Od 50 już lat, choć nie mogę w to uwierzyć, trwam w tym zawodzie, dlatego dobrze wiem, że dziennikarze na całym świecie mają szalone uprawnienia i ponoszą niewielkie konsekwencje, jeśli wyrządzą jakieś szkody.
– Może dlatego, że wolni dziennikarze nie umieją albo nie mają czasu samodzielnie myśleć?
– Rzeczywiście jest tak, jakby nie rozumieli zjawisk, o których mówią: Nie analizują ich, ignorują ważne aspekty, przemilczają istotne szczegóły. Całej Polsce każą się gorszyć, że posądzony o przyjmowanie łapówek doktor jest wyprowadzany w kajdankach, a nie tłumaczą, że jest to przepisowa ochrona zatrzymanego przed targnięciem się na własne życie.
– Opisuje Pan w ten sposób mechanizm dziennikarskiej manipulacji. Warto się zastanowić, na ile wynika ona z niedouczenia i nierzetelności dziennikarzy, a ile tu politycznej premedytacji wydawców?
– Oczywiście, w takich przypadkach zazwyczaj mamy do czynienia z polityczną kalkulacją, dla której niewiedza i nierzetelność poszczególnych dziennikarzy jest znakomitą podporą. Ponadto polscy dziennikarze chyba za bardzo starają się ułatwiać sobie życie i najchętniej proszą o komentarz tylko tych polityków i ekspertów, którzy sami garną się do mediów, co sprawia, że przekazują nam bardzo ograniczoną, zawężoną rzeczywistość. To nieuczciwe…
– Czy często w Polsce dochodzi do dziennikarskich manipulacji i nadużyć?
– To trudno dokładnie oszacować, ale wydaje się, że zbyt często. Do takiej a nie innej oceny upoważnia mnie mój sześcioletni udział w Radzie Etyki Mediów. Wprawdzie Rada nieczęsto daje oficjalny wyraz swego oburzenia, jednak zapewniam Panią, przeraża mnie wciąż rosnąca liczba skarg oraz zażaleń na dziennikarzy i media, które płyną zewsząd: od władz najwyższych, od skrzywdzonych obywateli i od samych dziennikarzy, którzy są niszczeni za… rzetelność.
– Co Pan sądzi o polskim dziennikarstwie śledczym?
– Najbardziej razi mnie to, że nasze gwiazdy dziennikarstwa śledczego nie chcą przepraszać za pomyłki i wyrządzone ludziom krzywdy (np. sprawa Szeremietiewa). Powinni być też bardziej świadomi tego, że stosowane przez nich z zawodowej konieczności metody niegodne (np. podsłuch) są ostatecznością, że można je stosować tylko wtedy, gdy innymi metodami nie da się dociec prawdy. No i – co w Polsce nie jest oczywiste – nie powinni być agentami służb specjalnych, bo to – choć ułatwia wykonywanie pracy – kłóci się z uprawianiem dziennikarstwa. Ponadto dziennikarz śledczy musi mieć świadomość – a rzadko ją ma – że on sam może być obiektem manipulacji, nacisków... Moim zdaniem, w Polsce jest bardzo źle z prawdziwym dziennikarstwem śledczym, dlatego że trafiają doń nieodpowiedni ludzie, że nie wymaga się od nich wysokich kwalifikacji moralnych i profesjonalnych. Trzeba przyznać, że jest to duży problem na całym świecie.
– Dlaczego przez 20 lat nie udało się stworzyć dobrego prawa prasowego? Obowiązujące jest traktowane przez dziennikarzy jako nieważne, bo przecież komunistyczne.
– To rzeczywiście wstyd, że ciągle obowiązuje u nas, nieco tylko zmodyfikowane, prawo z epoki PRL-u. Jest ono przede wszystkim technicznie niedostosowane do dzisiejszej rzeczywistości medialnej, ale są w nim także rzeczy dobre, np. to, że redakcja musi odpowiadać na listy, że trzeba zamieszczać sprostowania, czego dziś w ogóle się nie przestrzega! Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich już na początku lat 90. opracowało założenia do nowego prawa prasowego. Zostały one wręczone premierowi Mazowieckiemu, a jako ówczesny prezes SDP przedstawiałem je również posłom w Sejmie. Mazowieckiemu początkowo bardzo się podobały, nie podobały się natomiast jego doradcom… i przepadły.
– Co się nie podobało?
– Chyba sama ich istota. Chodziło nam o to, żeby nie dopuścić do oddania całości polskich mediów w obce ręce oraz żeby majątek, który pozostał po RSW Prasa-Książka-Ruch, rozdzielić sprawiedliwie. Rozdzielono tak, że pisma Solidarności nie dostały nic, natomiast Jerzy Urban przejął za darmo lokal oraz wszystkie aktywa po pewnej firmie wydawniczej. A polski rynek wydawniczy wkrótce zdominowały zagraniczne koncerny… Dziś wydawcy śmiertelnie boją się wszelkich ograniczeń i regulacji prawnych, boją się ich także zarabiające setki tysięcy złotych dziennikarskie gwiazdy. A ponieważ media są silnie uwikłane w politykę, to trudno mieć nadzieję na zmiany.
– Mimo wszystko media mają ogromny wpływ na nasze polskie dusze!
– Tak, ale przyjrzyjmy się uważniej ich etycznej degrengoladzie.
Maciej Iłowiecki(ur.1935) – dziennikarz, publicysta, autor licznych publikacji popularnonaukowych i medioznawczych. W latach 1989-93 prezes SDP, 1993-94 członek KRRiT, od 2004 r. członek Rady Etyki Mediów
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.