednostki i dlatego tak niechętnie (albo nieudolnie) stają w obronie społeczeństwa, państwa.
– A może po prostu boją się posądzenia o coś, co dawniej nazywano propagandą?
– Upierałbym się przy tym, że po prostu nie rozumieją istoty swego zawodu. Boją się posądzenia o uprawianie propagandy, natomiast chętnie poddają się różnym formom cenzury, różnym naciskom politycznym i ekonomicznym, z obawy przed utratą pracy. Jakże tu mówić o wolności mediów i dziennikarzy, skoro wyrzucanie dziennikarzy z pracy, karanie za pokazywanie niewygodnej prawdy, jest niczym innym jak „nowoczesną cenzurą”, która powoli staje się znakiem nadchodzących czasów!
– Podziela Pan opinię, że polskie media są bardzo upolitycznione, a w dodatku sprzyjają jednej opcji ideowej i politycznej?
– Rzeczywiście, można tak sądzić. Normą w dziennikarstwie jest pewien stopień upolitycznienia mediów drukowanych. Na całym świecie poważne dzienniki nie kryją swoich sympatii politycznych, stacje telewizyjne natomiast, nawet te komercyjne, starają się być bardziej obiektywne. W Polsce sytuacja pod tym względem jest dość niejasna, niektóre stacje radiowe i telewizyjne wprost ujawniają swe sympatie i antypatie polityczne. Często zastanawiam się, dlaczego media tak chętnie wyśmiewają jednych polityków, a wobec innych są bezkrytyczne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.